,,Miłość jest wtedy gdy jesteś przy kimś i on sprawia że jesteś szczęśliwy''

środa, 15 sierpnia 2012

Louis...♥cz.1

A jednak, nie tak długo.
Jak coś to to tylko ja, jakże skromna Ell
Ten już nie jest taki jak tamten.
Raczej taki poniżej przeciętnego.
A ponieważ Ariel i Nia wróciły już nie muszę za nie harować, więc adios moje imaginy o Liamie i Niallu.

Mieszkasz z rodzicami i młodszą (o wiele wiele młodszą) siostrą. Opiekujesz się nią, bo są wakacje, a twoi rodzice cały czas pracują. Jest Twoim oczkiem w głowie. Jest upalny dzień, robisz to samo co zwykle. Idziesz ze swoją siostrzyczką na plac zabaw. Mała uwielbia się tam bawić, a ty uwielbiasz tam przychodzić, bo to miejsce jest urocze. Wysokie drzewa wkoło, po których hasają wiewiórki, nieopodal       mały staw. Wszystko to jest przepiękne. Twoja siostra poszła na zjeżdżalnię, a ty usiadłaś na ławce w cieniu. Po chwili przybiegła do Ciebie zapłakana [I.T.S]
S- Zgubiłam bransoletkę.
T- Jaką? Przecież nie miałaś żadnej bransoletki.
S- Tą twoją.
T- Moją?
S- Tą którą dostałaś od mamy.
T- Przecież ci mówiłam, żebyś nie ruszała moich rzeczy. Ale nic się nie stało, poszukamy jej.
Od razu rozpoczęłyście poszukiwania. Bransoletki nigdzie nie było. Po chwili usłyszałaś jak twoja siostrzyczka z kimś rozmawia. Była to dziewczynka mniej więcej w jej wieku.
D- Widziałam, że czegoś szukacie, czy tego?
S- Ooo, bransoletka! Tak, dziękuję.
D- Nie ma za co. Jestem Daisy.
S- Cześć,  ja [I.T.S]
D- Ja musz...
L- Daisy! Tu jesteś! Znowu mi uciekłaś!
D- Wcale nie uciekłam tylko pomogłam znaleźć bransoletkę.
L- Dobra, dobra ale nie...
Urwał. Spojrzał właśnie na Ciebie. Wpatrywał się w twoje piękne oczka, swoimi jakże czarującymi, błękitnymi, jeszcze piękniejszymi od Twoich paczadełkami. Tak pożerał Cię swoim wzrokiem, że aż się go bałaś.
T- Jak on ma na imię?
D- Louis.
T Halo! Ziemia do Louisa. - pomachałaś mu ręką przed oczami.
L- Co? Co? A, przepraszam, Ja po prostu...
T- Jestem [T.I]
L- Louis. Co to ja... A właśnie. Daisy zbieramy się.
Widać było na jego twarzy zmieszanie. Pociągnął swoją siostrę za rękę i ruszyli w przeciwną stronę.
T- Louis poczekaj! - krzyknęłaś za nim, ale się nie zatrzymał
Zaczęłaś za nim biec, wreszcie go dogoniłaś.
T- Louis co się stało?
L- Nic, po prostu spieszy mi się do domu.
D- Wcale nie! Jak ja chciałam wracać to mówiłeś żebym poczekała, więc teraz ja ci mówię POCZEKAJ!
T- Masz mądrą siostrę. Ale tak na serio, o co chodzi?
L- Daisy możesz na chwilę odejść?
D- Jasne, tak to mnie szukasz, a teraz chcesz mnie znowu zgubić? Ale jak chcesz. Idę do [I.T.S]
L- Dobra, dobra, jak się zgubisz to cię nie będę szukał.
T- Możemy wrócić do tematu?
L- Mam powiedzieć od razu, czy trochę Ci ponawijać?
T- Jak chcesz to możesz gadać.
L- Urodziłem się 24 grudnia 1991 w Doncaster...
T- No ale nie aż tak, wiesz.
L- Więc, tak, opowiem ci o ostatnich chwilach zanim dojdę do sedna. Gram w zespole One Direction, mam a raczej miałem dziewczynę, którą kochałem ale mnie zostawiła Eleanor, pewnie wiesz, ostatnio sporo o tym pisali. Ale jakoś żyłem no i nadal moje życie byłoby normalne gdyby nie Ty. Ciii, nie przerywaj mi. Tak strasznie mi ją przypominasz, włosy, oczy, usta... Wszystko takie samo. I nie będę ukrywał tego, że mi się podobasz, i nic z tym nie zrobię. Ba, nie zamierzam nic z tym robić bo tak mi dobrze.
T- Louis widzisz mnie pierwszy raz i od razu mówisz coś takiego? Jeśli chcesz możemy się spotykać, ale lepiej przemyśl to co powiedziałeś. Nie zrozum mnie źle. Bardzo Ci współczuję rozstania z nią, ale ja cię nawet nie znam i nie wiem czego oczekujesz.
L- Ja rozumiem. Przecież wiem, że ty do mnie nic nie czujesz, ja z resztą też nie wiem czy to tylko chwilowe zauroczenie czy coś głębszego. I wiem, że masz mnie teraz za rozpieszczonego bachora z zespołu który myśli że może mieć każdą, ale to nie tak.  Ja ani żaden z chłopaków nie jesteśmy tacy jak piszą o nas w brukowcach. I raczej nie powiem nic więcej, bo staję się coraz bardziej sentymentalny, wiec może po prostu odejdę.
T- Louis, może się spotkamy?
L- Nie, lepiej nie. Uwierz mi tak będzie lepiej.
Odszedł. Zostawił Cię. Po chwili obok ciebie przebiegła Daisy i krzyknęła na odchodne ''Nie martw się, będzie dobrze'' i pobiegła do brata, by po chwili złapać swą malutką rączką jego dłoń i powędrować w stronę ich mieszkania. Wróciłaś do siostry i bez słowa, również wzięłaś ją za rękę i poszłyście w stronę swojego domu.

***następny dzień***

Dziś jak zwykle poszłaś ze swoją siostrą na plac zabaw. Tym razem mała nie miała żadnej biżuterii. I tym razem nie podeszła do was Daisy, czego bardzo chciałaś. Zapatrzyłaś się w wiewiórki, które wesoło skakały po drzewach, ale myślami byłaś zupełnie gdzie indziej. W Twojej głowie siedział tylko ten jeden chłopak, w którym poznałaś wrażliwego człowieka, a nie zarozumiałą gwiazdkę. Po chwili oprzytomniałaś i spojrzałaś na zjeżdżalnię, potem na huśtawki. Obiegłaś wzrokiem po całym placyku, ale jej nigdzie nie było. Twoja siostra zginęła. Nie wiedziałaś co robić. Nawoływałaś ale nikt ci nie odpowiadał, nawet głupie echo. Biegałaś jak szalona po parku, aż wpadłaś na jakiegoś człowieka. On odwrócił się i znów zobaczyłaś te piękne tęczówki. Uderzyłaś go w twarz. Nie wiedziałaś dlaczego to zrobiłaś.
T- Louis, przepraszam, ale ja...
L- Ciii, nie płacz. - przytulił cię - Co się stało?
T- Zgubiłam ją. Zgubiłam... Zgubiłam [I.T.S].
L- Nie martw się, poszukamy jej i na pewno ją znajdziemy.
T- Dziękuję.
Szukaliście jej w milczeniu. Nie chciałaś tego przerywać, bo po tym co wczoraj zaszło raczej nie było o czym rozmawiać. W pewnym momencie usłyszeliście głos dwóch dziewczynek.
D- Wróć, pewnie się o ciebie martwi.
S- Pewnie nawet nie wie, że mnie nie ma. Jest jakaś smutna ostatnio.
D- No, zauważyłam, tak jak Louis.
Podeszliście to nich, teraz byłaś uśmiechnięta bo chociaż jedno zmartwienie spadło ci z głowy.
T- [I.T.S] tu jesteś! Jak mogłaś tak po prostu sobie iść?!
S- Chciałam żebyś była sama, bo przy mnie jesteś smutna.
T- Kochanie, wcale nie. Wcale nie przez Ciebie.
S- To przez kogo?
T- Przez...
S- Noooo..
T- Nie ważne. Idziemy.
Pociągnęłaś ją za rękę  w stronę waszego domu i po chwili poczułaś na swojej dłoni dotyk.
T- Louis wiem że to ty.
L- Przeze mnie jesteś smutna?
T- No a myślisz że przez kogo? Po tym co mi wczoraj nagadałeś, trudno nie być smutnym.
L- Przepraszam, ale mówiłem że lepiej będzie jak mnie zostawisz, a ty za mną poszłaś. Po co? Przecież ostrzegałem.
T- Czy jesteś taki ciężko kapujący, czy to takie trudne do zrozumienia?  Podobasz mi się głupku i tyle, pasuje?! Wiesz, więc mnie zostaw.
L- Czy ty nie potrafisz słuchać ze zrozumieniem? Czy ja wczoraj nie wyraźnie to powiedziałem?
T- Co?! To że Ci się podobam?! Tylko namieszałeś mi w głowie, a powiedziałeś tak bo nie możesz zapomnieć o Eleanor!
L- Powiedziałem tak bo nie miałem innej wymówki! Możemy się nie kłócić?
T- Możemy, jak tylko zaczniesz mówić prawdę!
L- Podobasz mi się, nie tak jak przeciętna dziewczyna tylko jak ktoś bliski, bliski mojemu sercu.
T- Hehe, no i jak niby mamy się nie kłócić, skoro cały czas kłamiesz?! Chcesz po prostu pociechy po stracie kogoś kogo kochałeś, KOCHAŁEŚ rozumiesz, nie kogoś kto ci się podobał.
L- Jeśli mnie odrzucasz. to dobrze. Ja po prostu mówię to co czuję, a jeśli to poprawi Ci humor to powiem to raz, głośno i wyraźnie. KOCHAM CIĘ!!!
Odszedł. Tak po prostu, odwrócił się i odszedł. Stałaś tak przez chwilę nie ruchomo, aż po chwili dotarły do ciebie te dwa słowa. Czy to prawda? Nie wiedziałaś. Ale bez ryzyka nie ma zabawy.
T- Lou, Lou zaczekaj! Nie odchodź. Ja też czuję to samo. Proszę wróć. Zostań. Proszę.
Ale chłopak Cię nie usłyszał. Poszedł ze swoją siostrą, Pomieszał tylko w głowie i poszedł, nawet nie usłyszałaś głupiego przepraszam z jego ust. Przepraszam za załamane serce. Za to że rozkochał i zostawił. Za to że odszedł gdy go potrzebowałaś...

BY ELL
Mam nadzieję, że się podobało
To be continued...


1 komentarz:

  1. Tak skromniutka ;**
    ale imag suuper , co prawda sie nie popłakalam ale mi się podobał...
    by Hariet

    OdpowiedzUsuń