,,Miłość jest wtedy gdy jesteś przy kimś i on sprawia że jesteś szczęśliwy''

czwartek, 30 maja 2013

Info...

Heeeeeeeej!


Mam do Was kochane, ogromną prośbę ;D
Wejdźcie w  <ten link>

Nowy konkurs z 1D od Claire's!!!

Wystarczy wejść, wypełnić formularz i czekać na losowanie.

Niby nic, ale nie szkodzi próbować !!!
Do wygrania:

Atrakcyjne nagrody z autografami 1D !!!

Info :
Prawdopodobnie już jutro imagin z Lou, wpadajcie i sprawdzajcie ;*

Harriet ;*



poniedziałek, 27 maja 2013

Liam...♥

Hi, tu Arielka. Co tam u was? Nie będę długo gadać. Macie tutaj imagin dla Pauliny P. 




12 lipca.
           
            Usiadłam na jasno zielonym fotelu i włączyłam telewizor. Same nudy. Jakiś wywiad z One Direction. W sumie,  czemu nie? Może warto dowiedzieć się co u starego kolegi.
             Liam Payne. Kiedyś byłam z nim w klasie. Wtedy był inny, znaczy nie wiem dokładnie jaki jest teraz, ale na pewno inny. Nigdy się nie odzywał do nikogo, podobno go prześladowali. Zawsze siedział sam w ostatniej ławce i bazgrał coś na ostatnich kartkach zeszytu. Szczerze to trochę było mi go szkoda.
D: Liam, może zdradzisz nam coś o swoim dzieciństwie. – powiedział dziennikarz, a ja wzięłam do ust kolejną łyżkę płatków z mlekiem,
L: Oj, nie było za pięknie. Właściwie to nie miałem przyjaciół. Wszyscy traktowali mnie jak trędowatego. – Wcale tak nie było. Pewnie teraz miliony directionerek z całego świata uważają nas za nieczułych. To wszystko tylko dla pieniędzy. – Ale zawsze pocieszała mnie jedna myśl. Myśl, że pójdę do szkoły i znów ją spotkam.
D: Ale kogo? – kraciasty się uśmiechnął.
L: Właściwie to nadal o niej myślę. Hmm… Nie sądziłem, że kiedyś zdobędę się na to żeby to powiedzieć, ale jednak nadeszła taka chwila. Od zawsze podoba mi się moja była koleżanka z klasy [T.I.iN.]. Zawsze była wyjątkowa.
J: What ?!?! Co powiedziałeś?! Niee!!! Na pewno się przesłyszałam!!!
D: Miejmy nadzieję, że wyjątkowa [T.I.iN.] to słyszała i odwzajemnia uczucia naszego Liasia. No to może… Hmm… Lou,  a jak minęły twoje dziecięce lata?

16 lipca.

            Minęło kilka dni, a do mnie nadal nie dociera to co powiedział Liam.
      Szłam sobie jedną z moich ulubionych polnych dróżek. Przechodziłam obok jakiegoś
Stawu, przy którym stał… Zgadnijcie kto. Tak, Liam. Łowił ryby. Podeszłam.
J: Liam? Co tutaj robisz? Nie powinieneś być w stolicy i rozdawać autografy? – powiedziałam z lekkim sarkazmem
L: Przyjechałem odwiedzić rodzinę i stare strony, a co, nie można? Zresztą – zaśmiał się – autografy mogę rozdawać też tutaj.
J: Tak oczywiście. Ale… Myślę, że jest tez inny powód.
L: Tak? Jaki?
J: Nie udawaj, widziałam ten wywiad.
L: TEN wywiad- pokiwałam głową.  – Ojej.
J: To źle?
L: Niee. Tylko… [T.I.], to nie jest takie proste. Kocham się w tobie od 2 klasy, a ty nie odwzajemniasz mojego uczucia. Nie masz pojęcia jak ja się czuję.
J: Myślisz, że tylko ty przeżyłeś nieodwzajemnioną miłość? Są miliony takich ludzi, ale, właśnie, ty przecież jesteś Liam Payne, 1/5 One Direction, ty nie musisz przejmować się innymi. – odeszłam.
L: [T.I], to nie tak. – usłyszałam za sobą.
J: Nie ważne o co ci chodziło. Nigdy nie mogłabym pokochać kogoś takiego jak ty – powiedziałam z akcentem na „Nigdy”.
            Wieczorem kompletnie na niczym nie mogłam się skupić. Cały czas myślałam o tym zajściu z Liamem. Miałam wyrzuty sumienia przez to co mu powiedziałam. Może to nie do końca była prawda? A co jeśli to co on do mnie czuje to jednak nie jest jakieś głupie zauroczenie?
            Nie mogłam dłużej o tym myśleć. Wzięłam jakąś książkę do ręki i zaczęłam czytać. Pierwszy rozdział. Drugi. I kolejny. Jest ok. Lektura nawet mnie zaciekawiła. Około 1 godziny poczułam wibracje telefonu w prawej kieszeni moich spodni. Spojrzałam na wyświetlacz.
From:Unknown
Przepraszam, [T.I.]. Miałaś rację. Co ja sb wgl myślałem, że ktoś taki jak ty się we mnie zakocha. Może i jestem ten sławny Liam Payne, ale w rzeczywistości jestem nikim. Tak jak zawsze. Przepraszam, jeśli cię obudziłem. Liam.

            Pewnie. Zraniłam go. Czy właśnie o to mi chodziło? Nie. Muszę to odkręcić.

To: Liam
Nie obudziłeś mnie. Nic się nie stało. Liam, to nie tak jak mówisz. Nie jesteś nikim. Jesteś człowiekiem, a to już jest godne pochwały. Poza tym zyskałeś to o czym nie śni się zwykłym nastolatkom. Masz talent. I nie masz za co mnie przepraszać. To raczej ja powinnam, więc przepraszam. Mam nadzieję że się nie gniewasz. [T.I.]. <3

            Wysłałam i wzięłam się za dalsze „pochłanianie” lektury. Nie sadziłam, że jakakolwiek książka może być taka ciekawa. Ta opowiadała o dziewczynie, która marzyła o przeżyciu prawdziwej miłości. Nagle w jej szkole pojawia się nowy uczeń, który jak się zdaje tylko na nią zwraca uwagę. W dalszej części książki okazuje się, że jest on jej aniołem stróżem, a ona została wyznaczona do uratowania świata przed ciemną stroną.*
            Znów poczułam wibracje.

From: Liam
Na ciebie nie mógłbym być zły.

To: Liam.
Miło mi to słyszeć. Kiedy wracasz do Londynu? Może wyszli byśmy jutro gdzieś razem?

From: Liam
Dopiero za tydzień. Ale pisząc jtr masz na myśli dzisiaj?:D

To: Liam
Tak. Przepraszam. Heh. Sorry, ale chyba pójdę już spać. Ty też powinieneś. Na pewno jesteś zmęczony. Pa :*

From: Liam
Jasne. Dobranoc.:)


17 lipca.

Z Liamem miałam się spotkać o 17, było ok 16, więc zaczęłam się przygotowywać. Włożyłam To  i zrobiłam lekki makijaż. Byłam gotowa akurat kiedy zadzwonił dzwonek do drzwi. Otworzyłam.
L: Cześć. Ehmm… Ślicznie wyglądasz. Zresztą jak zawsze.
J: Dziękuję. Hmm… Gdzie idziemy?
L: Nie wiem. Myślałem o parku.
J: Ok. No to chodźmy.
            Park nie był daleko od mojego mieszkania więc poszliśmy na pieszo.
J: Liam? Myślisz, że… że to tylko zauroczenie, czy coś więcej?
L: Nie mam pojęcia. Ale nie słyszałaś o tym, że zauroczenie trwa do 4 miesięcy?
J: Dla mnie to bzdura. Ale… Przecież miałeś chyba dziewczynę. Danielle, tak?
L: Ojej… Danielle, tak. Była moją dziewczyną. Ale to było z pewnością tylko zauroczenie. A ty, hmm, masz kogoś takiego? Znaczy, kogoś więcej, o kim myślisz poważnie.
J: Oj, to nie takie proste. Zadajesz trudne pytania i przez ciebie czuję się zestresowana.
L: Przepraszam, nie chciałem, nie musisz odpowiadać. Masz ochotę na lody?
J: Pewnie.
L: Truskawkowe, tak?
J: Skąd wiedziałeś?
L: Obserwowałem cię dzień w dzień przez kilka lat, wiem o tobie co nie co.
J: Ojej, mam się bać?
L: Raczej nie. Zaraz wracam.
            Po chwili brunet stał przy mnie z dwoma trzypałkowymi lodami. Jeden z nich, ten różowy podał mi.
J: Dziękuję. Jesteś kochany.
L: No chyba raczej ty.
J: Co?
L: Jesteś kochana.
J: Aha… Heh, może, dziękuję.
            W jednej chwili pojawili się przed nami jacyś mężczyźni z aparatami cyfrowymi i kamerami.
L: Fuck! – zaklął Liam.
R: Liam Payne i jego nowa dziewczyna. Idealny materiał na okładkę. Może zdradzisz nam kim jest ta ślicznotka?
L: Chyba nie będzie takiej potrzeby.
J: Nie, Liam, chętnie poudaję twoją dziewczynę – szepnęłam chłopakowi do ucha.
L: Poudajesz?

J: W sumie nie. Mogę zostać twoją dziewczyną. Miałeś rację, zauroczenie trwa tylko do 4 miesięcy. – uśmiechnęłam się i przedstawiłam reporterów.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
* Książka pt. "Gwiazda Anioła". Polecam.


Piszcie jak się wam podoba. 
ariel.

sobota, 25 maja 2013

Zayn...



     
Przepraszam Was wszystkie za opóźnienia w imaginach. Mam tylko nadzieję, że jesteście wytrwałe. O żadnym zamówieniu nie zapomnę. ;*
UWAGA! Za wszelkie błędy i niedopatrzenia z czcionką przepraszam. Chciałam już dziś dodać, a mam słaby internet.

Dla Dżastki <3

 Zayn

                         *Muzyka*


    Usiadłam na długiej, drewnianej ławce. Przymknęłam oczy, bo od płaczu, piekąc, dawały o sobie znać. Na szczęście chłodne krople wiosennego deszczu dawały ulgę. Fizyczną, bo moja psychika w tamtym momencie przechodziła załamanie.
To nie mogło się stać. Przecież obiecałam sobie, nie zakocham się, nie w NIM.
   Nie interesowało mnie, że właśnie się ściemniało, że powoli zapalały się uliczne latarnie oświetlając ciemne opustoszałe uliczki. Nie interesowało mnie, że w domu ktoś na mnie czeka, że jest późno, a ja jutro idę do szkoły. Chyba po raz pierwszy w życiu nie interesowało mnie zupełnie nic. Szłam po brukowanym podłoży, stawiając niepewne kroki.

  Nieświadomie, dłonią dotknęłam ust. Jakiś czas temu spoczywały tam JEGO usta, nadal czułam ich wspaniały, unikalny smak.
  Zakochanie w nim było bardziej niebezpieczne niż spacerowanie samotnie po najgorszej dzielnicy Meksyku. Byliśmy przeciwieństwem, jak biel i czerń, dzień i noc.
  Wszystko było w porządku, dopóki nie zaczęłam interesować się jego czekoladowymi tęczówkami, dopóki mój organizm nie zaczął tak szaleńczo reagować na jego obecność, dotyk.
Myśl miłości odganiałam od swojej świadomości jak natrętnego komara, do czasu…do dziś.
- To co na dziś? Algebra czy geometria? – ochoczo zapytałam mojego ‘ucznia’ pewnego dnia
-Wolałbym trzecią opcję, może wyskoczymy na lody, w ramach lekcji… w terenie? – niewinna propozycja, nie przeczuwałam nic groźnego. Byliśmy w tym samym wieku. Kiedy wraz z rodziną wprowadził się na moje osiedle zmącił panujący tam od zawsze spokój. Weekendowe imprezy, huk basów ostrej muzyki obijający się w dzień i w nocy o mury domów. Nie znosiłam takich ludzi. Z nim też by tak było, gdyby nie przyjaźń naszych matek. Stanęło na tym, że zaczęłam udzielać mu korepetycji. Nie było źle, zaprzyjaźniliśmy się, jeżeli przyjaźnią można nazwać przebywanie ze sobą kilka godzin dziennie i tylko tak, żeby nikt ze znajomych nie wiedział.
  Poznałam go, mogłam śmiało powiedzieć, że znam prawdziwego Zayna Malika. Wrażliwego chłopaka, inteligentnego, pełnego charyzmy i chęci do życia, potrafiącego zmienić moje sceptyczne nastawnie do czegokolwiek o 180 stopni.
  Pocałował mnie. To było jak zawirowanie świata, całkowicie niespodziewanie…
Oczami Zayna

Dlaczego? Dlaczego nie mogę przestać o niej myśleć? Jest tyle dziewczyn, godnych zainteresowania. A ja myślę tylko o niej.
O tej drobnej, szarej myszce w siwych kujonkach i brązowych włosach niedbale spiętych w luźnego koczka. Dałbym wszystko żeby móc odgarniać te samotne kosmyki z jej twarzy, cieszyć się każdego dnia jej rozpromienionym uśmiechem.
Dlaczego nie mogę interesować się kimś o wiele prostszym. Moje życie się skomplikowało, kiedy ONA przestąpiła próg mojego życia ,całkowicie się poplątało.
Nie wiem już kim jestem…


Twoimi Oczami

Znikome promienie słońca przedarły się przez nie do końca zasłonięte rolety. Jednak najmniejsza wiązka światła zdołała mnie w tej chwili obudzić, przyprawiając o nieznośny ból głowy.
Wczoraj nie mogłam zasnąć, a kiedy już zasnęłam (patrz: dziś), trzeba było już wstawać.
Wierzcie lub nie, ale dużo sobie przemyślałam.
Pójdę do szkoły, spotkam się z nim.
***
Dziedziniec szkoły świecił pustkami, na razie. Kilkoro uczniów stało pod ścianą, wiedziałam już gdzie znajdę tego, kogo szukam.
- Zayn- powiedziałam i momentalnie jego wzrok i jego kilku kumpli skierował się na mnie. Zignorowałam zbyt cwaniackie i wygórowane uśmieszki chłopaków w skórzanych kurtkach.- musimy porozmawiać.
-Hahhh, ja z tobą? – zapytał szyderczo, coś zakuło mnie, a moje oczy zaszkliły się, dlaczego on jest taki fałszywy???-Słyszeliście chłopaki ona chce porozmawiać ze mną. Ha!
Odwróciłam się i najszybciej jak mogłam, oddaliłam się.
To…to zabolało, jak nic dotąd. Mimo, że nie byliśmy normalnymi przyjaciółmi, to sądziłam, że coś nas łączy. Widać, myliłam się.

Oczami Zayna

-Hahhh, ja z tobą? Słyszeliście chłopaki ona chce porozmawiać ze mną. Ha! – wypaliłem. Niech sobie za wiele nie myśli. Tylko czemu to pieprzone uczucie skręca mnie od środka?! Czemu?!?! Nie! Stop! Ważne, że nikt nie wie, że coś może mnie z nią łączyć. Nikt! Ale to uczucie, ten ból, kiedy jej oczy były wypełnione smutkiem…
       Nie mogę na to pozwolić

***kilka dni później***
Nic. Kompletna pustka rozdziera mnie od środka. Jakbym o czymś zapomniał. Takie uczucie. Kiedy gdzieś jedziesz i wydaje ci się, że czegoś zapomniałeś, nieodparte wrażenie pustki, wiesz że czegoś brakuje, ale nie wiesz jak możesz tę pustkę zapełnić. Kojarzysz?
Ja czuję się milion razy gorzej.
Bez niej, nie ma też mnie. I nigdy nie będzie…




Pozostaje tylko jedno.
Zakładam buty
Biorę bluzę
-Wychodzę!
Trzask drzwi
Kierunek. Jej dom.
Jeszcze wszystko da się naprawić, jeszcze nie wszystko stracone. Prawda?
Jeden dzwonek, drugi. Drzwi się otwierają. Znajoma twarz czterdziestoletniej sąsiadki.
- Ja do [T.I]
- Nie ma jej – mówi, widzi moją podejrzliwą minę- Jest. Zayn, one nie chce cię widzieć. Nie rozumiesz, za bardzo ją skrzywdziłeś, ona…- ktoś jej przerywa
-Daj spokój mamo, pogadam z nim.- ten anielski głos, napełnia moją duszę, jak narkotyk, jak unikalny pokarm. Sąsiadka kiwa głową zamykając drzwi.
Biorę jej dłonie w swoje. Zaczynam mówić.
- T.I to nie tak. Przez te dni, wszystko sobie przemyślałem, możemy jeszcze wszystko naprawić, wszystko zrozumiałem… - szybko wyrywa się z moich rąk
-Nie! –krzyczy- Ty nic nie rozumiesz! Człowieku! Daj sobie spokój, odwal się ode mnie RAZ na zawsze!
-Ale…
- Tak, jeszcze pewnie nie rozumiesz. Co? To zrozum, nie chce być na każde twoje skinienie, nie chce być ukrytą dziewczyną! Zayn! Zrozum to! Nie odpowiadam twoim kumplom? Super! Mi to nie przeszkadza, za to… Ty, ty mi przeszkadzasz! – nim się ocknąłem jej postać zniknęła za dębowymi drzwiami.
***
Siedziałem podłodze wsparty o komodę. Moja dłoń, niczym samodzielny organizm sunęła ołówkiem po kartce szkicując ją.

Dlaczego wszystko zawsze muszę schrzanić?

Nagła myśl. Bezwiednie wpływajmy uśmiech na usta.
Jeszcze nie wszystko stracone…

Twoimi oczami

Osunęłam się po drzwiach.  Łzy same spływały po moich policzkach. Dlaczego nie mogłam zakochać w kimś innym? Kimś bezproblemowym?
***
Kolejny ranek.
Kolejna pobudka.
Kolejny dzień w pobliżu niego.
Kolejna niechęć.
Kiedy tylko wyszłam na ulicę, zorientowałam się że coś nie gra. Wszyscy dziwnie się przyglądali. Okropne uczucie jak dla kogoś takiego jak ja. Zawsze unikałam centrum uwagi.
- Gratulacje- krzyknęła Cally z drugiej strony ulicy, moja sąsiadka z osiedla.
To jakiś obłęd. Może koszmar, może jeszcze się nie obudziłam.
Nagle…
Stanęłam jak wryta. Przetarłam oczy. Nie, nie przewidziało mi się. Ponownie spojrzałam na most kolejowy, pod którym zawsze przechodzą w drodze do szkoły.
„ Zayn kocha [T.I]”


Ogromny, trudno niezauważalny napis przyciągał uwagę każdego. Ruszyłam dalej, ignorując gapiów. Skąd oni w ogóle wiedzą, że chodzi o mnie.
Witryny sklepów…
Bramy…
Okna…
Ściany kamienic…
Wszędzie to samo. Napis mówiąc wiele, zbyt wiele sprzeczności które się za nim kryły.
Dotarłam do szkoły, gdzie również nie zabrakło tych samych wiadomości. Zabiję każdego kto to zrobił, chyba, że…
Jego idealne, czekoladowe oczy przedrą się przez powłokę obojętności, docierając wprost do kochającego serca.
Jego dłonie, głaskające mój policzek, przyprawią mnie o gęsią skórkę
Jego usta pozostawią na moich smak, odporny na zapomnienie.
-Zayn. To ty to zrobiłeś? – zapytałam, na co chłopak skinął lekko głową.
-Kocham Cię – szepnął, muskając moje usta
-Kocham Cię! – powtórzył krzycząc, jakby chciał obwieścić to całej szkole, całemu Londynowi, a może, całemu światu…
By Harriet…


________________________________________

Hej. Wiem, że stanowczo za długo zwlekałam z tym imagiem. Taka już jestem. Nie umiem pisać smutnych. Dziękuję za Wasze wsparcie, nawet tym jednym krótki  komentarzem.
Wydaję mi się, że imagin troszeczkę mi nie wyszedł, a Wy co myślicie?

niedziela, 19 maja 2013

Harry.. ♥


Dawno mnie nie było wiem.. ale postaram się teraz zrewanżować i częściej będę coś dodawać.. chcecie??

Harry dla Wery

Z transu myśli wyrwały mnie wibracje na lewym udzie. Silvia?? Czego ona chce?? Nie widziałyśmy się od podstawówki. Chodziłyśmy razem do klasy, ale nawet jakoś specjalnie się nie kolegowałyśmy. Odebrałam.
J- Hmm?
S- Hej T/I. Organizuję ognisko. Będzie dużo osób ze szkoły. Wpadasz??
J- Czemu nie.. A kiedy??
S- Jeszcze dokładnie nie wiem.. jakoś pod początek maja.
J- Spoko.
S- Jak chcesz to weź jakiś znajomych.. chodzi o to żeby było jak najwięcej osób..
J- No ok.. To jak będziesz wiedziała kiedy dokładnie to napisz..
Zakończyłam połączenie. Hmm.. fajnie będzie się spotkać z ludźmi, z którymi się nie widziało kilka lat..
Zadzwoniłam do kilku znajomych z liceum i zapytałam czy chcieliby wpaść. W końcu zgodziły się 3 osoby. Inni twierdzili, że  nikogo nie znają i się będą głupio czuć.

***

            Ognisko. Masy ludzi. Część kojarzę z  podstawówki, niektórych w ogóle nawet z widzenia nie znam. Na początku nic się nie działo.  Ciągle przychodzili nowi ludzie.
Leciała muzyka. Ja siedziałam z przyjaciółmi. Później zaczęło się rozkręcać. Jak to na ogniskach kiełbaski itd. Śpiewaliśmy piosenki, tańczyliśmy.. Było świetnie.

H - Zatańczysz? - usłyszałam głos za plecami. Odwróciłam się i zobaczyłam jego.  Wyglądał tak samo, ale jednak inaczej. Poznałam go bez problemu. Harry. Harry Styles. To ten sam Harry, który tak bardzo podobał mi się w podstawówce. Ale nigdy z nim nawet nie gadałam. On był 'popularny'. Nie zadawał się z kimś takim jak ja. Z zwykłą rok młodszą dziewczyną, którą wszyscy - on również - uważali za kujonkę, bo miała lepsze oceny niż inni. W sumie nie sądziłam że się zmienił. Cały czas kolegował się z tymi samymi ludźmi. Pustymi ludźmi, którzy raczej nigdy się nie zmienią. Oni wszyscy - razem z nim - uważali, że są lepsi. Tak na prawdę to nie wiem co mi się w nim podobało. Noe znałam go. A kiedy teraz, po tak długim czasie na mniego spojrzałam, tak jakby coś mnie zakuło w sercu.
Zaprosił mnie do tańca.
Mnie.
T - Jasne.
Złapał delikatnie moją rękę i poprowadził bliżej ognia.
Gdy zaczęliśmy tańczyć zauważyłam że nogi odmawiają mi posłuszeństwa. Hmm. No tak. Nigdy nie umiałam dobrze tańczyć, ale dopiero teraz, gdy ta umiejętność by mi się bardzo przydała zauważyłam na jak niski, poziomie jestem. Próbowałam wybrnąć jakoś z niezręcznej sytuacji. Spojrzałam na dziewczynę obok i starałam się tańczyć tak jak ona. Nagle usłyszałam wolną piosenkę. Harry obiął mnie w pasie, a ja nieśmiało zaplotłam ręce wokół jego szyi. Spojrzałam w jego oczy. Dopiero teraz zobaczyłam jaki piękny odcień zieleni przedstawiają. Tańczyliśmy. Nagle wszyscy wokół zniknęli. Liczył się tylko on i ja. Pochylił się nade mną i szepnął.
H- Czy to nie dziwne, że chodziliśmy razem dwa lata do podstawówki - tak tylko dwa bo ja się przeniosłam do tej szkoły w czwartej klasie. - Nigdy ze sobą nie gadaliśmy, a teraz po trzech latach tańczymy wolnego?
Milczałam. Też tak uważałam i stwierdziłam że jak coś powiem to on pomyśli że jestem jakaś głupia i nie będzie ze mną już gadać.
Piosenka minęła. Harry spojrzał na mnie i powiedział:
H- Ale ty mi się zawsze podobałaś.
T- Na prawdę?
Kiwnął głową.
T- Więc czemu mi nigdy nie powiedziałeś.
H- Bo ty... No nie wiem. Bałem się...
T- Ty? Harry Styles?
H- No i co w tym dziwnego? - Uu.. chyba to co powiedziałam nie było zbyt dobre.
T- Zawsze myślałam, że ktoś taki jak ty nie boi się niczego. Zawsze byłeś taki pewny siebie, zniewalająco przystojny. Mogłeś mieć każdą dziewczynę jaką chciałeś.
H- Ale nie miałem żadnej. Nie mogłem wcale zapomnieć o tobie. Nikt o tym nie wiedział. Ten Harry Styles, którego znają wszyscy e jest prawdziwy. Ja nie jestem wcale pewny siebie. Zawsze byłem tchórzem. Byłem najpopularniejszy w szkole. Wszyscy mnie lubili. Byłem wzorem do naśladowania. A na prawdę? Dzieciak, który przy każdej okazji ukradkiem patrzy na dziewczynę w której jest zakochany i nie potrafi jej tego powiedzieć.
J- Skąd ja to znam. Chodzi mi o tę drugą część.
H- Na prawdę też się tak robiłaś? Na kogo patrzyłaś?
J- Ja nadal to robię.
Spojrzałam chłopakowi w oczy.
J- Tylko teraz może bardziej jawnie.
H- Nie rozumiem.
J- Też mi się podobasz. Bardzo.
Na jego twarzy zagościł szczery uśmiech.
J- Tylko. Nie obraź się czy coś, ale mam wrażenie, że to jakiś głupi zakład, albo po prostu robisz sobie ze mnie jaja.
H- Nie. Mówię prawdę. I Już chyba wiem jak ci to udowodnić. - uśmiechnął się lekko. - Masz mój numer telefonu. Spotkamy się jutro o 18:00 w kawiarni na Bluestreed.
J- Ok. - pocałował me w policzek.
H- Do zobaczenia.
Odszedł.
Wróciłam do znajomych. Od razu usłyszałam ' Kim on jest?', ' to coś więcej?' Nie odpowiadałam na te pytania. Spojrzałam na zegarek. Już 1:24.
J- Ja już wracam.

Odeszłam trochę dalej od ogniska, a kiedy już było dość cicho wyjęłam telefon i zaczęłam wybierać numer taty, aby go poprosić żeby po mnie przyjechał. Zobaczyłam za sobą błysk światła i warkot motoru. Zatrzymał się obok mnie. Zobaczyłam tylko próbujące się wydostać spod kasku loki.
H- Podwieźć cię?
J- Nie chcę robić problemu.
H- Dla mnie to przyjemność, podwieźć ciebie. Wskakuj.
J Noo... ok. - Założyłam kask przeznaczony dla pasażera i usiadłam za chłopakiem.
Jechaliśmy wolno, jakby chłopak przeczuł, że nie chcę jechać szybciej. Było mi tak dobrze. Wtulona do mojego ukochanego jechałam przez Londyn. Było idealnie. Ale wszystko ma koniec. Dojechaliśmy do mojego domu.
J- Dzięki.
H- Nie ma za co. I jakby coś, to chodziło mi o dziś 18:00,
J- Domyśliłam się.
H- Chociaż wiesz, zmiana planów. Przyjadę po ciebie.
J- Ok. Pa. - Uśmiechnął się, s ja odwzajemniłam mu tym samym i poszłam w stronę domu.
Nie odjeżdżał. Weszłam do domu. Przywitały mnie pytania rodziców.
T- Kto to był? Ja miałem po ciebie jechać.
J- To był kolega. Zaproponował, że mnie odwiezie więc się zgodziłam.
T- A jakby cię wywiózł gdzieś w las i zgwałcił?
J- Tato, proszę cię. Beż przesady.
M- Oj daj już jej spokój. Twoja mała córeczka już nie jest taka mała i może mieć chłopaka.
J- On nie jest moim chłopakiem. - Rzuciłam wychodząc z salonu i kierując się do pokoju. Usiadłam na parapecie i patrzyłam na odjeżdżający motor.
Uśmiechnęłam się sama do siebie
***

A- T\I.. nie wierzę. Masz chłopaka tak się cieszę.
J. Alice.. Harry nie jest moim chłopkiem.
A- Yhy.. tak tak. - a jestem Justin Bieber.
J- Aaa.. - krzyknęłam - Justin Bieber Justin daj mi autograf bo umrę. - powiedziałam z sarkazmem. - Nie jesteśmy parą.
A- A będziecie?
J- Może...
A- Hmm... Więc co zakładasz?
J- Myślałam nad tym.  - pokazałam jej ten zestaw.
A- Głupia jesteś? Tak to możesz się ubrać do Kościoła, a nie na randkę. Zobaczmy co my to mamy. - zaczęła przeszukiwać moją szafę. - o na przykład ta sukienka. Czemu jej nigdy nie nosiłaś?
J- Nie miałam okazji.
A- No to teraz masz.  Jeszcze te buty jakieś dodatki. - Zaczęła wyciągać z szafy potrzebne rzeczy.
A- No jest ok. Teraz jeszcze tylko makijaż, fryzura.
Całość wyglądała tak.
J- Ali, nie to że cię wyganiam nie, ale idź już.
A- Spoko, spoko. I tak już miałam iść.
Moja przyjaciółka wyszła, a dosłownie 5 minut później usłyszałam znajomy dźwięk motoru. Harold zobaczył, że siedzę w oknie i stanął przed him.
H- Skocz, a ja cię złapię.
J- Nie. Nie chcę się zabić. Tu jest jakieś 10 metrów.
H- Nie ufasz mi!
J- Ufam, tylko nie chcę się zabić. Sorry.
Miał na sobie garnitur.
Zeszłam na dół i stanęłam obok chłopaka.
H- Pójdziemy pieszo, ok? To przecież nie daleko.
  Miał rację. Tak kawiarnia jest jakieś 800 metrów ode mnie.
Doszliśmy na miejsce. Ale jak się okazało TO miejsce to nie kawiarenka, tylko restauracja obok. W środku nikogo nie było,, były zasłonięte czerwone zasłony, co sprawiało romantyczny nastrój. Na środku stał jeden okrągły stolik w środku czerwonego serca z płatków róż.  Harry poprowadził mnie do stolika i odsunął krzesło, i odszedł. Po chwili zobaczyłam go na małej scenie w rogu sali. Zaczął śpiewać. Piosenkę, do której wczoraj tańczyliśmy.
***

"Kocham Cię" te słowa dźwięczały mi w uszach już od kilku dni. Te dwa najpiękniejsze słowa , wypowiedziane przez niego. Przez Harrego Stylesa. Przez mojego chłopaka. Noe mgła uwierzyć, że to się dzieję na prawdę. Czy to możliwe, żebym w ciągu jednego wieczoru stała się najszczęśliwszym człowiekiem w wszechświecie. Czułam, że Harry to tez jedyny. Że to z nim powinnam spędzić resztę życia. Zmieniłam się. Zmieniłam się całkowicie. Nie wiem czy na lepsze czy gorsze, ale na pewno nie jestem już taka jak kiedyś. Chciałam, żeby
tak było już zawsze.

***

Hmm... minęło trochę czasu od kiedy zaczęłam chodzić z Harrym, a ciągle widzę go takiego jaki był tamtego wieczoru na ognisku i następnego dnia w restauracji. Dokładnie jutro mija rok od tamtego ogniska. Silvia też w tym roku organizuje
ognisko. Oczywiście na nie idziemy.

***
H- Hej kocie., mam pytanko. - powiedział Hazza gdy odebrałam telefon.
H- Muszę odwieźć rodziców do babci. Jadą na weekend. Masz jak dojechać na ognisko. Ja będę za jakieś pół godziny.
J- Spoko. Powiem tacie żeby mnie podwiózł.
h- To do zobaczenia. Kocham Cię.
Rozłączył się.
Poszłam do salonu, gdzie zazwyczaj siedział mój tata w piątki wieczorem,
J- Tato, mógłbyś mnie podwieźć do Silvii?
H- A Harry? Nie przyjedzie po ciebie?
J- Pojechał odwieźć rodziców do babci. Spotkamy się na miejscu.
T- No dobrze. Załóż kurtkę bo jest zimno.
Założyłam zielono niebiesko białą kurtkę w paski i wyszłam za tatą.

T- Baw się dobrze,
J- Dzięki.
T- Ale nie za dobrze.
J- Taato..
T- Oh już, już nic się nie odzywam. pa.
J- Pa.
Posłałam mu lekki uśmiech i ruszyłam w stronę przyjaciół. Podszedł do mnie Daniel - najlepszy przyjaciel Harrego.
D- Hej. Gdzie Hazza?
J- Pojechał gdzieś odwieźć rodziców. Zaraz przyjedzie.
D- T\I.. Wiesz. Nie rozumiem co ty w nim widzisz.  przecież ro skończony idiota.
J- Nie rozumiem. Myślałam że jesteście przyjaciółmi,
D- Może i jesteśmy. Ale ja wiem swoje. A taka dziewczyna jak ty nie powinna marnować czasu na kogoś takiego.
J- co chcesz przez to powiedzieć?
D- T\I.. Kocham Cię.. Wbił swoje usta w moje..

Oczami Harrego...

Zaparkowałem samochód i ruszyłem w stronę palącego się ognia. Byłem szczęśliwy. Wiedziałem, że za sekundę zobaczę swoją dziewczynę. Przytulę ją i pocałuję. Jesteśmy razem, dopiero rok, a ja chciałbym już wziąć ślub mieć dzieci.. może to i głupie, ale nie wyobrażam dobre przyszłości bez niej. Jest moją Julią Capuletti.
Zobaczyłem. Kogo? Właśnie ją. Ją całującą mojego najlepszego kumpla.
Jak ona mogła. Ja ją tak bardzo kocham. Jest dla mnie całym światem. Odwróciłem się i ruszyłem przed siebie. Usłyszałem za sobą kroki i jej głos.
T- Harry, Harry poczekaj.
Milczałem.
T- To on mnie pocałował. Harry. Proszę wybacz.
H- Sorry, mała ale chyba się myliłem. To jednak  nie ty jesteś moją Julią Capuletti.
Wszedłem do samochodu
Miałem odpalić silnik, kiedy poszedł do mnie mój „przyjaciel”.
D: Sorry, stary.. tak wyszło.. – poklepał mnie przez otwarte okno po ramieniu.
H- nie dotykaj mnie. – odpaliłem silnik.
Odszedł, ale ja nie odjechałem. Spojrzałem na nią. Siedziała skulona na krawężniku i płakała.. Nie no przecież nie mogę jej tak zostawić.
Podszedłem.
H- Hej T/I…
T- Przepraszam…
H- Chyba ja ciebie powinienem przeprosić… Daniel to debil.. oboje o tym wiemy..
T- Ale..
H- Przestań.. Ufam ci, że to on.. Kocham cię i nie chcę cię stracić….
BY NILA...

__________________________________________________________________

I jak?? Ujdzie w tłumie nie?? Ale mi się osobiście podoba.. 

A teraz informacja dla JULKI KULKI..
Julia wiem wiem, że imagin dla ciebie ma być śmieszny, ale niestety,m teraz raczej nie mam weny na takie imaginy...   Mam już prawie cały napisany imagin, o Harrym i 1D, ale jest troche smutny :( przepraszam.. i proszę jakby ci nie przeszkadzało to napisz a jak tak to poęczę się trochę i napiszę, ale wtedy będzie później.. Mam nadzieję że ie jesteś zła.. 
Nila...

Trochę spamu.. wpadajcie jak chcecie poczytać coś mojego i mojek znajomej.. http://death-fanfiction.blogspot.com/... zapraszam... może zlitujecie się i dodacie komentarz.. 

wtorek, 14 maja 2013

Niall...♥

Hej. Tu Ariel. Przepraszam za długą nieobecność no i za spóźnienie z tym imaginem. Naprawdę bardzo, bardzo przepraszam :*

Imagin dla Justyny.



- Niall, możemy się spotkać? - Usłyszałem z słuchawki telefonu
- [T.I.] , Teraz nie mogę, pisałem ci, mamy próbę.
- Nie obchodzi mnie to, Niall. Musimy.
- Ale po co?
- No... Dowiesz się jak już się zobaczymy. Niall, Za pół godziny w Nando's.
- Nie. Nie przyjdę. Ale... Do Nando's? No dobra.. Za pół godziny, tak? - Upewniłem się.
- Tak, albo nie. U mnie.
-[T.I.], Proszę do Nando's.
- Nie, lepiej u mnie.
- Później tam pójdziemy.
-Ale.. no dobraa! - rozłączyła się. -Chłopaki?! Możemy przełożyć tą próbę na za jakieś 2- 3 godzinki?

Do pokoju zleciało się czterech pozostałych członków zespołu.
Lo: jaką próbę? Przecież nie mamy żadnej próby.
J: Jak nie mamy? Przecież Paul mówił: 16:00.
Li: Niall, jutro o 16.
J: Co? Jak jutro? Aa... tak, możliwe, że coś mi umknęło.
H: Ee... Chłopcy, chyba już powinniśmy iść.
Lo: Co? Jak to? Która godzina?
H: 15:30... Tak około.
Li: Co? Nie możliwe! Chodźcie! I tak już nie żyjemy.
J: Sorry, że pytam, ale gdzie idziemy?
Z: Ty nie. Szybko.
J: Czemu ja nie?!
Z: Długa historia. - Powiedział, po czym wszyscy wybiegli z mieszkania.
Co im tak nagle odbiło? No tak, lubię ich, są moimi przyjaciółmi, ale czasem, bardzo często ich po prostu nie rozumiem. Może po prostu jestem dla nich za ciemny? Haha.. Tak na pewno. Ja, genialny Niall Horan za ciemny dla czterech półgłówków. Haha.. Ich mózgi są na banalne dla mnie, abym je zrozumiał.
            No tak. Spotkanie z [T.I.]. Muszę się wyszykować. Nie będę się przecież jakoś specjalnie stroił. Ułożyłem tylko włosy, żeby nie były tak bardzo roztrzepane, włożyłem buty bluzę i wyszedłem. Do [T.I.] nie mam bardzo daleko. Może z kilometr, więc postanowiłem, że pójdę spacerkiem. Na początek, warto byłoby wyjaśnić kim jest owa dziewczyna. A więc [T.I.], niewysoka brunetka, która twierdzi, że jest blondynką, ale ja i tak wiem swoje, o czekoladowych oczach. Jest naszą tekściarką i dobrą przyjaciółką. Spędzamy z nią, a głównie ja, większą część swojego wolnego czasu. Świetnie się dogadujemy, jak to niektórzy mówią, nadajemy na tych samych falach.
            Usłyszałem dźwięk SMS. Spojrzałem w wyświetlacz. [T.I.] . " Niall, tylko proszę, nie spóźnij się." Odpisałem "Spoko, już jestem prawie na miejscu" . Po chwili usłyszałem, że ktoś do mnie dzwoni. Ona.
Ty: Niall! Stój. Czekaj tam gdzie stoisz, Zaraz tam będę.
N: Co? Czekaj, nie rozłączaj... - Oczywiście mnie nie słuchała. No ale co tam. Kazała czekać ieec poczekam. Nie minęły trzy minuty kiedy dziewczyna stała jakieś trzy metry ode mnie i z charakterystycznym uśmiechem, który już dobrze zdążyłem poznać, machała ręką. Robiła to tak szybko, że jestem w stanie powiedzieć, że jest zestresowana. Do tego zawsze robiła tą minę kiedy coś przede mną ukrywała.
J: Co jest, mała?
T: Ej, nie mała, chłopczyku... nie zapominaj że jestem od ciebie starsza.
J: Oj, no przepraszam, ale przez ten wzrost całkiem wyleciało mi to z głowy.
T: Normalnie, bym się na ciebie wkurzyła, ale ponieważ jest ten szczególny dzień, wybaczę ci, i zaproszę cię do Nando's. Co ty na to? - Jaki szczególny dzień? O czym ona mówi?
J: [T.I] co ty dziś taka zmienna?
T: Em.. No nie wiem.. Po pierwsze, kobieta zmienną jest, a po drugie, tylko krowa nie zmienia poglądów.- uśmiechnąłem się
J: To co z tym Nando's? Ono na nas nie poczeka.
T: No chyba nie zamkną nam go przed nosem nie? I to jeszcze o tej godzinie.. Chodź. - Po chwili siedzieliśmy już przy jednym ze stolików w Nando's.
Złożyliśmy zamówienia i rozmawialiśmy.
J: Emm... [T.I]  co to za szczególny dzień?
T: Oj Niall, Niall... To głuptasku...
J: Ejj.. No co? co dziś?
T: Hmm.. Domyśl się.
J: Ej no, [T.I.] no powiedz.
T: Powiem tylko, że jesteś bardzo, bardzo głupi.
J: Pff.. Nie to nie.  - Postawiono przed nami dwa hamburgery i dwie cole. - dziękujemy. - Dziewczyna spojrzała w telefon.
T- O.. Chodźmy już do mnie. Już możemy
J: To wcześniej nie mogliśmy?
T: W pewnym sensie niw.. Ale nie ważne. Chodź.
Nasz słodziak podczas snu. 
Poszliśmy do jej małego mieszkanka. Stanęliśmy przed drzwiami. Brunetka otworzyła drzwi. Weszliśmy, a z każdego kąta rozległ się krzyk: Wszystkiego Najlepszego Niall. Nie wiedziałem o co chodzi. Co dziś jest ? Aaa.. Jaki ja jestem głupii !! Dziś jest 13 września. Moje urodziny.
T: Niall? Ty tak na serio zapomniałeś?
J: Tak. Nie wiem jak to się mogło stać.
Przywitałem się z wszystkimi gośćmi. Nie było ich dużo. Chłopcy, dziewczyny Liama, Lou i Zayna, Justin Bieber i Amy. Chwila, chwila… Juston Bieber ?!?!
J: Ściągnęliście na mojr urodziny Justina?
H: Ciężko było, ale się udało.
Ju: Mam nadzieję, że nie będę tego żałować - Powiedział mój idol.
Lo: Co ty! Z One Direction nigdy nie będziesz się nudził.
T: Taa...
Li: Nudziłaś się kiedyś z nami?
T: nie  o to chodziło... Zresztą  nieważne.
Li: To my z chłopakami sobie gdzieś teraz pójdziemy, a wy chyba musicie sobie coś wyjaśnić. [ T.I.] wiesz o co chodzi? - Dziewczyna pokiwała głową.
T: Ee.. Możemy pójść w jakieś bardziej ustronne miejsce?
J: Tak pewnie. Chodźmy. - Wyszliśmy przed budynek, gdzie prawie nie było słychać muzyki.
T: Niall... Ja... Już dawno chciałam ci to powiedzieć. I tak dziwne, że sam wcześniej tego nie zauważyłeś. Niall...Od jakiegoś czasu bardzo mi się podobasz.. Znaczy już wcześniej mi się podobałeś ale dopiero niedawno zaczęłam czuć coś więcej.
Zszokowała mnie. Ja i ona? Przecież to dwa inne światy. Nie, to nie może wypalić. Tylko jak jej to powiedzieć.
J: [ T.I.] słuchaj, ja... nic nie czuję. Przepraszam.-zapanowała głucha cisza. - Czy masz mi to za złe?
Ty: Nie, skądże, ja... ja po prostu...- Urwała i odbiegła. Chciałem pójść za nią, ale zrezygnowałem po paru metrach. Wszedłem do budynku. Chciałem zapomnieć o całym wydarzeniu. Czułem się winny. Zawiodłem ją, a przyjaciół nie można zawodzić. Ale co miałem powiedzieć? Kłamstwo? Oszukiwać ją, że ją kocham? To byłoby nieuczciwe. Zresztą taki związek i tak nie przetrwałby długo.
            Czułem się, jakby ktoś zatrzymał moją głowę i z całej siły pchał ją w dół. Było w niej za dużo myśli.
****
H: Niall !! Wstawaj, [T.I] miała wypadek.
J: Co? – zerwałem się na równe nogi. – Gdzie? Jaki ? – Nagle poczułem w sercu taką dziwną pustkę. Jakby ktoś bardzo mi ważny… Ja ją kocham…?
Li: Spokojnie. Potrącił ją samochód. To nic poważnego.
J: Jak to nic poważnego? Jest w szpitalu ? W którym?
Lo: Tak. Zaraz do niego jedziemy więc jeśli chcesz…
J: No pewnie, że chce. Chwila, tylko się przebiorę.
            Kilka minut później byliśmy już na miejscu.
            Była nieprzytomna.
J: [T.I], Proszę cię. Proszę obudź się. Tak, miałaś raję, ja…
T: Niall, nic mi nie jest. Żyję.
J: Och, jakie szczęście. [T.I]. Ja… chyba to co wczoraj mówiłaś… Ja… Chyba odwzajemniam twoje uczucie.
T: Niall, nie musisz udawać. Naprawdę, mój błąd. Nie powinnam… Za dużo sobie wyobrażałam.
N: Nie, wcale nie. Ja niczego nie udaję. Naprawdę nie chcę cię stracić. Ale nie chcę też dłużej być twoim przyjacielem.
T: Niall…Wiem, że chcesz tylko abym się nie obraziła.
N: [T.I.] To nieprawda. Serio cię kocham. Przespałem się z tym co mówiłaś, no i dotarło do mnie.
T: Ale tak serio?
N: Niczego nie byłem bardziej pewny. – Zbliżyłem się do niej i złączyłem nasze usta w krótkim, ale namiętnym pocałunku.
            

piątek, 3 maja 2013

Niall...♥



 Hej Directioners
Wasza Ell wie, że dawno się nie udzielała. 
Pseplasam ;(
A ten imag jest DLA ZUZAKII
Miłego czytania!

klik 
Życie czy miłość?

Pamiętniku

Już sama nie wiem ile czasu żyłam w tej obłudnej rzeczywistości. Tak bardzo pragnęłam to zmienić, ale jedyny pomysł jaki gnieździł się w mojej głowie był mówiąc prosto do bani. Albo myślałam, że taki był. Tak bardzo pragnęłam być blisko niego. Chciałam znów poczuć jego ciepło. Ale los musiał to odebrać. Nie wiem kogo mam obwiniać. Przecież, przecież to nie moja wina, prawda? Lepiej walczyć o szczęście, czy poddać się bez walki i osiągnąć je w najprostszy sposób? Nie wiem. Na razie ciągle rozważam wszystkie możliwości. Ale, ale to tak cholernie boli! A ty nawet nie wiesz co. 


~~~~


- Musisz już iść? – zapytałam głosem w którym słychać było płacz

- Przepraszam, kochanie. – odparł – Ale obiecuje, że jutro kiedy wstaniesz, to mnie zobaczysz. Obiecuję, że będę u Ciebie jeszcze przed wschodem słońca.

Czule pocałował mnie w policzek i nic więcej nie mówiąc odszedł ciemną uliczką w stronę swojego domu.

- Niall! – krzyknęłam za nim

Chłopak powoli się odwrócił, a zamglone światło przydrożnej latarni delikatnie oświetlało jego zawsze uśmiechniętą twarz

- Tak, kochanie?

- Kocham Cię.

- Ja Ciebie też kocham.

Przesłał mi buziaka i zniknął w czarnym odmęcie istnie mrocznej nocy.

- Mój aniele. – wyszeptałam, przekroczywszy bramę swojego domu

W mieszkaniu było ponuro. Żadne światło nie działało, więc po omacku wgramoliłam się do łóżka. 


-Mój aniele.

-Mój aniele.

-Mój aniele.

Te słowa odbijały się między nami. Między mną, a Niallem. A dookoła nas nie było nic. Zupełnie jakbyśmy byli całym światem.  Staliśmy wpatrzeni w siebie, milcząc i tylko lekko się uśmiechając.  Miałam na sobie białą suknie do kostek, prostą ale uroczą, a On ubrany był w niebiańsko biały garnitur.

Z każdą kolejną sekundą byliśmy bliżej siebie, mimo, że nic nie robiliśmy by to uczynić. Nasze ręce złączyły się w jedność. Chłopak wpatrywał się we mnie swoimi tonącymi w błękicie oczami. Nasze usta złączyły się w czułym pocałunku. Mógłby trwać wiecznie. Mógłby, ale ktoś chciał inaczej.

-Niall! – krzyknęłam, ale z moich ust wydobył się jedynie stłumiony szept

Żadne z nas nie mogło nic powiedzieć. A ja powoli zapadałam się w nicości. Spadałam jak anioł pozbawiony skrzydeł, podczas gdy Niall stał nieruchomo wpatrzony w przestrzeń, nie reagując na to co się ze mną działo. Nie reagując na to, że mnie traci.


Gwałtownie otworzyłam oczy. Przypuszczałam iż zobaczę to co wcześniej, czyli nic, a tymczasem wszystko się zmieniło. Mój pokój pochłonięty był czerwono-złotymi płomieniami i tylko gdzieniegdzie majaczyła zimna biel ścian. Zobaczyłam nad sobą tak dobrze mi znaną twarz. Niall uśmiechał się do mnie przez łzy. Oczy miał podkrążone, usta nabrzmiałe, jego twarzy była blada, trząsł się.

-O..oobiecałem. – wyszeptał i ucałował mnie delikatnie w czoło

Lekko się uśmiechnęłam i mimo że mój dom się palił i byliśmy w niebezpieczeństwie, liczyło się tylko to, że jesteśmy razem.

Chłopak wziął mnie na ręce i podszedł do okna balkonowego.

- Kocham Cię, pamiętaj. I obiecaj, że bez względu na wszystko będziesz zyć dalej.

-Niall, co ty mówisz?

- Kochasz mnie?

-Oczywiście, ale…

-Zaufaj.

Sekundę potem leżeliśmy na chodniku.

- Obiecaj. – wyszeptał i zamknął swe oczy. Jego ciało skąpane było we krwi. Do ostatniej chwili ściskał mocno moją dłoń. Uratował moje życie. Z moich oczu płynęły strumienie łez. Ostatni raz przytuliłam się do chłopaka, z którego powoli ulatywało jego cudowne ciepło. Chciałam się nim napawać, by mieć że przy sobie już zawsze. 


~~~~


Teraz już znasz historię. Obiecałam sobie wtedy, że nie będę płakać. Ale nie dotrzymuję obietnic. Wybacz, że rozmazuję litery. Tak bardzo chciałabym być teraz z nim. Chyba zmienię swój wybór. Przecież dobrze wiedział, że nie może do końca polegać na moich obietnicach. Zycie czy miłość? Byłabym nienormalna wybierając życie bez niego.  Już teraz mogę zostać aniołem. I być nim razem z Niallem.


BY ELL

Przepraszam za wszytko.
Taki krótki, ale mnie się podoba.
Proszę oceniajcie.  
To do napisania!