,,Miłość jest wtedy gdy jesteś przy kimś i on sprawia że jesteś szczęśliwy''

czwartek, 29 listopada 2012

Harry...♥



 Hejoł, wyrobiłam się dużo wcześniej niż miałam zamiar, nareszcie oświeciło Oświate i chwila luzu, więc prosze, imagin...       

        Imagin o Haroldzie dla Pauliny ;*

Kto jest seksi?
Tak ty Styles!



      Założyłaś ulubioną szeroką bluzkę i wygodne szorty. Twój wzrok zawisł na dużym zegarze w salonie, dopiero dochodziła 6 AM, mimo że nie byłaś rannym ptaszkiem, dziś wstałaś bardzo wcześnie, bo to wspaniały dzień i nie chciałaś zmarnować ani sekundy.  Mam więc jeszcze tyle czasu- pomyślałaś- co ja będę robić . Do głowy napłynął ci nietuzinkowy pomysł. Wzięłaś do ręki ściereczkę, włączyłaś najgłośniej jak się dało płytę Take My Home i  zaczęłaś sprzątać. Wiedziałaś jak bardzo chłopcy się napracowali przy stworzeniu tego albumu, byłaś z nich dumna. Znałaś 1D od kilku lat i od roku mieszkasz z nimi. Ostatnio nie mieli dla ciebie czasu bo wylewali poty w studiu, jednak wiedziałaś że ich kariera jest w szczytowej formie i tak naprawdę robią to co kochają, cieszył cię widok jak w całości oddają się muzyce. Właśnie dziś mieli wrócić z trasy koncertowej po Europie.
Akurat leciała twoja ulubiona piosenka z TMH – Rock me. Zaczęłaś tańczyć ze szczotką i głośno śpiewać. Szaleństwo tak pochłonęło cię do reszty  że nie usłyszałaś jak ktoś wchodzi…Dopiero po całym show jakie zrobiłaś, usłyszałaś chichot. Gwałtownie odwróciłaś się w stronę dochodzących dźwięków.
Ty: Chłooooooooooooopcy! – krzyknęłaś na widok najwspanialszej piątki chłopaków którzy w tym momencie nie mogli opanować śmiechu, co także wywołało u ciebie śmiech.
Najpierw uściskałaś Lou
Ty: Jak tam Loluś? Nie brakowało ci angielskich marchewek – powiedziałaś a chłopcy wybuchnęli śmiechem – Ej,o co chodzi???- spojrzałaś z miną wtf?
Z: Bo nasz kochany mrs. Marchewa zapakował całą walizkę warzywem, i potem panikował że nie ma szelek. – uśmiechnęłaś się, kiedy wyobraziłaś sb Tomlinsona.
Ty: Chodź tu- przytuliłaś Zayna, potem Liama- tak mi was brakowało.
Ty: A ty Nialler, spróbowałeś wreszcie polskiego bigosu?- chłopak uśmiechnął się promiennie
N: Mniaaam, jadłem też pierogi, kocham ich kuchnie, Harry nawet dostał przepisy żeby mi ugotować… -  wtedy twój wzrok spoczął na tym , za którym tęskniłaś najbardziej, za tym  którego zapach i dotyk przyprawiał cię o szaleństwo i motyle w brzuchu. Chłopak spojrzał na ciebie ,a  w jego oczach zobaczyłaś te wspaniale iskierki. Twoje nogi same poniosły twoje ciało w kierunku lokersa. Jakby pomiędzy wami istniało niewidzialne dla nikogo wzajemne przyciąganie, nie zależne od woli umysły…W końcu to poczułaś, wszechogarniające poczucie bezpieczeństwa, szczęścia, miłości, niczego w życiu nie pragnęłaś więcej. Wszystko zniknęło, byłaś tylko ty i twój ukochany, jego usta na twoich, twoje odwzajemniające jego namiętny i pełen uczucia pocałunek.
Ty: Chłopcy, co wy na to żeby oblać koniec udanej trasy?
Li: Świetny pomysł- wyszczerzył swe ząbki
Z: Zgoda
N: Jak będzie jedzenie to jestem za…
Lo: Niaaaaall- oburzył się brunet
Ty: Lou! Spokojnie Nialluś – uśmiechnęłam się przyjaźnie i położyłam troskliwie dłoń na ramieniu blondyna.- A ty kochanie co o tym myślisz?- zwróciłaś się w stronę Stylesa, który obejmował cie w pasie jedną ręką.
H: No nie wiem, ale jak cb to ucieszy to mnie też – pocałował cie czule w czoło
Ty: Kotku dlaczego tak mówisz – zmartwiłaś się, bo loczek nie cieszący się z imprezy to rzadki a może nawet nierealny widok.
H: To co mam przyrządzić ? – wiedziałaś że chłopak umiejętnie zmienił temat, jednak nie chciałaś się tym przejmować , miałaś zamiar potem go o to wypytać. Jedyny czego teraz pragnęłaś to nacieszyć się powrotem chłopaków.
***
Nadszedł dzień imprezy.
Założyłaś słodką różową mini, którą niedawno kupiłaś. Widziałaś przez okno jak goście zaczynali się schodzić. To nie nie wiadomo jak wielkie przyjęcie, ale najbliżsi przyjaciele i znajomi. Schodząc na dół usłyszałaś właśnie  włączoną muzykę. Wpadłaś na rozkojarzonego Zayna „yhym Perrie już jest” pomyślałaś
Ty: Zaynuś gdzie jest Hazz?
Z: Paula nie wiem, przepraszam, ale może w kuchni?
Ty: Ok., baw się dobrze – uśmiechnęłaś się do przyjaciela i poszłaś szukać  ukochanego.
Dotarłaś do części domu gdzie nawet muzyka nie była tak bardzo słyszalna, natknęłaś się na uchylone drzwi. Ktoś prowadził ożywioną konwersacje. Charakterystyczna chrypka? Tak rozmawiał Harry z Liamem.
L: Harry, a jeśli ona się dowie, to… - nie skończył, bo Styles mu przerwał.
H: Co mam zrobić, powiedzieć cześć kochanie, przykro mi z nami koniec?!?!
L: Nie chce nic mówić, ale może w końcu cierpieć bardziej… chyba nie chcesz żeby…
H: Przestań! – powiedział z rozedrganym głosem. Wiedziałaś , że rozmawiają o Tobie. Łzy samowolnie zaczęły sączyć się po Twojej twarzy. Weszłaś do pomieszczenia, kiedy uwaga obu została skierowana na twoją osobę.
Ty: Harry czy, czy to prawda ? – zapytałaś ostatnimi siłami.
H: Paulina?- spojrzał na ciebie z zaskoczeniem- Co słyszałaś?
Ty: Chcesz ze mną zerwać to prawda? Myślałam że mnie kochasz.
H: Nie, ja nie mogę…
Ty: Czego nie możesz? Nie kochasz mnie ? spójrz mi w oczy i to powiedz.- powiedziałaś zdesperowana, choć oczywiście nie chciałaś tego usłyszeć. Chłopak podniósł swoją głowę, tak że jego zielone tęczówki przewiercały cię na wskroś. Chwilę się zawahał, ale padły te cztery najgorsze jakie mogły być słowa…
H: Już cię nie kocham. Przykro mi, nie możemy być razem. – powiedział, a wtedy poczułaś, że wolałabyś nigdy go  nie poznać, ominął cię i wyszedł. Podszedł Liam i Cię objął. Prawdziwy przyjaciel, zresztą jak każdy z tej czwórki. Wtuliłaś się w jego tors, wypłakując się.
L: Już dobrze, zobaczysz, że niebawem o nim  zapomnisz. Widocznie nie było wam to pisane.
Ty: Dziękuję, muszę iść
L: Ale gdzie?
Ty: Nie wiem, ale nie martw się. Dam rade, pa – jeszcze raz przytuliłaś przyjaciela i skrzętnie wyszłaś z domu tylnymi drzwiami, unikając krępujących  pytań. Szłaś przed siebie, tak po prostu. Wiosenne wzgórze, otulone mroczną nocą, która skrywa tyle tajemnic. Całą piersią wdychałaś zapach budzących się do życia roślin. To właśnie tu, także wiosną byliście z Harry. Ten dzień, pierwszy pocałunek, pierwsze kocham cię. On, twoja pierwsza prawdziwa miłość. Ty dla niego? Jedyna, wyjątkowa, tak przynajmniej mówił. Ale czym są teraz jego słowa?
Zamknęłaś oczy, chcąc zapomnieć, jednak wspomnienia wróciły. Dlaczego on mi to zrobił?

*Oczami Harolda*
Rozdzierający ból. Jaki ze mnie cham. Sam siebie nie poznaje, jak mogłem jej to zrobić. Jedyna istota na ziemi, która w pełni mnie rozumiała. Nie znam wspanialszej dziewczyny i nigdy nie poznam. Jej łzy, każda jej łza sprawia, że moje serce pęka. Nie chce tak żyć, nie mogę. Nie potrafię budzić się z myślą że zaraz nie zobaczę jej zaspanego oblicza. Ale musze być silny, liczy się tylko ona, bo jeśli wrócimy do siebie to…- chłopak nawet nie chciał o tym myśleć, po jego policzku spłynęła tak długo wstrzymywana łza.

*Twoja perspektywa*
Już ponad miesiąc się z nimi nie widziałam, a co jeśli zmienili zamki?
Spokojnie jeśli nie będą pasowały pójdę z powrotem. Jeśli raz sprawdziłaś czy , aby na pewno to dzisiaj nie będzie ich w domu. Tak. Założyłaś torbę na ramię.
Włożyłaś klucz do otworu. „Proszę bądź dobry” pomyślałaś przekręcając zamek. Wspaniale, drzwi się otworzyły. Uśmiechnęłaś się w duchu, żeby wszystko się udało. Spokojnie to tylko jeden zeszyt, na pewno nikt nie zauważy jego zniknięcia. Przechodząc przez salon przypomniałaś sobie te wszystkie wspaniałe chwile spędzone z piątką wariatów.
Jednak szybko znalazłaś się w pokoju Harrego. Charakterystyczny zapach towarzyszący temu pokojowi uświadomił ci jak bardzo za nim tęskniłaś… Hmm… gdzie ja go widziałam, ah tak, kierunek szafka – pomyślałaś.
Nie ma… nagle w twoje ręce wpadło coś dziwnego. Stos kopert , każda wyglądała tak samo. „Nie jestem niemoralnie wścibska, ale…” nim się zorientowałaś wyjmowałaś już zawartość pierwszej.
„ Zerwij z nią , albo się policzymy” – napisane wycinkami z gazety
W następnej było porozcinane twoje zdjęcie, tak że każda kończyna była osobno, i podpis
„ Jeśli w ciągu doby zobacze was razem będziesz zbierał ją w kawałkach” – przestraszyłaś się
okropnie. Nagle twoją uwagę przykuła koperta inna od wszystkich, na dnie szuflady. „ Już i tak złamałam tajemnice korespondencji” pomyślałaś. Nie znalazłaś tam kolejnego listu z pogróżkami …
Mrrr... kociak <3
  
„Paulina, kochanie
    Piszę ten list z myślą że nigdy go nie wyśle, nigdy go nie przeczytasz.
Jestem tchórzem , Paulina. Ten ból, który rozdziera mnie od środka, ból spowodowany brakiem Ciebie. Pamiętam każdą chwilę , każda sekundę spędzoną z Tobą. Upajam się nadzieją, że kiedyś byłaś ze mną szczęśliwa.
Kocham Cię! Ale czym są słowa w tej sytuacji? Chce żebyś była kiedy szczęśliwa, może z innym mężczyzną? Egoistą jestem mając nadzieję, że kiedyś ja nim będę. Że w każdej chwili będziesz mogła na mnie liczyć. Pamiętasz dzień w którym powiedziałaś pierwszy raz że mnie kochasz? Piszę to w naszą rocznicę. Nie chce przyjmować do wiadomości że już nigdy nie poczuje Twojego ciepła, nie zobacze jak się uśmiechasz. Wszystko przez to że spieprzyłem nasze życie tymi słowami. Samo wypowiedzenie ich kosztowało mnie ból,  nie zniosłem widoku kiedy płakałaś, uciekłem. Gdybym mógł cofnąć czas?! Hm, ile osób tego pragnie?
Chroniłbym cię, wolę umrzeć niż widzieć że cierpisz. Nienawidzisz mnie, wiem to. Cóż jeszcze mogę napisać? Może tylko to ,że Kocham Cię !
                                                                           Harry

Po twojej twarzy spływały łzy. Nagle usłyszałaś skrzypnięcie drzwi. Gwałtownie odwróciłaś się. W drzwiach zobaczyłaś postać bruneta wpatrującego się w Ciebie z zaskoczeniem.
Cała roztrzęsiona podeszłaś do ukochanego wtulając się w jego tors. Po chwili wahania objął cię całując cię we włosy. Trwaliście tak w ciszy.
Ty: Już nigdy mnie nie zostawiaj, proszę.
H: Już nigdy, obiecuję…Nie zniosę już ani doby bez Ciebie, kochanie.
Ty: Chodź – powiedziałaś chwytając jego rękę, o nic nie pytał, po prostu Ci ufał.
Po odcinku drogi w milczeniu doszliście do magicznego miejsca.
Wzgórze, most. Podeszliście go mostu, wskazałaś coś po czym powiedziałaś
Ty: Pamiętasz?
Na murku widniał napis, wyryty przez Hazze na początku waszego związku
W bólu i cierpieniu, w radości i sławie, na zawsze razem  Paulina & Harry Stylesowie<3”
H: Kocham Cię.

by Harriet
**************
Wydaje mi się że nie jest zły ale ocena należy do Was, prosze o komentarze nie tylko przy bierzących ale i poprzednich, liczymy na Was oraz klikanie opinii na dole imagina.
Mam zamiar dodać kolejne imaginy  n.t:
- O balu
-Przyrządzanie fajitas
-Dom strachów
- Klasyczny, stary odkopany  w zeszycie
Piszcie który z nich chcecie następny...
Aaaa, zapraszam także do udziału w konkursie, więcej info na ten temat w zakładce: "konkurs"

sobota, 24 listopada 2012

Libster Award!!!...♥

    LIBSTER AWARD!!!

Zostyśmy bardzo zaskoczone, żadna z nas się tego nie spodziewała, ale to bylo ogromnie mile zaskoczenie. Dziękujemy http://directiongirls19.blogspot.com/ za nimnacje
 dla zgłębienia Libster Award polega  na tym , że otrzymujesz od innego blogera nominację.  Potem należy odpowiedzieć na 11 pytań od  osoby która cię nominowała następnie nominujesz 11 osób i zadajesz im 11 pytań.
Nie można nominować bloga który cię nominował.



1.Gdzie chcesz wyjechać w przyszłości .?
ell:do Anglii, Hiszpanii i Francji
nila:Londyn
ariel: Londyn
harriet:Oczywiście Wielka Brytania ( Anglia , Irlandia) , Mexico City <3
2..Cenisz szczerość .? xD
e:bardzo, choć nie zawsze jestem zadowolona że usłyszałam bolesną prawdę
n:Tak
a:Tak
h:Szczerość to najważniejsza wartość jaką cenie w ludziach ;)(mało kto o tym wie )
3.Za co lubisz 1D .?
e:za muzykę, styl bycia, wygląd, charakter, za wszystko
n:Ja cenie soie osoobowość.. hehe a tak serio to piosenki.. głos.. wygląd.. osobowość też..
a:mają super piosenki i są tacy ładnii
h:Za wszystko, a przede wszystkim za, że dzięki nim sie uśmiecham
4.Twoja ulubiona piosenka One Direction .?
e:kocham wszystkie, ale naj chyba ''I Would'' i ''Over Again''
n:.Little things
a:.Little things
h:wszystkie są wspaniałe, każda sie różni i jest magiczna, ale jednak najbardziej poruszyła mnie Little Things
5.Czyją chciałabyś być dziewczyną z zespołu .?
e: idealnie innego ode mnie Louisa
n:Nialluś
a:Liam lub Zayn.. jeszcze się nie zdecydowałam
h:Oczywiście że Harrego przeceiż jestm Milordziną
6.Twój ulubiony kolor.?
e:błękit turkus i lawenda
n:zielony
a:fiolet ale zawsze też lubiłam czerwony
h:Nie chce wyróżniać tu żadnego, ważne żyby kolory do siebie pasowaly xD
7.Czego w sobie nie lubisz.?
e:możę na blogu taka nie jestem, ale  w rzeczywistości jestem nieśmiała iskryta i nienawidzę siebie za to
n: przepraszam.. ja nie mam wad. aa no i jeszcze nie lubie tej mojej wielkiej skromności.. heh.. nie no.. cierpię na zaawansowaną sklerozę i głupotę..a paza tym to by wymieniać i wymieniać
a:gadatliwość.. zawszed mówie za dużo..
h: tego że kiedyś nie lubiłam 1D ;/
8.Masz jakieś zwierze.?
e:suczkę Sabę
n&a:cztery koty.. żółw - ulubieniec Ariel
h: suczke Sabcie <3 zawsze marzyłam o kocie, ale to niemozliwe chyba że po ślubie  z Hazz. (smiech)

9.Jak nazwałabyś swoje dzieci.?
e:Corinne, Mattchew i Ryan, a polskie imiona to Eleonora, Maciej i Kajetan
n: Luke, Rose
a:Andrew, Vanessa , Roxanne
h:Darcy (wm że to nie błyskotliwe, ale tak będzie ja Wam mówie ) polski synek - Robert xD
10.Lubisz Perrie i Eleanor ?
e:w sumie nie wiem,
n:  Perrie.. nawet.. Eleanor.. NIE.. NIE...
a:NIE!
h: Uważam się za True Directioners i je poprostu szanuje i akceptuje ;)
11.Jaka jesteś ( opisz w 2 zdaniach ).?
e:Głupia, egoistyczna, nudna, idiotyczna, fatalna oraz synonimy tych słów (strwierdzenie w przypływie depresji)

A teraz Ell uważa, że momo swej skromności jest nawet do wytrzymania i bardzo przyjacielska, ale dla wybranych.

n:Hmm.. Pczciwa.. głupiutka Nila.. i drugie zdanie.. moja głupota zaczęła się obiawiać jak zaczęłam się przyjażnić z szalonymi pisarkami

a:Mam tak dużo cech a mi każecie tylko 2 wymienić?? Jestem bardzo leniwa. chora psychcznie.. (drugie zdanie dodała Nila bo Arielka nie mogła znależć słowa)

h: Hym, to może mój opis gg wszystko wyjaśni? Niewinna i słodka ale bezczelna... hehehe
a może opisze nas wszystkie : Same to grzeczniutkie dziewczynki, ale razem to ładunek wybuchowy ;D


Blogi do nominacji
http://imaginy-one-direction-fans.blogspot.com/
http://pfilialove.blogspot.com/
http://zycieniezawszemusibyckolorowe.blogspot.com/
http://1onedirection-opowiadania.blogspot.com/
http://imaginyone-direction.blogspot.com/
http://fans-fans-blog-o-one-direction.blogspot.com/
http://imaginy-one-direction-polska.blogspot.com
http://would-you-capture-it.blogspot.com/
onedirectionchannel.bloog.pl/ihttp://morethanthissx.blogspot.com/
http://onedirectionimaginydlafanek.blogspot.com/

Pytania dla was:
1.Jakie było twoje pierwsze wrażenie o 1D?
2.Kogo najbardziej lubisz  dlaczego?
3.Czy jesteś ANTYfanką JB?
4.Jak długo jesteś Directioners?
5.Jaki jest twój ulubiony film?
6.Co byś zrobiła żeby zdobyć bilety na koncert?
7.Czy twoje rodzeństwo (jeśli nie masz to rodzice) popiera twoje Directionerstwo?
8.Jakie zespoły (poza 1D) lubisz najbardziej?
9.Czego najbardziej sie boisz?

10.Jak ubrałabyś się na pierwsze spotkanie z 1D?

11.Najśmieszniejsza historia życia?

By Szalone Pisarki <3


Takie słodkie słodkości... mniam|



piątek, 23 listopada 2012

Niall..♥ cz. 1

Siema.. to ja Nila.. Tytuł tego imagina powinien chyba brzmieć  "Justin.. ♥" ale w kolejnej części będzie więcej o One Direction i oczywiście o Niall'u.. Aa i chciałam dodać, że wcale nie lubię Biebera.. tylko taki po prostu miałam pomysł i powstało..  i chciałam ws też zachęcić do wzięcia udziału w konkursie.. Ostatnio my wszystkie jakoś bardziej go polubiłyśmy i mamy nadzieję że wy też dlatego piszcie.. i proszę o komentarze..  na prawdę bardzo mi na nich zależy.. Dzięki.. zapraszam do czytania jak was nie zniechęciłam..



 J: One Direction?? Proszę cię przecież to takie pedały..
 R: Taak.. i to mówi wielka fanka Justina Biebera??
 J: od Justina to tu się odwal.. on przynajmniej umie śpiewać..
 R: Hahaha.. Bieber??  Uśmiałam się..
 J: Noo śmiej sie śmiej..
Rose.. Jesteśmy przyjaciółkami od zawsze a jednak tak dużo nas różni.. Ona kocha 1D.. ja nienawidzę.. ale za to uwielbiam Justna Biebera.. chcę go poznać.. Nie długo jest koncert JB w Anglii.. już mam bilet.. chciałabym, żeby Rose poszła ze mną no ale marne szanse.. jest strasznie uparta tak samo jak ja.. w sumie to chyba jedyna rzecz która nas łączy.. Mimo to spróbuję ją przekonać.. mam tydzień.. może mi się uda..
 J: To jak pójdziesz..
 R: niee.. w życiu nie pokażę się na czymś takim
 J: Roose.. noi proszę.. co ci szkodzi..
 R: zniszczę sobie reputację..
 J: ale ty masz wielką reputację..
 R: może nie wielką ale jakąś mam tak?? nie chce jej stracić przez jakiegoś lalusia który śpiewa jak dziewczyna..
 J: ON NIE ŚPIEWA JAK DZIEWCZYNA..rozumiesz?? to te twoje pedały śpiewają jak dziewczyny.. albo nawet ne jak małe pięcioletnie dziewczynki..
 R: a weź spadaj.. nie będę z togą chodziła na jakieś durne koncerty.. ty byś ze mną poszła??
 J: jak pójdziesz ze mną to ja tez pójdę z tobą.. przeżyję..

 R: przemyslę to.. dobra musze lecieć pa.. - przytuliła mnie i wyszła..

                                                                                                                                               ~kilka dni później ~

 R: przemyślałam..
 J: powiedz że tak.. proszę..
 R: tak.. pójdę.. ale w następną sobotę jest koncert 1D.. idziemy..
 J: idziemy.. idziemy.. tak się cieszę że idziesz ze mną..
 R: ja też się cieszę że idziesz ze mną..
taak.. zgodziła się.. jestem taka szczęśliwa..
 R: sorry, ale muszę już lecieć.. wpadłam tylko na chwilę.. papa
Rose wyszła, a ja postanowiłam wyjść na miasto..Założyłam TO i wyszłam z domu.. Zamyślona szłam boczną uliczką nie zwracając uwagi na mijających mnie ludzi.. Tuż przed zakrętem na główną ulicę wpadł na mnie jakiś chłopak.
 J: Jus..
 Ju: Cii.. proszę nie krzycz że tu jestem..
 J: spokojnie.. jestem twoja wielka fanką, ale nie taką która piszczy jak cię tylko zobaczy..
 Ju: wow.. jesteś pierwszą moją fanką która tak zareagowała.. yy śpieszyłem się gdzieś, ale i tak jestem już spóźniony.. pójdziesz ze mną się przejść??
J: Pytanie.. jasne że tak..
Ju: Noo ty wiesz jak ja się nazywam aa ty??
J: Lucy
Ju: No więc Lucy.. na pewno dobrze znasz Londyn.. a ja nie znam go prawie wcale.. Czy chciałabys mnie oprowadzić??
 J: No.. czemu nie..
 Ju: Idziesz na koncert.. tak??
 J: Noo.. ide z przyjaciółką alee ona cię nie lubi..
 Ju: to czemu idzie na koncert??
 J: Bo ja nie chce iść sama.. a ona nie chce iść sama na koncert One Dinrection..
 Ju: czyli ty nie lubisz 1D, ona nie lubi mnie, ale dlatego że się przyjaźnicie ty idziesz na coś czego nie lubisz i ona tez tak??
 J: Noo.. tak..
 Ju: Dziwne.. nie możesz iść sama skoro nie chcesz iść na koncert 1D??
 J: Nie chodzi o to że ja nie chcę iść.. lubię się z nich pośmiać.. i lubie spędzać czasz Rose więc czemu by tego nie połączyć??
 Ju: czyli Rose tak?? idzie na  mój koncert po to żeby się ze mnie pośmiać??
 J: nie wiem.. chyba.. ona cię strasznie nie lubi.. tak jak ja One Direction
 Ju: nie rozumiem dlaczego ich nie lubisz.. oni nie są tacy źli.. a z Niallem nawet kiedyś razem gotowałem.. on jest moi fanem.. a ja jego.. i jego kumpli też.. są świetni..
 J: Yyy ale ja ich nie lubię.. nie wiem po prostu wydają mi się tacy.. - nie skończyłam
 Ju: No jacy??
 J: nie wiem jak  to powiedzieć.. oni są inni..
 Ju: W czym są inni?? Śpiewają taki sam typ muzyki jak ja.. i w wielu innych rzeczach też są tacy sami..
 J: no właśnie.. ale to przeciwieństwa się przyciągają.. północ i południe.. minus i plus.. tak jak ja i Rose.. jesteśmy całkiem inne.. dlatego się przyjaźnimy..
 Ju: aa.. no na ten punkt widzenia nie spojrzałem.. wiesz.. fajna jesteś..
 J: dzięki.. ty też.. Chodź.. pokaże ci wreszcie to miasto..
 Ju: dobry pomysł..
W ciągu całego dnia objechaliśmy prawie cały Londynvkończąc na Big Benie
 Ju: Piękne miasto.. Kocham je..
 J:  ja zawsze chciałam wyjechać do Stanów..
 Ju: Szczerze nie ma po co.. tak wiem.. wiem, że wszędzie słychać że tam jest pięknie.. wogóle lepsze życie.. ale szybko się nudzi.. strasznie szybko.. chciałbym zamieszkać w Londynie..
 J: Serio?/ może się zamienimy??
 Ju: Serio?? chcesz mnie udawać przez jakiś czas.. Na pewno nikt się nie skapnie - oboje wybuchnęliśmy śmiechem , ale po chwili spoważnieliśmy..
 Ju:  aa właśnie zapomniałbym chcesz wejściówki za kulisy?? no na koncercie..
 J: noo
podał mi dwie karteczki - wejściówki..
 Ju: Czekam.. - Spojrzał mi w oczy i czule pocałował....
_________________________________________________________________________


Tak, tak wiem, że to jest o JB.. ale sami zobaczycie w następnej części.. i przepraszam za błędy.. następną część dodam..sama nie wiem.. postaram się jak najszybciej.. i jestem przygotowana na negatywne komentarze.. tylko proszę o jakiekolwiek..

niedziela, 18 listopada 2012

Harry...♥ cz. 2



Hej dziewczęta ;) !!!
    Dawno mnie nie było, wm i mam zamiar Wam to zrekompensować.
Po pierwsze chciałabym baaardzo podziękować Wam za te 10 komentarzy przy 1 cz. imaga, wm że na tle innych blogów to mało , ale dla mnie to wielka mobilizacja. Więc mam propozycje: W ciągu 24 h od pojawienia się przy tym poście 10 komentarzy dodam kolejny imagin o Panu Hazzńskim... Na razie zapraszam do czytania...

 

link do cz. 1 <tutaj>

                                                 IMAGIN HARRY cz.2/2





W gęstej mgle można było zobaczyć ledwie widzialne kontury postaci. Na horyzoncie pojawiła się długowłosa brunetka. Patrząc z bliskiej odległości widać było spływające po jej aksamitnym obliczu pojedyncze łzy. Z czasem słone krople przerodziły się w potok. Była zagubiona, bo przecież nie wiedziała co robić. Wracała od lekarza pełna świadomości że jest w nadzwyczajnym stanie. Ale dlaczego akurat teraz, akurat wtedy kiedy ON sprawił, że przestała wierzyć w prawdziwą miłość. Właśnie - ON- ojciec dziecka którego się spodziewa..."Ona i jej dziecko , przecież to nawet nie współgra " myślała. Z pomrukiem uśmiechu na twarzy uszczypnęła skórę na swym lewym przedramieniu. "Nie udało się" - pomyślała . Tym razem to nie wybryk jej bujnej wyobraźni. W myślach przywołała obraz z dzieciństwa. Dwie drobne dziewczynki bawiące się w "dom" , "rodzinę". Co za paradoks , teraz na prawdę będzie mamą, ale już bezpowrotnie, nie można powiedzieć "Ja się tak nie bawię" , czy " Gramy od nowa".
***
Po podróży myśli wróciłaś do przytulnego domu przyjaciółki, jednak nadal roztrzęsiona.
A: Gdzieś ty była?!?!?!? Martwiłam się, a po drugie był tu Harry
Ty: Hharry? Jak on w ogóle śmiał się tu zjawiać po dwóch miesiącach tak po prostu? Czego chciał? - podniosłaś glos, chociaż wiedziałaś że nie powinnaś.
A: On chciał ... chciał się z Tb spotkać, powiedział żebyś do niego przyszła, kiedy zorientował się że cie nie ma- powiedziała jednym tchem. Mimo że cię tak skrzywdził uśmiech cisnął ci się na usta. Doznałaś nadziei na lepsze jutro. Bo przecież wszystko może się ułożyć. Powiesz mu o ciąży, on powie że cie nigdy nie przestał kochać, padniecie sobie w objęcia, i  będziecie żyć długo i szczęśliwie. Zbyt proste? Sielanka? A może po prostu nierealne w twoim przypadku.
***
Wraz ze wstaniem słońca otorzyłaś oczy. Oczy skrywające ogromne pokłady nadziei. Wzięłaś prysznic i ubrałaś swój ulubiony top i dżinsowe rurki. Zorientowałaś się że już niebawem nie będziesz mogła ich nosić , nie będziesz mogła w ogóle nosić obcisłych ubrań, bo twój brzuch przypominał będzie średniej wielkości balon. Ale przez całe życie lubiłaś dzieci , przypomniałaś sobie że nawet w podstawówce pracowałaś jako opiekunka do dzieci twojej sąsiadki.Przecież to nic strasznego , na ulicach co dzień widzisz mase młodych  matek.Wyszłaś pelna optymizmu.
Stałaś przed drzwiami domu One Direction. Nogi miałaś jak z waty, ręce niezmiernie ci się trzęsły.W końcu zapukałaś . Czas ci się dłużył sekundy zdawały się być godzinami. Skrzypnięcie zamka i ... Przed sobą nie zobaczyłaś lokowatego bruneta, nie zobaczyłaś żadnego chłopaka. Przed tobą stała...
Ta sama jędzowata blondpanienka. Złość , ból, cierpienie. Wszystko wróciło , chęć skończenia ziemskiej wędrówki. W momencie przywołałaś obrazy narzędzi autozbrodni...
Sztylet w plecy był tym ostrzejszy, bo ta ...ym... dziewczyna? miała na sobie te samą koszulke , w której jeszcze kilka tygodni temu tak bardzo podobałaś się Harremu.
 B: Oh, Harry właśnie wyszedł,  masz pecha dziewuszko, ale radze ci nie naprzykrzać się bo powiadomie ochrone chłopaków...
Nagle poczułaś nieprzemożną chęć uderzenia owej osoby w twarz, ale czy warto? Nie, nie warto, bo to nie jej wina, Harry sam ją wybrał " Życze szczęścia, jesteście siebie warci" pomyślałaś , ale powiedziałaś tylko
T: nie ma potrzeby, chłopak mnie więcej nie zobaczy - jeszcze strzeliłaś ironiczny uśmiech i odeszłaś...
***
"Co cie nie zabije to cie wzmocni" takie proste, a takie prawdziwe powiedzenie idealnie opisuje twój aktualny stan ducha.
Czy jesteś załamana? Nie, dlaczego? Wreszcie masz dla kogo żyć...
Wiesz że rodzice , którzy zginęli kilka lat temu byliby z ciebie dumni. To oni cie nauczyli teorii życia, ale praktyke odbyłaś sama, i każdy  stwierdzi ,iż z perfekcyjnym skutkiem. To prawda że zycie dało ci w kość. Teraz wiesz jakie szczęście daje trzymanie części siebie w ramionach, symbolu miłości pomiędzy dwójką ludzi. Dałaś sobie spokój z Harrym? Możliwe, ale wiesz że miłość do niego nigdy nie wygaśnie, nie potrafisz. Im bardziej sie starasz zapomnieć, znienawidzić tym bardziej go kochasz, z każdym dniem coraz mocniej. Mówi się że z czasem miłość zaciera swe ślady, widocznie mówią tak ludzie którzy nigdy nie kochali na prawde
***
A: [T.I] Pośpiesz sie Dominic i Andrew nie będą czekać wiecznie...- usłyszałaś glos swojej przyjaciółki z parteru
Ty: Już lece...- odkrzyknełaś, po czym ułożyłaś swego maleńkiego synka w łóżeczku- dobrze Cathy, wiesz co robić, tu masz jedzenie, dla małego w kuchni, jakbyś czegoś potzrzebowała dzwoń , wrócimy w nocy , możesz zostać , prawda - zapytałaś ,niańke, nastoletnią córke sąsiadki
C: Oczywiście,leć już
Ty: Dzięki papa
Dziś , pierwszy raz od porodu wychodzisz na miasto. Postanowiłaś zacząć życie od początku, taki restart ;D Wszystko co za nami idzie w niepamięć . Przeszłość - Teraźniejszość - Przyszłość. Trzy inne rzeczywistości...
Weszliście do eleganckiej restauracji, Ty, Ally, jej chłopak Dominic, i jego brat Andrew, który miał Tb towarzyszyć.Przejrzałaś plany Ally i zeswataniu was, jednak bylo oczywiste że jest to niemożliwe.
Małe ozdobne stoliki poustawiane zgodnie z przemyślanymu regułami, każdy przykryty strojnym obrusem. Wszędzie unosiła się podniosła atmosfera, jak w każdej drogiej restauracji. Dziś świętowaliście urodziny Dominic'a, tak kameralnie . Gdy usiedliści przy czteroosobowym stoliku w rogu, kelnerka przyniosła menu, nad którym każde z was chwile sie zastanawialiście po czym złożyliście zamówienie.
Do twoich uszu dobiegł odgłos zamieszania, fleszy. Błyskawicznie spojrzałaś w strone dobiegających dźwięków.
Tuziny fotoreporterów, a wśród nich piątka , tak dobrze znana ci piątka chlopaków. Jak bardzo się zmienili przez ten czas kiedy nie utrzymywałaś z nimi kontaktu. Na samo wspomnienie przyjaciół zrobiło ci się ciepło na sercu. I nagle to czego wolałabyś uniknąc. Twoje spojrzenie skrzyżowalo się z wzrokiem zielonych tęczówek Stylesa.Serce zabiło ci mocniej. Mimo że nie widzialas go od miesięcy uczucie jakie wywoływał w Tobie swoją obecnością było niezmienne. Jednak czegoś brakowało w jego osobie. Tak,  nie były dostrzegalne w jego oczach te radosne iskierki przypominające o szczęściu, doskonale spostrzeglaś że uśmiech jakim darzy obiektywy aparatów jest sztuczny i wymuszony, całkiem kontrastuje z uczuciami jakie skrywa w środku.
An: [T.I] , [T.I] słyszysz mnie?- ocnknęłas sie jakby z transu
Ty: A tak, tak co mówiłeś?
An: Zatańczymy?- spojrzał z przyjaznym uśmiechem, który odwazjemniłaś
Ty: Oczywiście- wstałaś kladąc dłoń na dłoni chłopaka. Przez cały czas kiedy tańczyliście czułaś na sobie przewiercający na wskroś wzrok muzyka. Nie mogłas skupić myśli na niczym innym. Dlaczego on, tutaj, tego samego dnia kiedy ty?
H: Odbijany - usłyszałaś za sobą zachrypnięty głos Harrego. Jego bliskość jak zawsze spowodowała gęsią skórkę na całym twoim ciele. Odwróciłaś wzrok w strone bruneta. Nie wiedziałaś co zrobić kiedy obdarzył cię tym wspaniałym spojrzeniem, takim które sprawiało że rozumieliście się bez słów.
Ty: Niee... rzuciłaś tylko i wybiegłaś z lokalu.Kątem oka widzialaś że Hazza za Tobą wybiegł. Jak na złość nie było żadnej taksówki. Chłopak ujął twoją rękę delikatnie.
H: Odwiozę cię- powiedzial z opanowaniem- przecież oboje jesteśmy dorośli , nie zachowujmy się jak dzieci...prosze...
Ty: Yhhm...niech będzie- wsiadłaś do auta zapinając pasy.
Ty: Harry dlaczego jedziesz tak szybko- powiedziałaś zszokowana, kiedy zobaczylaś na liczniku dużo ponad 120km/h przy czym jechaliście w zabudowaniu.
Ty: Harry ZWOLNIJ !!! Bo nas zabijesz- krzyknęłaś mimo wszystko do końca nie docierał do cb sens tych słów.
H: A na czym ma mi zależeć...Wole zginąć z Toba niż znośić reszte życia bez obecności ciebie...- mówił spokojnie z histerycznym uśmiechem na malinowych ustach...
Ty: Zwariowałeś? to ty mnie zdradziłeś
H: Ja??? To czemu wszyscy twierdzą że za kilka dni od naszego rozstania, kiedy zniknęłaś na prawie rok, wyjechałaś gdzieś ze swoim chłopakiem, nowym chłopakiem- mówił nadal patrząc przed siebie.
Ty: Jaaa... ja nie jestem z nikim nadal cie kocham... Harry ale zatrzymaj się
H: Nie wierze ci nie mam po co żyć!!! To koniec- przestraszyłaś się nie na żarty przez chwile poczulaś się jak w jakimś cholernym koszmarze
Ty: HARRY MAMY DLA KOGO ŻYĆ, CHODŹBY DLA NASZEGO SYNKA! - krzyknęłaś roztrzęsiona, chłopak gwałtownie zaciągnął hamulec ręczny tak że samochód stanął w poprzek jezdni. Spojrzal na ciebie. Zobaczylaś w jego oczach radośc wymieszaną ze zdziwieniem , zielone tęczówki pokrywała szkala powłoka, także poczułas że po twoich policzkach splywają łzy. To nie byly te same łzy które towarzyszyly ci przez ostatnie dziesięć miesięcy, to byly prawdziwe łzy szczęścia.
Ty: Tak Harry mamy dziecko, Williama Edwarda. - rzekłaś jakby potwierdzając swoje słowa, na co chłopak cie objął

H: [T.I] nigdy cie nie zdradziłem, nigdy nie przestalem cie kochać, rozumiesz? I nigdy cie więcej nie pozwole skrzywdzić, [T.I]
***
Uśmiech zagościł na twojej twarzy kiedy zobaczyłaś tę scenkę. Twój wspaniały narzeczony z przejęciem karmił małego Willa nucąc mu kołysankę i uśmiechając się radośnie. Wiedziałaś już że tych dwoje mężczyzn zagościło w twoim życiu na dobre. I są to najważniejsi dla Ciebie ludzie...

By Harriet ;**
_______________________________________________________________________
Starałam się, wm że wyszło jak zwykle, jak wspominałam tam kiedyś, że ten imag ma być nie w moim stylu więc proszę ;) Zapraszam do wzięcia udziału w konkursie, o którym możecie przeczytać u góry z zakładce " Konkurs" pomysł Ell, Nilli i Ariel ;)
A teraz proszę o komentowanie...

Miłego poniedziałku kochani <3

poniedziałek, 12 listopada 2012

Zayn...♥

Witam.
To ja, Arielka..
Przepraszam że ostatnio zaniedbałam blog ale, wiecie, nauka i wogóle..

Ten imagin jest pisany w całości w szkole. A dokładnie to na matmie, religii a zaczęty na biologi..


Imagine with Zayn..<3


To już koniec.. Już ostatnia godzina w szkole.... i wakacje..Po całym roku uki wreszcie możesz odpocząć. Jutro jedziesz ze swoją przyjaciółką Esme nad Atlantyk..

...

Jesteście na miejscu. Jest pięknie. Byłaś już tutaj kilka razy z rodzicami ale teraz, kiedy wreszcie jesteś bez nich to miejsce wygląda zupełnie inaczej. Idziecie w strone pola biwakowego, gdyż stwierdziłyście, że pod namiotem te najbliższe dwa tygodnie będą cudowne.
E: To co idziemy na plażę!
 Wygrzebałyście swoje bikini i poszłyście.
Atlantyk.. Jest cudownie.. Morze.. plaża.. Czego jeszcze można chcieć.. jednak tobie czegoś brakuje..chłopaka. rozglądasz się po okolicy ale nikt nie wpada ci w oko..szkoda.. ale to dopiero początek wakacji.. Poszłaś z przyjaciółką na lody.Poprosiłyście jak zawsze o dwie gałki - smerfową i jabłkową. Za wami z kolejce stał jakiś chłopak. OMG jaki ładny... Chciałaś zagadać ale momentalnie zabrało ci nie wiedziałaś co się z tb dzieje. Ty zawsze pewna siebie dziewczyna teraz nie umie zagadać do chłopaka?
   Odeszłyście od budki z lodami.
 Ty: Widziałaś tego chłopaka?!
  E: Nie zwróciłam uwagi.. sorry..
Oczywiście. Cała Esme.. Może i jest pewna siebie i lubiana, ale wolała poczytać książkę niż umawiać się z chłopcami. Odkąd ją znasz nie miała chyba chłopaka.. Trochę dziwne.. no ale cóż.. rodziny się nie wybiera.. A Ona jest dla ciebie właśnie jak siostra.. lepiaj się dogadujecie i mimo że masz bliźniaczkę to byłyście całkiem różne.. Może podobne jak dwie krople wody to a charakteru całkiem różne..  A Esme jest bliźniaczką twojego charakteru.. .
  Wróciłyście do namiotu. Nie mogłaś zapomnieć o tamtym chłopaku.. przecież to niemożliwe.. zakochać się w chłopaku którego widziałaś raz w życiu.. Bez przerwy byłaś zamyślona. Przed oczami miałaś przeprzystojnedo bruneta.  Postanowiłaś że pójdziesz się przejść. Sama.
  Szłaś wzdłuż brzegu. zaczęło się ściemniać a ludzi było coraz mniej na plaży. Też chciałaś wrócic bo - może to dziwne - strasznie bałaś się ciemności.. Ale, z drugiej strony chciałaś jeszcze pobyć sama. Nie miałaś ochoty gadać teraz Esme. Kochałas ją ale czasem miałas jej dość.. Zapadł mrok. Czułaś jakby ktoś cię obserwował.. To głupie*myślałaś* Chciałas już wracac ale.. poczułaś że ktoś cię łapie za rękę. Zaczęłaś krzyczeć
 Z: Spokojnie.. nic się nie stało. Jestem Zayn
 Ty: Eee Sorry ale muszę juz isć..
 Z: No to mże chociaz sie przedstawisz..
 Ty: [T.I.] ale naprawdę.. - nie zdążyłaś skończyć bo chłopak podniósł cie i zaczął biec w stronę oceanu..
 Ty: Puszczaj mnie!! Puść mnie idioto!! Zayn! Zaayn!!! Puść mnie..
Prooszee...
Byliście już na głębokości mniej więcej pasa gdy nieznajomy cie puścił.
Z: Skoro bardzo chcesz..
Ty: Co ty robisz? Mądry jesteś?
Z:Chciałem cię tylko zatrzymać..
Ty: A jednak ci się nie udało!!!
  Odwróciłaś i zaczęłaś biec.. Niestety już przy pierwszym kroku się przewróciłaś.. Zayn pomógł ci wstać. Spojrzał ci prosto w oczy.. dopiero teraz zauważyłaś że to ten chłopak spod budki z lodami. Zatonęłaś w jego spojrzeniu.. Najpiękniejsze oczy jakie kiedykolwiek widziałaś.. Zaczęliście sie do siebie powoli przybliżać.. Wypadłaś z transu.. w chwili gdy wasze usta miały sie zetknąć odwróciłaś się. Zaczęłaś biec.

Obudziłaś się.. myślałas że to tylko sen.. Ten chłopak.. Zayn.. nie moglaś o nim zapomnieć.. o jego przepięknych czekoladowych oczach.. nie wiedziałas co sie z tobą dzieje.. nie chciałas o nim myślec.. przecież on mógł ci coś zrobić.. mógł być niebezpieczny..
  Wstałaś.. Esme była na zewnątrz.
E: Wreszcie wstałaś.. co się wczoraj stało?
Ty: Nic..
E: Mnie nie oszukasz.. przyszłaś cała mokra.. może powiesz że miałaś ochotę na małą kąpiel w oceanie..
Ty: Póżniej ci opowiem.. idziemy zaraz na plażę?
E: Yhym..

Godzinę póżniej byłyście na miejscu..
Ty: ty najdz jakieś miejsce a ja pójdę po coś do picia..
E: Ok..
Rozdzieliłyście się. Kupiłaś dla swojej przyjaciółki colę a dla siebie sok pomarańczowy. Ruszyłas w stronę plaży. Jednak, co mogło wydawać się oczywiste, poszukiwania Esme były bardzo trudne..
Poczułas że ktoś zakrywa twoje oczy..
Ty: Esme??
Z: Eee.. nie..
Ty: ZAYN!! Czego ty ode mnie chcesz?
Z: No po prostu mi się podobasz..
Ty: niestety bez odwzajemnienia..
Z: Nieprawda..
Ty: A skąd wiesz?
Z: Czyli tak?
Ty: Skąd wiesz?
Z: Sama mi to powiedziałaś..
Ty: ciekawe kiedy..
Z: Przed chwilą..
Ty: No dobra może ale to nic więcej...
Z: Nieprawda
Ty: Skąd wiesz?
Z: Znowu mi powiedziałaś.. o spójrz tam jest moja znajoma.. choć cię zapoznam- wskazał na Esme.
Ty: Co? ta blondynka w niebieskim bikini? Skąd ty ją znasz?
Z: Jest moją fanką.. Wczoraj na plaży ją poznełem..
Ty: Fanką..? Niemożliwe przecież to moja przyjaciółka..
Z: Nieważne.. wróćmy do tematu.. ja też cię kocham..
Ty: Ale..
Brunet musnął twoje wargi.. usłuszałaś głos przyjaciółki..
E: Co? czyli to on jest tym co miałaś mi opowiedzieć? Dziewczyno wiesz kto to jest?
Ty: No.. wiem że ma na imie Zayn i... zakochała sie we mnie..
E: to jest..
Z: Pozwól że sam się przedstawię.. Nazywam się Zayn Malik. Śpiewam w One Direction..
Ty: One Direction... coś kojarzę..
E: No wiesz to ten zespół o kórym zawsze mówiłas że to pięciu..
Ty: Biberów??
Z: Co?
E: No ale ty ich nie lubisz wiec..
Ty: A kto powiedział że nie lubię.. Lubię a jednego nawet kocham..
Z: Fajnie ale wiecie.. ja juz spadam..
ty: Pa..

4 godziny póżniej

Nadal z Esme jesteście na plaży. Nagle słyszysz jakby ktoś śpiewał. To Zaynek. Piękna piosenka..
Podchodzi do ciebie..
Z: Miałem to zrobić jak nie powiesz mi że mnie kochasz.. ale..
Pocałowałaś go..
Ty: Jesteś kochany- szepnełas mu do ucha..

**************************************

No i jest..
przepraszam was strasznie za końcówkę, ale wiecie.. taki chwilowy brak weny..
no i sorka za błędy..
Wiecie już pewnie że nasza kochana Ell wymyśliła imaginy na zamówienie więc piszcie...
 I komentujcie ♥♥


:**








niedziela, 11 listopada 2012

Harry...♥


Imagine with Harry for Pauline...

Wigilia. Jedyny dzień spośród trzystu sześćdziesięciu pięciu tak magiczny i niepowtarzalny.  O tak, bardzo niepowtarzalny. Zmierzałaś ulicami Londynu do mieszkania, w którym czekał na Ciebie Harry. W obu dłoniach trzymałaś torby z przezentami dla Hazzy i chłopców. W świątecznym natłoku zajęć każdy się spieszył, narzekając na pogodę. na tłumy, korki. Ale to było właśnie cudowne. Tony śnigu, zimowe promienie słońca delikatnie przebijające przez chmury. Część ludzi spieszyła się, podobnie jak ty, inni spacerowali powolnie napawając  się tą atmosferą. Twoje usta same się uśmiechały na widok małych dzieci ubranych w reniferowe rogi.  Wszystko było takie magiczne. A najwięcej magii i piękna było w tym, ze to już dwa lata, piękne dwa lata byłaś z Hazzą. Mimo wzlotów i upadlów. Najcudowniejszy czas w Twoim życiu. Doszłaś do waszego mieszkania. Jeszcze nim przekroczyłaś bramę, poczułaś jak zbiera w Tobie złość na Stylesa. Śnieg cały czas padał, dookoła było idealnie biało. Z trudem pokonałaś kilkumetrowy odcinek drogi między Tobą a drzwiami. Stojąc na schodach otrzepałaś z kurtki i spodni płatki białego puchu i weszłaś do środka. Usłyszałaś z salonu głos pogodynki. ''No świetnie - pomyślałaś - jeszcze więcej śniegu''. Ściągnęłaś wierzchnie okrycie, zebrałaś torby z podłogi i władowałaś je do szafy. Wparowałaś rozzłoszczona do salonu i z założonymi rękami wydarłaś się na Loczka.
T- Harry,co to ma znaczyć?!
H- Co?! - był wyraźnie zdezorientowany
T- Miałeś po pierwsze odśnieżyć przed domem, a po drugie ugotować cokolwiek na kolację, bo chłopcy niedługo przyjdą.
Wyraz jego twarzy zmienił się ze zdziwionego na pewny siebie i cwaniacki.
H- Nie wydaje mi się. - uśmiechnął się zadziornie
T- Tobie to się nigdy nic nie wydaje. - udałaś obrażoną i odwróciłaś się na pięcie wychodząc z salonu.
Doszłaś do waszej sypialni na górze i rzuciłaś się na łóżko. ''Skoro on się obija, to ja też mam to gdzieś'' - pomyślałaś i włożyłaś słuchawki do uszu.  W uszach brzęczała ci muzyka, ale myślami byłaś zupełnie gdzie indziej. Świat marzeń zaniósł Cię tam, gdzie zawsze chciałaś się znależć. Z tą osobą którą kochałaś ponad życie. Na ślubnym kobiercu z Harrym. Co noc te same wizje, co noc te same sny,które nigdy się nie spełniły. Ten piękny obraz przyniósł na twe powieki sen. Zasnęłaś lecz natychmiastowo się obudziłaś. Zobaczyłaś nad sobą uśmiechniętego Hazzę, z rękami podpartymi na bokach.
H- Wstawaj księżniczko. Noc jeszcze młoda.
T- Po pierwsze, jest około południa, a po drugie nie odzywam się do Ciebie.
H- Po pierwsze, jest już po czwartej, po drugie, wstawaj, Louis robi urodziny i jedziemy do niego.
T- Tak, bo uwierzę.
H-Nie bądż taka opryskliwa, jaka Wigilia taki cały rok. Jak chcesz możesz zadzwonić. - podał ci komórkę
T- Nie, dzięki. - podniosłaś się i podeszłaś do szafy
Uśmiechnięty Hazza wyszedł z pokoju, ty natomiast szukałaś stosownych ubrań. Gdy byłaś gotowa zeszłaś na dół. Wyjęłaś prezęty z szafy i wyszłaś na zewnątrz gdzie Hazz próbował odśnieżyć wyjazd przed domem. Wsiadłąś do auta, postanowiłaś bowiem żę nie będziesz mu pomagać ze względu na to że to był jego obowiązek. Po około pół godziny zajął miejsce obok ciebie i ruszyliście z podjazdu. Przez pierwsze kilka minut milczałaś a Harry szczerzył ząbki aż za pewny siebie. Ciszę przerywały tylko piosenki świąteczne które na okrągło puszczali w radiu. Ale coś tu nie pasowało. Przecież dom Lou'a jest w centrum Londynu a nie na obrzeżach gdzie właśnie jechaliście. Chyba nie zdążył się przenieść tak szybko.
T- Harry, kotku chyba pomyliłeś drogę.
H- O teraz to kotku. Dobrze wiem gdzie jedziemy.
T- Nie, nie wiesz. Zawróć!
H- Nie!
T- Wracaj! - krzyknęłaś i pociągnęłaś za kierownicę
Samochód zjechał z trasy i wjechaliście w jakąś leśną dróżkę. Samochód przejechał kilka metrów i stanął nie wykazując żadnych chcęci do ruszenia dalej.
T- I pięknie. Co narobiłeś?!
H- Ja narobiłem!? Mogłaś się nie tykać!
T- A więc to moja wina?!
H- Tak, mniej wiecej.
Wyszedł z samochodu trzaskając drzwiami. Wysiadłaś za nim, bardzo wzburzona.
T- I co?! Teraz mnie zostawisz na pastwę losu?!
H- Kusząca propozycja ale nie. Idę szukać pomocy.
T- Tak, i na pewno po mnie wrócisz.
Rzuciłaś w niego śnieżką bo odwrócił się i poszedł w głąb lasu. Obrócił się powolnie, schylił, zlepił dużą kulę i trafił nią prosto w Twoją  twarz. Rzucialiście się  przez kilka minut jak małe dzieci i sprawiało Wam to dużo frajdy.  Harry rzucił się na ciebie, przewracając cię na biały i zimny puch. Tarzaliście się w śniegu, robiąc całe stado aniołków po drodze. W końcu zmęczeni usiedliście obok siebie i zaczeliście się śmiać.
H- Zgoda?
T- Zgoda. - przytuliłaś się do niego - To co będziemy dziś robić?
H- No idziemy.
T- Gdzie?! - oderwałaś się od niego
H- Tu niedaleko powinna być taka leśna chatka, może ktoś nam pomoże.
Podniósł się i wyciągnał rękę by pomóc ci wstać. Stanęłaś na nogi i ruszyliście tam gdzie podobno miał być domek. Szliście wolno, Harry obejmował cię w talii dzięki czemu czułaś się bezpieczniej. Nagle usłyszałaś trzask łamanych gałązek. Wtuliłaś się z Hazzę.
T- Harry, co to było?
H- Nie martw się. Może lis ewentualnie wilk.
T- Wilk!? I mam się nie martwić?
H- Dziś Wigilia, nic ci się nie stanie.
Rozglądałaś się do okoła. Nic. Jeszcze raz rzuciłaś okiem i dostrzegłaś dwa światełka czające się kilka metrów od Was. Było bardzo ciemno, bo choć godzina może wczesna to jednak zimą było ponuro.  Wtuliłaś się jeszcze mocniej w chłopaka. Biło od niego ciepłem, bezpieczeństwem, miłością. Taki idealny facet. Zobaczyłaś coraz więcej światełek. Pomyśłałaś że to pewnie ta chatka jest tak świątecznie ozdobiona więc ucieszyłaś się że zaraz będziecie uratowani. Z każdym krokiem światła stawały się coraz wyrażniejsze, a gdy byłaś już przy domku okazało się że to nie światła. To jakieś na oko 700 przywiązanych lampionów.
T- Ale ktoś ma cudowną Wigilię.
H- Taaaak. - znów strzelił ten cwaniacki uśmieszek - Zgadnij kto.
T- Nie wiem. Louis tu mieszka?
H-Blisko, ale nie.
T- Liam?
H- Nie.
T- Niall?
H- Nie.
T- No to Zayn.
H- Pudło.
T- Czekaj, ty?
H- Dalej.
T- To kto?
Byliście już na schodach.
T- ...
Drzwi otworzyły się.
L&LI&Z&N - Wesołych Świąt i wszystkich podobnych!
Louis, Liam, Niall i Zayn zbiegli na dół reperując coś przy lampionach.
T- Harry o co tu chodzi?
H- Ty.
T- Co?
Harry klęknął przed Tobą i wyjął z kieszeni małe czerwone podełeczko. Otworzył je, a w środku był srebrny pierścionek z brylantem.
H- Czy wyjdziesz za  mnie?
Przez chwilę milczałaś po czym odparłaś.
T- Tak Harry. Tak kochanie. Po stokroć tak.
Rzuciłaś mu się na ramiona i w tym samym momencie wszystkie te lampiony poszybowały w górę. To było takie romantyczne.
N- Zakochana para, Har...
Rzuciłaś Horanowi piorunujące spojrzenie. Chłopak przymknał się. Harry pochylił się nad Tobą i namiętnie pocałował. Zastygliście w pocałunku tak czułym i gorącym jak jeszcze nigdy dotąd.
Li- A więc Wesołych Świąt i Wszystkich Innych.

BY ELL