,,Miłość jest wtedy gdy jesteś przy kimś i on sprawia że jesteś szczęśliwy''

sobota, 31 maja 2014

Zayn... ♥

Hej hej. To ja Nila. Wiecie... ten imagin już był kiedyś na tym blogu, ale jest wiele imaginów, które są zapomniane, nikt do nich nie wraca, bo były dodane 2 lata temu. Więc co jakiś czas, jak nie będę miała weny (bo ostatnio wcale jej nie mam... przepraszam) dodam coś starego.

To był mój chyba trzeci imagin... uważam, że jest całkiem ok. 

Znasz Zayn'a od urodzenia. Zwsze byliście dobrymi przyjaciółmi, ale od jakiegoś czasu czujesz do niego coś więcej niz przyjażń. On ostatnio zaczął się umawiać z Perrie, co strasznie cię dobija. Starasz się go unikać, ale juz kiilka tygodni czujesz, że go potrzebujesz. Potrzebujesz miłości. Bo ona jest jak narkotyk. Na początku odczuwasz euforię, poddajesz się całkowicie nowemu uczuciu. A następnego dnia chcesz więcej. I choć jeszcze nie wpadłaś w nałóg, to jednak poczułaś już ten smak i wierzysz, że będziesz mogła nad tym panować. Myślisz o ukochanej osobie 2 minuty, a zapominasz na 3 godziny. Ale z wolna się przyzwyczajasz do niej i stajesz się całkowicie zależna. Wtedy myślisz o niej 3 godziny, a zapominasz na 2 minuty. Gdy nie ma jej w pobliżu - czujesz to samo co narkomani, kiedy nie mogą zdobyć narkotyku. Oni kradną poniżają się, aby zdobyć to czego pragną. A ty masz wrażenie, że kiedyś rano wstaniesz i zrobisz coś głupiego..
Pewnego popołudnia siedzisz sama w domu. Nagle słyszysz dzwonek do drzwi. Otwierasz. To Zayn.
 Z:[T.I.], ktoś mi kiedyś powiedział, że w wielu momentach życia jedyne czego pragniesz to odpuścić i zrezygnować. Ale przecież sens tkwi w tym, by odszukać to coś, co nie pozwoli nam się poddać. Musimy upaść, po to, aby umieć się podnieść. Podnosimy się po to, by za jakiś czas znowu upaść. Co o tym myślisz?
 Ty: Głupie..
 Z: Nie.. To jest życie. Ja nie muszę szukać tego czegoś co nie pozwoli mi upaść.. już to znalazłem.. - powiedział i pocałował cię.. - ty jesteś tym czymś..
 Ty: Zayn skąd wiedziałeś?
 Z: Ale co?
 Ty: Ze ja cię kocham.
 Z Nie wiedziałem. Za to wiedziałem, że ja cię kocham - znów mnie pocałował - nie wiem jak ty ale ja uwielbiam szczęśliwe zakończenia
 Ty: Ja też, ale to nie jest koniec to dopiero początek...

Piszcie czy to dobry pomysł. 
I... jak będzie pod tym Imaginem 10 komentarzy to może wstawię tu prolog mojej książki. Na razie powiem tylko, że to będzie fantasy. :)
Wierzę w was kochani...

sobota, 3 maja 2014

Liam cz.III

Drogi Pamiętniku!
To głupie.
Teraz, kiedy jestem z Liamem bardzo często myślę o Dave’ie. Okrobpie go potraktowałam i mam wyrzuty sumienia. Nie mogę o niczym innym mysleć, mam ochotę schować się ze wstydu. To właśnie jest najgorzsze. Wstyd. Nie potrafię z nim pogadać, przeprosić. Mimo, że wiem, że On tego potrzebuje. I potrzebuje mnie, bo mnie kocha. Cały czas cholernie mu zależy i płacze nocami z tęsknoty. Wiem co to za uczucie. Ale co mam poradzić? Ja kego nie kocham. Mam poświęcić własne szczęście dla osoba, na której mi nie zależy? Albo zależy jak na przyjacielu? On i tak mi tego nie wybaczy. Chce być kimś więcej niż przyjacielem. Powinnam do niego zadzwonić. Przynajmniej spróbować coś powiedzieć. Ale jak? Co jak jeszcze bardziej to zepsuję? Boję się go zranić jeszcze bardziej. Czyli lepiej będzie nie odzywać się? Co mam zrobić? Potrzebuję pomocy!

Przerwałam pisanie bo Gabby szturchnęła mnie i podała jej skrawek kartki w kratkę. Rozwinęłam ją, a na niej widniała wiadomość.
„ Wyjdziemy gdzieś wieczorem? :* L.
Spojrzałam na Liama, który siedział na drugim końcu klasy i uśmiechnęłam się do niego. On też się uśmiechał. Uwielbiałam patrzeć w jego oczy, były takie głębokie. Dało się z nich odczytac każdy jego nastrój. Teraz był szczęśliwy. Odkąd zaczelićmy nasz związek zawsze z jego oczu mogłam wyczytać szczęście. Wcześniej częściej bywał smutny czy zdenerwowany.
„Gdzie?”
 Odpisałam i podałam karteczkę Gabby, aby ona podała dalej i spojrzałam na młodą nauczycielkę która nieudolnie próbowała wytłumaczyć zadanie. „Z ostrosłupa prawidłłowego czworokątnego o krawędzi podstawy długości 4 cm i wysokości 12 cm wycięto stożek o możliwie największej objętości…” Przeczytałam w myślach z podręcznika. Ech… Nigdy nie ogarniałam geometrii. Zrezygnowałam z rozwiązywania zadania kiedy przyjaciółka podała mi kartkę.
„ Nie wiem. Może na pizzę z Lou i Eleanor?”
Skierowałam wzrok na parę siedzącą w ostatniej ławce. Całowali się i obściskiwali nie zwracając uwagi na to, że są na lekcji. To właśnie z nimi miałam spędzić dzisiejszy wieczór? Nie, dzięki.
„ Czy ja wiem… Nie lepiej zamówić pizzę i obejrzeć jakiś film u Ciebie?”
Odpisałam szybko i podałam kartkę Gabbs.
„No weź. To moi przyjaciele. Będzie fajnie. Obiecuję
„No właśnie. TWOI przyjaciele. Ale nie moi. Nie znam ich. O czym miałabym z nimi rozmawiać?”
„Przecież będę tam z Tobą. Następnym razem zrobimy jak Ty będziesz chciała. Proszę ;)”
„Ech… No dobraa.”
Zgodziłam się ostatecznie. Resztę lekcji spędziłam na ziewaniu i rysowaniu beznadziejnych rysuneczków na marginesach zeszytu. W końcu zadzwonił dzwonek, a ja zebrałam książki i opuściłam klasę jako pierwsza. Po chwili dogonił mnie Liam.
         – Hej, co z tobą? Jesteś w złym humorze. Dlaczego? – zapytał, obejmując mnie w pasie. Wzruszyłam ramionami i podałam mu pamiętnik, aby przczytał to, co napisałam na lekcji. – Jesteś pewna, że chcesz abym to czytał? Wiesz, jak Dave to przeczytał to się wkurzyłaś. – pokiwałam głową i otworzyłam na ostatniej zapisanej stronie. Przeczytał szybko.
         – Zachowałam się egoistycznie. Nie mogę sobie togo wybaczyć.
         – Pogadaj z nim. Będę przy tobie. Dziś wieczorem jak wrócimy z pizzerii, ok?
         – Nie wiem. Liam boję się. Myślałam, że szybko zapomnę, że wszystko się ułoży. – moje oczy napełniły się łzami. Liam mnie przytulił.
         – Wszystko będzie dobrze. Obiecuję. – pocałował mnie w czubek głowy.

* * *

From: Liam ♥
Przepraszam Cię, ale się spóźnię. Louis przyjedzie po Ciebie. Przepraszam najmocniej. Kocham Cię. L.
Przeczytałam kiedy byłam gotowa do wyjścia. Ale jak to? Wybrałam numer Liama i zadzwoniłam do niego.
– Jak to się spóźnisz? Nie mogę się spóźnić z tobą? – zapytałam nerwowo.
– Przepraszam, kochanie. Coś mi wypadło.
– Coś?! Jakie coś? Coś ważniejszego ode mnie?
– Spokojnie, przecież cię nie zdradzam – zaśmiał się. – Muszę odebrać ciotkę z lotniska. Nie wiedziałem że ma nas odwiedzić. Przepraszam jeszcze raz.
– Nie możesz ty po mnie przyjechać jak już odbierzesz tą ciotkę? – zapytałam już spokojniejszym tonem.
– Powiedziałem już Lou, żeby po ciebie przyjechał. Kochanie, wytrzymasz. Zobaczysz, że oni nie są tacy źli.
– Ale przyjedź szybko.
– Obiecuję. – Rozłączyłam się i usłyszałam dzwonek do drzwi. To był Louis.
Do pizzerii nie jechaliśmy długo. Usiedliśmy przy jednym ze stolików, a Eleanor wybrała pizzę. Nie miałam na nią ochoty, tymbardziej, że byłą z salami, a nie przepadam za tym składnikiem.
         Nudziłam się. Czas mijał, a Liam nie przychodził. Louis i Eleanor w ogóle się mną nie interesowali, co w sumie to było do przewidzenia. W końcu, po jakichś dwóch godzinach pojawił się Liam.
         – Przepraszam. Nie będę mógł zostać. [T.I]. przyjechałem po ciebie. Chyba, że chcesz zostać.
         – Nie. Idę z tobą. – odpowiedziałam odruchowo i zaczęłam szykować się do wyjścia.
         – Samolot się spóźnił. Nie mogłem tego przewidzieć. Przepaszam. – Mówił, kiedy siedziałam już na tylnim siedzeniu samochodu. – Jakoś Ci to wynagrodzę. – Pocałował mnie, zamknął za mną drzwi i usiadł przed kierownicą. Zdziwiłam się, kiedy minęliśmy mój dom i jechaliśmy dalej.
         – Nie zostawiasz mnie w domu? – zapytałam.
         – Przecież miałem Ci jakoś wynagrodzić to, że siedziałaś dwie godziny z Lou i El w pizzerii. A poza tym mieliśmy pogadać z Dave’m. – mówił, nie odwracając wzroku z jezdni.
         – Co to ma znaczyć, że jej wynagrodzisz? – zapytała ciotka Liama.
         – Jeszcze nie wiem, ciociu Muriel.
         – Przecież ty masz dopiero dziewiętnaście lat*.  A ona ile? Szesnaście? Siedemnaście?
         – Również dziewiętnaście. – odpowiedziałam szybko.
         – Jesteśmy dorośli. – podsumował Liam, kiedy wjeżdżaliśmy na podjazd.
Weszliśmy do domu Liama pomagając wnieść bagaże ciotce Muriel, które wbrew pozorom nie były wcale lekkie. Czułam się nieswojo. Liam miał gościa, a ja czułam się tam niepotrzebna. Czy to nie za wcześnie aby przedstawiać mnie dalszej rodzinie? Jesteśmy razem dopiero od dwóch tygodni. W przedpokoju powitała nas jak zawsze ciepło mama Liama. Lubiłam ją. Była to niska, szczupła kobieta po czterdziestce, o kasztanowych włosach i wyrazistych rysach twarzy*. Była bardzo miła. Lubiła się pośmiać, bardzo dobrze się z nią dogadywałam. Poprosiła, abyśmy zostali na chwilę, aby wypić herbatę i porozmawiać, tak też zrobiliśmy. 
         – Kto by pomyślał. Kiedy ja miałam dziewiętnaście lat nie myślało się jeszcze o współżyciu. A teraz ta młodzież to co? Tylko jedno im w głowie. Zaprosić dziewczynę jak jest już ciemno  był grzech, a co dopiero spędzić z nią noc. A dziecko przed ślubem to było coś niedopuszczalnego. A wy ile jesteście razem? 
         –  Dwa tygodnie, ale ciociu, my nie... - zaczął Liam, ale Muriel mu przerwała.
         –  Dwa tygodnie! Przecież to nic dosłownie. A co jak dziewczyna zajdzie w ciążę? Będzie Cię stać na utrzymanie rodziny? Jesteś nieodpowiedzialny, Liam! 
         – Ciociu. [T.I.] nie zajdzie w ciąże. A nawet jeśli to nie jest cioci sprawa. Będę robić z moja dziewczyną, co tylko będzie nam się podobać, a cioci nic do tego. DOBRANOC. Chodź kochanie, idziemy. - zwrócił się do mnie. Nie musiał mnie namawiać, abym opuściła salon. Mnie też ciocia Muriel doprowadzała do szału. 
         –  Przepraszam Cię za nią. Ona taka już jest. - powiedział kiedy znaleźliśmy się już w jego pokoju i pocałował mnie. - Kocham Cię. 
         –   Co będziemy robić? - zapytałam. 
         –   Rozmawiać z Davem. Znaczy ty będziesz. A ja będę słuchał. - uśmiechnął się. 
Pokiwałam głową, chociaż nie miałam ochoty tego robić i wyjęłam telefon z kieszeni. 
Wybrałam numer Davea i włączyłam głośnomówiący. 
         –   Tylko ani słowa - odezwałam się do Liama kiedy był sygnał. 
Odebrał. 
         –  Dave. Cześć. - powiedziałam cicho. 
         –   Hej. Co tam? 
         –  Ja myślę, że powinniśmy porozmawiać. 
         –   Racja. - Mówił spokojnym bezuczuciowym tonem.
         –  Dave, przepraszam. Nie chciałam żeby to tak wyszło. 
         –   Rozumiem Cię. Kochasz go. Czemu miałbym stać na drodze do twojego szczęścia? Nie rozumiem tylko dlaczego mi nie powiedziałaś. 
         –   Bo... bo bałam się, że Cię stracę, albo zranię. Bałam się twojej reakcji. Ja... chciałabym, żebyśmy zostali przyjaciółmi. 
         –   Obawiam się, że nie będę umiał. Nie dam rady patrzeć na ciebie i wiedzieć, że już nigdy nie będziesz moja. Przepraszam, [T.I.]. Ale ja nie potrafię Cię nie kochać. - płakał. Słyszałam to, mimo, że starał się to ukryć. - Najlepiej będzie jak nie będziesz dzwonić, ani pisać. Zerwijmy kontakt, usuń mój numer i nie kontaktuj się ze mną więcej tak będzie najlepiej. - Rozłączył się. 
Byłam w szoku. Tak bardzo bałam się go stracić, że sama do tego doprowadziłam.
         –   Będzie dobrze – powiedział Liam, a ja wtuliłam się w niego i zasnęłam w jego ramionach.


* Tak, wiem, że Liam w rzeczywistości na więcej, ale na potrzeby imagina, zmieniłam mu wiek. Nie pamiętam również jak w rzeczywistości wygląda mama Liama więc nadałam jej nowy wygląd.    

____________________________________________

Jak dla mnie ta historia jeszcze nie jest skończona. a wy jak myślicie? Problem w tym, że nie mam pomysłu na następną część. Więc może zorganizuję mały konkurs? Co wy na to? 
Będzie on polegał na tym, że będziecie pisać w komentarzach pomysły na IV część. Ja wybiorę najciekawszy pomysł. :)
Nad nagrodami jeszcze pomyślę, ale myślę, że będzie to dedyk przy imaginie i może jakiś kolaż z 1D? 
Proszę o pomoc. Będę wdzięczna za wasze pomysły. Potrzebuję pomocy i tylko wy możecie mi ją dać. 
Z góry dzięki.
Powodzenia !