,,Miłość jest wtedy gdy jesteś przy kimś i on sprawia że jesteś szczęśliwy''

wtorek, 29 grudnia 2015

Liam || Ariel

Idę spokojnym krokiem w miejsce które było zapisane na kartce, którą wcześniej znalazłem. Pewnie nie ma tam niczego szczególnego, ale interesuje mnie, kto zostawił adres jakiejś rudery w szparze w drewnianej ławce w parku. Mała szansa, że kogoś tam spotkam, ale nie mogę być pewien w stu procentach, że nikogo tam nie spotkam.
Mam rację, myśląc, że nie ma nic szczególnego w tym miejscu. Jakaś szara dziura otoczona budynkami zaprojektowanymi przez architektów bez wyobraźni. Po co ktoś miałby zostawiać ten adres w parku? Gdyby jeszcze było tu coś ładnego, piękno natury, jakieś jezioro, drzewo, czy coś… Nie. Kompletna szara pustka. Skoro już tu jestem postanawiam zostać na chwilę, by spróbować odkryć fenomen tego miejsca. Osoba, dzięki której tu jestem, musiała mieć jakiś powód, by zostawić tam ten adres.
Siadam na betonie i słyszę czyjeś kroki. Odwracam się gwałtownie i widzę dziewczynę. Jest niska i szczupła. Ma smukłą figurę, jestem pewien, że uprawia jakiś sport. Jej gęste kasztanowe loki są upięte w kucyk. Chyba właśnie biegała, bo jej oddech jest nierównomierny. A poza tym ma na sobie sportowy strój, na którym widać delikatne ślady potu.
– Co tu robisz? – pytanie jest chyba skierowane do mnie, ale nie jestem pewien, bo nie patrzy na mnie.
– Siedzę, nie widać? – odpowiadam i pokazuję jej kartkę, którą znalazłem w parku.
Dziewczyna bierze ją ode mnie i uśmiecha się szeroko.
            – Ach – śmieje się – Znalazłeś ją. Zostawiłam ją tam wieki temu i całkowicie zapomniałam. Byłam pewna, że deszcz już dawno ją zniszczył.
            – To dziwne, że nie zniszczył. Dlaczego to miejsce? – zadaje pytanie, które dręczy mnie odkąd tu przyszedłem. Dziewczyna siada obok mnie.
            – Nie wiem. Według mnie ma jakiś urok, ale ja z reguły lubię rzeczy, które innym wydają się dziwne. – mówi wpatrując się w przestrzeń.
            – Na przykład?
            – Zwykle nie mówię tego ludziom, których imienia nawet nie znam. – wreszcie, chyba po raz pierwszy patrzy na mnie i mam wrażenie, że czeka, aż się przedstawię.
            – Jestem Liam. – mówię i przeczesuję włosy lewą ręką, dopiero po chwili zdając sobie sprawę, że musiało to wyglądać snobistycznie, ale brunetka zaczyna się śmiać, co odbieram jako odebranie tego gestu jako żart.
            – [T.I.]– odpowiada.
            – Naprawdę nie potrafię ogarnąć co tu jest nadzwyczajnego. Wszystko jest takie… zwykłe.
            – I właśnie to jest wyjątkowe. Poza tym tu jest cicho. Nie słychać oni samochodów, ani śpiewu ptaków, ani niczego innego. Panuje taka idealna cisza jak niemal nigdzie, posłuchaj – mówi i cichnie.
            Ma racje. Nie potrafię wychwycić zupełnie żadnego dźwięku i uświadamiam sobie, że jeszcze nigdy nie słyszałem zupełnej ciszy.
            – Jak to w ogóle możliwe? - ciężko jest mi przerwać ciszę, ale naprawdę intryguje mnie to.
            – Nie mam pojęcia. To jedyne takie miejsce jakie znam. Ale teraz znam je nie tylko ja. To tak jakby niechcący zdradzić czyjś sekret. Czuję się okropnie. – mówi szybko.
            – Naprawdę? – kiwa głową.
– Masz ochotę na gorącą czekoladę? – pyta nagle – Mieszkam tu niedaleko, a zaczyna się robić zimno.
Ogólnie było już zimno. I w sumie to normalne jak na tę porę roku. Jest późna jesień a [T.I] ma na sobie koszulkę z krótkim rękawem i cienkie legginsy, podczas gdy ja niedawno przerzuciłem się na zimową kurtkę.
– Jasne – odpowiadam.                               
Wstajemy, a w drodze do domu [T.I.] mówi, że podoba jej się moje imię, właśnie z tego samego powodu co tamto miejsce. Bo jest zajebiście zwyczajne. Tylko nie używa słowa zajebiście. Jakoś mi ono nie pasuje do jej delikatności i gracji.
            Okazuje się, że jej dom jest tak naprawdę malutkim mieszkankiem w jednej z pobliskich kamienic, a większą jego część zajmuje fortepian i wbrew moim oczekiwaniom nie jest w nim o wiele cieplej niż na zewnątrz. Na wstępie dostaję wełniany koc w kratkę i przeprosiny za temperaturę.
            – Jeszcze nie włączyli ogrzewania – tłumaczy a ja kiwam głową. Staram się ją zrozumieć.
            Dziewczyna podaje mi kubek gorącej czekolady, a ja upijam łyk i krzywię się. Nigdy nie lubiłem tego napoju.
            – Nie smakuje ci? – pyta
            – Smakuje – poprawiam się. Nie chcę sprawić jej przykrości – Mieszkasz tutaj sama?
Kiwa głową. Nie wiem co powiedzieć, ale odpowiada mi ta cisza. Wpatruję się w nią, a ona we mnie. Sączy swoją czekoladę powoli.
            – Zapomniałam o imbirze! – krzyczy nagle i gwałtownie wstaje, a jej napój wypływa z kubka na koc – Kurwa!
Wspominałem o tym, że jej osoba jest zbyt wyrafinowana na przekleństwa? Miałem rację. Kompletnie to do niej nie pasuje.
            – Nie mam więcej koców – mówi zrozpaczona – Nieważne. Piłeś kiedyś czekoladę z imbirem? – kręcę głową – Przepyszna jest.
            I zaraz dosypuje mi do czekolady zmielony imbir. Co to w ogóle za pomysł, żeby pić czekoladę z imbirem?
            – Podzielę się z tobą moim kocem – mówię i upijam łyk napoju. Smakuje inaczej, ale czy lepiej…?
            Pokazuję miejsce obok siebie i oddaję jej swoją czekoladę. Siada obok mnie.
            – Często zapraszasz zupełnie obcych ludzi do domu? – pytam, patrząc na nią. Dopiero z tej odległości zaczynam zauważać prawdziwe oblicze jej urody. Nie ma nieskazitelnej cery, a jej oczy mają zwykły brązowy kolor. Nie ma w niej nic nadzwyczajnego. Nawet jej mysie włosy, które teraz spadają luźno na ramiona nie są gładkie i lśniące. Nie jest idealna i chyba zdaje sobie z tego sprawę, bo gdy orientuje się, że się jej przyglądam odwraca wzrok, speszona. Jakby jeszcze założyła okulary byłaby jak typowa kujonka z mojej szkoły. Mimo to, ma w sobie dziewczęcy urok i coś, dzięki czemu mogę stwierdzić, że jest piękna.
            – Tylko, że ty nie jesteś mi zupełnie obcy – odpowiada, a ja nie wiem o co chodzi. – Liceum Hester. – to nazwa mojej szkoły. I chyba jej szkoły także.
            – Chodzimy razem do szkoły? – pytam, a ona kiwa głową
            – Łacina, literatura angielska, historia i muzyka – wylicza
            – Chodzisz na muzykę? Niemożliwe.
            To naprawę jest niemożliwe. To zajęcia dla naprawdę zaawansowanych i nasza grupa liczy tylko dwanaście osób. Znam wszystkich doskonale.
            – Chodziłam na muzykę przez pierwsze dwa tygodnie semestru, ale bardzo odstawałam od reszty, więc się wypisałam – odpowiada. Dużo osób się wtedy wypisało. To nie jest dziwne, że wcześniej jej nie zauważyłem.
            – Przepraszam. Naprawdę cię nie kojarzę.
            – W porządku. Nie lubię się wyróżniać
            – Ale nigdy? Dlaczego? – pytam, zdziwiony
            – To nie w moim stylu. Rozmawianie z lubianym chłopakiem, pijąc czekoladę też nie jest w moim stylu, to znaczy, czekolada tak, tylko ty nie jesteś w moim stylu.
Ta dziewczyna jest naprawę intrygująca.
            – To szkoda, bo zdaje się, że ty jesteś w moim stylu – uśmiecham się, a ona spogląda na mnie zaskoczona. Kiwam głową.
Mam wrażenie, że ta dziewczyna kompletnie nie wie, jak się teraz zachować
            – Zawsze jeszcze możemy zacząć się zauważać. Może w końcu zwrócisz na mnie uwagę – mówię wolno – pewnie dużo się będę musiał starać…
            – Co jest we mnie takiego? – pyta, patrząc nagle mi w oczy – mam wrażenie, kłamiesz, żeby nie było mi przykro.
            – To ty skłamałaś pierwsza. Jak powiedziałaś, że nawet nie znasz mojego imienia, że ogólnie mnie nie znasz.
            – Czy to oznacza, że przyznajesz się do kłamstwa? – mówi, podnosząc brwi, jakby chciała mi coś udowodnić.
            – Nie! Z zasadzie chciałem cię zaprosić do kina, albo ja jakiś spacer, ale jeśli nie chcesz…
            – Nie zadaję się z kłamcami – mówi, ale powoli na jej ustach pojawia się uśmiech
            – Kino i kolacja? – proponuję
            – Nie kupisz mnie – teraz już pokazuje zęby z uśmiechu
            – Przyjdę po ciebie w piątek o 7. Ale teraz muszę się już zbierać.  

     


Pierwszy imagin po przerwie, co o nim myślicie? Jak dla mnie, nawet nie jest taki zły. Jak ładnie poprosicie może napiszę drugą część, to zależy tylko od Was.

I pamiętajcie: CZYTASZ=KOMENTUJESZ


BY ARIEL :*


piątek, 25 grudnia 2015

Niall... ♥ || Nila

Niall to mój najlepszy przyjaciel. Nie od zawsze. W sumie od niedawna. I nie wiem, czy on też uznaje mnie za najlepszą przyjaciółkę. Czy chociaż przyjaciółkę. Siedzimy razem na biologii. W sumie dopiero dzięki tym zajęciom bardziej się poznaliśmy. Oczywiście, znałam go wcześniej. Jest w równoległej klasie i chodzimy razem na kilka przedmiotów. Ale ja miałam chłopaka i raczej nie zwracałam uwagi na nikogo innego.
Zawsze bardzo go lubiłam. Był zabawny, mieliśmy tematy do rozmów, nigdy się z nim nie nudziłam. Rozśmieszał mnie.
Ale nie przywiązywałam się do niego. Przecież byłam z Harrym. Cóż, myślałam, że to ten jedyny. Aż w końcu ze mną zerwał. Właściwie to rozstaliśmy się w zgodzie. „Zostańmy przyjaciółmi”. Minęło ponad pół roku, a my nawet ze sobą nie rozmawiamy.
Czasami mi go brakuje. Brakuje mi osoby, która zawsze była przy mnie, której mogłam się wygadać, na którą mogłam zawsze liczyć. Wbrew pozorom nasz związek był dobry. Nie żałuję go, mimo, że cierpiałam po rozstaniu. Ale tak musiało się stać. Z biegiem czasu dostrzegam w nim coraz więcej wad. Myślę, że gdybym znała go lepiej, nie chciałabym z nim być.
A Niall to Niall. Od po prostu jest.
Jest dość wysoki. Ma blond włosy i niebieskie oczy. Lubi grać w siatkę. I śpiewać. Śpiewa cały czas. Lubię to, chociaż czasami mnie już denerwuję. Na szczęście jest w tym dobry. Nawet bardzo.
Ostatnio spędzamy razem dużo czasu. Nasi wspólni znajomi twierdzą, że będziemy razem. Ale ja nie wiem. To raczej nie jest tego typu znajomość. Niall to mój przyjaciel i szczerze, to nie wyobrażam sobie go z żadną dziewczyną a co dopiero ze mną.
Niall w przyszłości chciałby zostać rehabilitantem. Ale nie przykłada się do nauki. Może to nie takie istotne.  
A ja jestem Julia. Mam niecałe metr sześćdziesiąt. Moje włosy mają nijaki kolor – ciemny blond albo jasny brąz – tak na to mówią, ale ja osobiście uważam, że nie jest to ani blond, ani brąz. Pod nimi mam dwa dredy. Kiedyś chciałabym Mam nieduże, trochę skośne brązowe oczy i noszę okulary. Nie mam idealnej figury. Nie jestem wysportowana. Lubię książki i długie spacery. Jestem kompletnym beztalenciem jeśli chodzi o jakikolwiek rodzaj sztuki. Lubię matematykę, co ogólnie jest postrzegane jako dość dziwna cecha.
Nie mogę nazwać się szarą myszką, ale też nie jestem za bardzo towarzyska. Lubię poznawać nowych ludzi, ale zazwyczaj przywiązuję się do niewielu z nich. Czasami czuję się samotna, mimo, że dookoła mnie jest pełno ludzi.
Naszą relację ciężko opisać. Kiedyś uważałam, że jesteśmy tylko przyjaciółmi. I w sumie nadal tak uważam, albo po prostu nie chcę się przed nikim przyznać, że zaczynam do niego czuć coś więcej. Bo nie chcę nic zepsuć. Wiem, że Nialler nigdy nie będzie mną zainteresowany. Prawda?

-Jul! – usłyszałam wołanie za sobą, a po chwili moje nogi nie dotykały już ziemi. Nialler przerzucił mnie sobie przez ramię.
-Niall idioto – krzyczałam machając nogami, co musiało wyglądać komicznie.
- Cicho skrzacie – powiedział i postawił mnie na ziemi. Byliśmy za szkołą. – Idziemy na wagary? Chcę ci coś pokazać.
- Nie ma mowy. –spojrzałam w jego oczy, które zdawały się mnie prosić.
- Julia, no weź. Tylko raz. Ze mną jeszcze nie byłaś na wagarach. – próbował mnie przekonać
- Tylko ja nie chodzę na wagary z nikim, jeśli nie zauważyłeś.
- Z Harry’m chodziłaś.
- Z Harrym to była inne sytuacja, przecież wiesz. – nie ustępowałam.
- A może chciałbym, żeby ze mną też była inna sytuacja? Zresztą, nieważne. Proszę, tylko raz. Jak się zgodzisz, to nie będę cie namawiać już nigdy więcej. Proszę. Proszę.
Nie mogłam mu  odmówić.
- Jeju, Niall – uśmiechnął się, wiedział, że uległam – Tylko ten jeden raz.

- Poczekaj chwilę. – powiedział i zniknął za drzwiami. Po chwili wyszedł. – Daj rękę.
Zrobiłam to a on pomógł mi zejść po schodkach do ciemnego pomieszczenie, które oświetlało tylko kilka świec stojących na podłodze. Oprócz nich było tam tylko kilka koców i poduszek.
- Powiedz proszę, że nie chcesz mnie tu zamknąć i więzić dopóki nie umrę. – powiedziałam poważnie.
- Kurcze, odkryłaś mój niecny plan. Tylko w nim jestem tutaj zamknięty razem z tobą.
Usiadł na kocu i gestem zaprosił bym się przysiadła. Objął mnie ramieniem a ja położyłam głowę na jego klatce piersiowej.
- Właściwie, to gdzie my jesteśmy? – zapytałam lekko zdenerwowana.
- To piwnica mojego wujka. Od lat jej nie używa, a ja mam tu swoją kryjówkę. Lubię tu przebywać. Czuję się tak odizolowany od świata.
- Rzeczywiście.
Przez jakiś czas siedzieliśmy w milczeniu
- Jest dziwnie, co nie?
Pokiwałam głową.
To prawda, było bardzo dziwnie. Zawsze jak byłam z Niall’em to nie brakowało nam tematów W takim razie dlaczego wtedy było inaczej?
Może dlatego, że tak naprawdę nigdy wcześniej nie byliśmy sami. Zawsze spotykaliśmy się w miejscach, w których dookoła nas było dużo ludzi.
A teraz, teraz jestem tylko ja i on.
- Posłuchaj, przyprowadziłem cię tutaj, bo chciałem ci coś powiedzieć. – zaczął, a ja spojrzałam na niego. - To co jest między nami jest dziwne, nie uważasz? Niby jest fajnie, przyjaźnimy się, ale chyba nie zaprzeczysz, że jest między nami coś więcej.
Nic nie odpowiedziałam.
- Ja myślę, że tak jest. Ale cholernie boję się, że coś pójdzie nie tak. Chciałbym z tobą być, ale boję się, że coś zepsujemy, nie wyjdzie i stracimy wszystko. Bo zawsze tak jest. Tak jak ty i Harry. Mieliście być przyjaciółmi na zawsze. Pamiętam was jak jeszcze nie byliście razem. Znałem cię tylko z widzenia, ale widziałem, że świetnie się dogadujecie., I moglibyście się dalej dogadywać, ale wasz związek wszystko zepsuł. Teraz zachowujecie się tak, jakbyście nigdy się nie znali.
- Tak – przerwałam mu – Ale nie żałuję tego, że byłam z Harrym. Przeżyłam z nim wspaniałe chwile. Naprawdę bardzo go kochałam i chyba zawsze kawałek jego duszy będzie w moim sercu. Ale on po prostu nie był mi przeznaczony. Gdybyśmy wtedy nie spróbowali, nie wiedziałabym, że tak jest.
- Czyli co? Co chcesz zrobić z nami?
- Nie wiem, Niall. Nie mam pojęcia.
- Spróbujmy Jul, proszę. Ja po prostu – przerwał, aby z chwilę kontynuować – jeszcze nigdy wcześniej niczego tak nie chciałem, jak ciebie teraz. Czuję, że mogę powiedzieć ci wszystkie moje tajemnice. Może to ja jestem twoim przeznaczonym.
- Spróbujmy – powiedziałam, patrząc w jego oczy.

Uśmiechał się. Znałam jego wzrok tak dobrze, już nie raz się krzyżował, jednak jeszcze nigdy nie peszył mnie jeszcze tak bardzo jak teraz. Po chwili przeniósł go na moje usta.
BY NILA


Jak wam się podoba mój pierwszy imagin po tak długiej przerwie? Wiem,,że nie jest idealny, ale dopiero sę rozgrzewam ;)
Jak chcecie zamówić jakieś imaginy to śmiało :)

czwartek, 24 grudnia 2015

WIELKI POWRÓT

Ile już było tych wielkich powrotów, Ariel?
Znów napiszecie, że wracacie, a potem będzie pustka...
Zdecydujcie się wreszcie...

Ok, wiem, że wcześniej nasze powroty nie były idealne i od baaaardzo dawna nic nie napisałyśmy na tego bloga, ale teraz jesteśmy naprawdę zmotywowane, żeby wrócić i znów dla Was tworzyć.
Po pierwsze, wszystkie cztery mamy wielki sentyment do tego bloga i zapewne nigdy tak naprawdę w pełni go nie opuścimy, a już na pewno on nie opuści nas.
Po drugie, statystyki tego bloga są zachwycające, bo nadal są dosyć spore, mimo, że nie było nas tutaj już 2 lata... 3 lata...?
Po trzecie, wróciłyśmy do One Direction i znów się nimi zachwycamy, każdym ich ruchem i gestem i pionsenką

Jeśli chcecie wiedzieć, ja nigdy nie zostawiłam pisania o 1D, i wszystkie opowiadania jakie pisałam, były o nich.
A ten blog, cóż, jest naszym pierwszym i możecie tutaj zobaczyć nasz progres, który jest ogromny

Więc:
Jeśli macie jakiś konkretny pomysł na imagina, chętnie go napiszę.
Jestem do waszej dyspozycji- wykonam wszystkie zamówienia.



I jeszcze jedno, jeśli jeszcze tu jesteś, daj komentarz. Chociażby zwykłą kropkę. Jeśli nie chcesz pisać nic więcej, napisz tylko kropkę, żebym wiedziała, że jesteś ;D


Ariel ;)