,,Miłość jest wtedy gdy jesteś przy kimś i on sprawia że jesteś szczęśliwy''

sobota, 25 maja 2013

Zayn...



     
Przepraszam Was wszystkie za opóźnienia w imaginach. Mam tylko nadzieję, że jesteście wytrwałe. O żadnym zamówieniu nie zapomnę. ;*
UWAGA! Za wszelkie błędy i niedopatrzenia z czcionką przepraszam. Chciałam już dziś dodać, a mam słaby internet.

Dla Dżastki <3

 Zayn

                         *Muzyka*


    Usiadłam na długiej, drewnianej ławce. Przymknęłam oczy, bo od płaczu, piekąc, dawały o sobie znać. Na szczęście chłodne krople wiosennego deszczu dawały ulgę. Fizyczną, bo moja psychika w tamtym momencie przechodziła załamanie.
To nie mogło się stać. Przecież obiecałam sobie, nie zakocham się, nie w NIM.
   Nie interesowało mnie, że właśnie się ściemniało, że powoli zapalały się uliczne latarnie oświetlając ciemne opustoszałe uliczki. Nie interesowało mnie, że w domu ktoś na mnie czeka, że jest późno, a ja jutro idę do szkoły. Chyba po raz pierwszy w życiu nie interesowało mnie zupełnie nic. Szłam po brukowanym podłoży, stawiając niepewne kroki.

  Nieświadomie, dłonią dotknęłam ust. Jakiś czas temu spoczywały tam JEGO usta, nadal czułam ich wspaniały, unikalny smak.
  Zakochanie w nim było bardziej niebezpieczne niż spacerowanie samotnie po najgorszej dzielnicy Meksyku. Byliśmy przeciwieństwem, jak biel i czerń, dzień i noc.
  Wszystko było w porządku, dopóki nie zaczęłam interesować się jego czekoladowymi tęczówkami, dopóki mój organizm nie zaczął tak szaleńczo reagować na jego obecność, dotyk.
Myśl miłości odganiałam od swojej świadomości jak natrętnego komara, do czasu…do dziś.
- To co na dziś? Algebra czy geometria? – ochoczo zapytałam mojego ‘ucznia’ pewnego dnia
-Wolałbym trzecią opcję, może wyskoczymy na lody, w ramach lekcji… w terenie? – niewinna propozycja, nie przeczuwałam nic groźnego. Byliśmy w tym samym wieku. Kiedy wraz z rodziną wprowadził się na moje osiedle zmącił panujący tam od zawsze spokój. Weekendowe imprezy, huk basów ostrej muzyki obijający się w dzień i w nocy o mury domów. Nie znosiłam takich ludzi. Z nim też by tak było, gdyby nie przyjaźń naszych matek. Stanęło na tym, że zaczęłam udzielać mu korepetycji. Nie było źle, zaprzyjaźniliśmy się, jeżeli przyjaźnią można nazwać przebywanie ze sobą kilka godzin dziennie i tylko tak, żeby nikt ze znajomych nie wiedział.
  Poznałam go, mogłam śmiało powiedzieć, że znam prawdziwego Zayna Malika. Wrażliwego chłopaka, inteligentnego, pełnego charyzmy i chęci do życia, potrafiącego zmienić moje sceptyczne nastawnie do czegokolwiek o 180 stopni.
  Pocałował mnie. To było jak zawirowanie świata, całkowicie niespodziewanie…
Oczami Zayna

Dlaczego? Dlaczego nie mogę przestać o niej myśleć? Jest tyle dziewczyn, godnych zainteresowania. A ja myślę tylko o niej.
O tej drobnej, szarej myszce w siwych kujonkach i brązowych włosach niedbale spiętych w luźnego koczka. Dałbym wszystko żeby móc odgarniać te samotne kosmyki z jej twarzy, cieszyć się każdego dnia jej rozpromienionym uśmiechem.
Dlaczego nie mogę interesować się kimś o wiele prostszym. Moje życie się skomplikowało, kiedy ONA przestąpiła próg mojego życia ,całkowicie się poplątało.
Nie wiem już kim jestem…


Twoimi Oczami

Znikome promienie słońca przedarły się przez nie do końca zasłonięte rolety. Jednak najmniejsza wiązka światła zdołała mnie w tej chwili obudzić, przyprawiając o nieznośny ból głowy.
Wczoraj nie mogłam zasnąć, a kiedy już zasnęłam (patrz: dziś), trzeba było już wstawać.
Wierzcie lub nie, ale dużo sobie przemyślałam.
Pójdę do szkoły, spotkam się z nim.
***
Dziedziniec szkoły świecił pustkami, na razie. Kilkoro uczniów stało pod ścianą, wiedziałam już gdzie znajdę tego, kogo szukam.
- Zayn- powiedziałam i momentalnie jego wzrok i jego kilku kumpli skierował się na mnie. Zignorowałam zbyt cwaniackie i wygórowane uśmieszki chłopaków w skórzanych kurtkach.- musimy porozmawiać.
-Hahhh, ja z tobą? – zapytał szyderczo, coś zakuło mnie, a moje oczy zaszkliły się, dlaczego on jest taki fałszywy???-Słyszeliście chłopaki ona chce porozmawiać ze mną. Ha!
Odwróciłam się i najszybciej jak mogłam, oddaliłam się.
To…to zabolało, jak nic dotąd. Mimo, że nie byliśmy normalnymi przyjaciółmi, to sądziłam, że coś nas łączy. Widać, myliłam się.

Oczami Zayna

-Hahhh, ja z tobą? Słyszeliście chłopaki ona chce porozmawiać ze mną. Ha! – wypaliłem. Niech sobie za wiele nie myśli. Tylko czemu to pieprzone uczucie skręca mnie od środka?! Czemu?!?! Nie! Stop! Ważne, że nikt nie wie, że coś może mnie z nią łączyć. Nikt! Ale to uczucie, ten ból, kiedy jej oczy były wypełnione smutkiem…
       Nie mogę na to pozwolić

***kilka dni później***
Nic. Kompletna pustka rozdziera mnie od środka. Jakbym o czymś zapomniał. Takie uczucie. Kiedy gdzieś jedziesz i wydaje ci się, że czegoś zapomniałeś, nieodparte wrażenie pustki, wiesz że czegoś brakuje, ale nie wiesz jak możesz tę pustkę zapełnić. Kojarzysz?
Ja czuję się milion razy gorzej.
Bez niej, nie ma też mnie. I nigdy nie będzie…




Pozostaje tylko jedno.
Zakładam buty
Biorę bluzę
-Wychodzę!
Trzask drzwi
Kierunek. Jej dom.
Jeszcze wszystko da się naprawić, jeszcze nie wszystko stracone. Prawda?
Jeden dzwonek, drugi. Drzwi się otwierają. Znajoma twarz czterdziestoletniej sąsiadki.
- Ja do [T.I]
- Nie ma jej – mówi, widzi moją podejrzliwą minę- Jest. Zayn, one nie chce cię widzieć. Nie rozumiesz, za bardzo ją skrzywdziłeś, ona…- ktoś jej przerywa
-Daj spokój mamo, pogadam z nim.- ten anielski głos, napełnia moją duszę, jak narkotyk, jak unikalny pokarm. Sąsiadka kiwa głową zamykając drzwi.
Biorę jej dłonie w swoje. Zaczynam mówić.
- T.I to nie tak. Przez te dni, wszystko sobie przemyślałem, możemy jeszcze wszystko naprawić, wszystko zrozumiałem… - szybko wyrywa się z moich rąk
-Nie! –krzyczy- Ty nic nie rozumiesz! Człowieku! Daj sobie spokój, odwal się ode mnie RAZ na zawsze!
-Ale…
- Tak, jeszcze pewnie nie rozumiesz. Co? To zrozum, nie chce być na każde twoje skinienie, nie chce być ukrytą dziewczyną! Zayn! Zrozum to! Nie odpowiadam twoim kumplom? Super! Mi to nie przeszkadza, za to… Ty, ty mi przeszkadzasz! – nim się ocknąłem jej postać zniknęła za dębowymi drzwiami.
***
Siedziałem podłodze wsparty o komodę. Moja dłoń, niczym samodzielny organizm sunęła ołówkiem po kartce szkicując ją.

Dlaczego wszystko zawsze muszę schrzanić?

Nagła myśl. Bezwiednie wpływajmy uśmiech na usta.
Jeszcze nie wszystko stracone…

Twoimi oczami

Osunęłam się po drzwiach.  Łzy same spływały po moich policzkach. Dlaczego nie mogłam zakochać w kimś innym? Kimś bezproblemowym?
***
Kolejny ranek.
Kolejna pobudka.
Kolejny dzień w pobliżu niego.
Kolejna niechęć.
Kiedy tylko wyszłam na ulicę, zorientowałam się że coś nie gra. Wszyscy dziwnie się przyglądali. Okropne uczucie jak dla kogoś takiego jak ja. Zawsze unikałam centrum uwagi.
- Gratulacje- krzyknęła Cally z drugiej strony ulicy, moja sąsiadka z osiedla.
To jakiś obłęd. Może koszmar, może jeszcze się nie obudziłam.
Nagle…
Stanęłam jak wryta. Przetarłam oczy. Nie, nie przewidziało mi się. Ponownie spojrzałam na most kolejowy, pod którym zawsze przechodzą w drodze do szkoły.
„ Zayn kocha [T.I]”


Ogromny, trudno niezauważalny napis przyciągał uwagę każdego. Ruszyłam dalej, ignorując gapiów. Skąd oni w ogóle wiedzą, że chodzi o mnie.
Witryny sklepów…
Bramy…
Okna…
Ściany kamienic…
Wszędzie to samo. Napis mówiąc wiele, zbyt wiele sprzeczności które się za nim kryły.
Dotarłam do szkoły, gdzie również nie zabrakło tych samych wiadomości. Zabiję każdego kto to zrobił, chyba, że…
Jego idealne, czekoladowe oczy przedrą się przez powłokę obojętności, docierając wprost do kochającego serca.
Jego dłonie, głaskające mój policzek, przyprawią mnie o gęsią skórkę
Jego usta pozostawią na moich smak, odporny na zapomnienie.
-Zayn. To ty to zrobiłeś? – zapytałam, na co chłopak skinął lekko głową.
-Kocham Cię – szepnął, muskając moje usta
-Kocham Cię! – powtórzył krzycząc, jakby chciał obwieścić to całej szkole, całemu Londynowi, a może, całemu światu…
By Harriet…


________________________________________

Hej. Wiem, że stanowczo za długo zwlekałam z tym imagiem. Taka już jestem. Nie umiem pisać smutnych. Dziękuję za Wasze wsparcie, nawet tym jednym krótki  komentarzem.
Wydaję mi się, że imagin troszeczkę mi nie wyszedł, a Wy co myślicie?

8 komentarzy:

  1. Boski *.* Czekam w zniecierpliwieniu na mojego :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie wyszedł? Dziewczyno chyba żartujesz! Imagin jest genialny! Tym bardziej dziękuję za dedykację :**

    OdpowiedzUsuń
  3. Popłakałam się dziewczyno :'( ostatni raz piszesz,że ci nie wyszedł jak wyszedł,bo jak nie to cię znajdę!!

    OdpowiedzUsuń
  4. *.* chyba żartujesz!! ja ci dam 'chyba mi nie wyszedł'! jest boski!!! <3 xD

    OdpowiedzUsuń