,,Miłość jest wtedy gdy jesteś przy kimś i on sprawia że jesteś szczęśliwy''

poniedziałek, 13 sierpnia 2012

Louis...♥


Hej kochane me Direction'erki, tu Ell
Przepraszam Was bardzo, bardzo, że tak długo nie pisałam nic, bo aż od 03.08, ale po prostu nie było jak.
Nie wiem, kiedy znów coś napiszę, bo chwilowo nie mam dostępu do kompa, więc jak teraz dodam tego img, to to będzie na jakiś czas ostatni
i nie zamierzam się znów kłócić z Harriet, którą przez ostatni czas zaniedbałam, za co przeogromnie ją przepraszam
teraz imagin o Lou, którego jeśli nie wiecie widziałam , czaicie?
nie wiem czy to on, bo miał okulary, ale reszta to kropka w kropkę Lou
dobra, nie zanudzam Was, tymi moimi głupotkami. Miłego czytania

Siedzisz z Louisem na kanapie. Usadowiłaś się na jego kolanach, a on objął Cię a talii, co kochałaś.
L- Dasz buziaka?
T- Wiem co znaczy buziak w Twoich ustach, więc nie, bo dzieci jeszcze nie śpią.
L- No i? Niech zobaczą jak Cię kocham, mam nadzieję że z wzajemnością.
T- Louis n...
Niestety nie skończyłaś swojej wypowiedzi, bo zaczął gorąco cię całować po całym ciele. Te czułości przerwał Wam głos Waszej córki Julie.
J- Mamo! Tato! Patrzcie! Ooo to chyba zły moment.
T- Nie, wcale nie kochanie. Tylko Twój tatuś jest lekko rąbnięty.
L- No i po kim to dziecko ma takie słownictwo?! No po kim?
J- Po tacie, no a po kim. Ale patrzcie, znalazłam pamiętnik mamy!!!
L- Ooo, nareszcie coś ciekawego, pokaż poczytamy.
T-NIE!!! To prywatne.
L- No wiesz?! Mi nie pozwolisz?
T- Nie! Oddawaj to! A jak chcesz czytać, to może najpierw zapytasz co?!
L- No dobra, dobra. Mogę przeczytać Twój pamiętnik skarbie?
T- Od razu lepiej. Ale nie.
L- Ej! Dobra sama tego chciałaś!
Rzucił się na Ciebie i zaczął wyrywać ci zeszyt z rąk. Tak się przy tym wydzierał, że do pokoju wpadli jeszcze Michael i Amy. W końcu się poddałaś i pozwoliłaś by zabrał ci pamiętnik.
A- Jak dzieci. Po prostu małe dzieci.
M- Wiesz, rodziców trzeba sobie wychować.
L- Haha, znów wygrałem!
T- Ta ta ta, wygrałeś, jesteś górą, najlepszy i te wszystkie inne, teraz możesz się zacząć ze mnie nabijać.
L- Kiedy się z Ciebie nabijałem? Nie odpowiadaj. Obiecuję, że tym razem będzie inaczej.
T- Trzymam za słowo. Mam świadków.
L- Dobra. Zaczynamy...
                                  ... Z jednej strony zwykła dziewczyna, przeciętna niczym się niewyróżniająca, z drugiej, wspaniała niezwykła, dojrzała, doświadczona przez życie kobieta. Doświadczona przez życie, co te słowa znaczą. Właśnie. One znaczą bardzo wiele, dla tej dziewczyny. Ojciec zapił się na śmierć, matka szwendała się po nocnych klubach i ma dziecko z jakimś palantem, zostawiła ją i jej siostrę. A siostra ma wspaniałe życie, cudowną kochającą rodzinę i nic więcej jej do szczęścia nie potrzeba, a tym bardziej młodszej siostry. Ona też miała założyć rodzinę, wyjść za mąż, za wspaniałego chłopaka, który jak jej się wydawało przeznaczony było tylko jej. Ale się myliła. Nikt nie przypuszczał że coś takiego się wydarzy. Dzień jej ślubu, jakby się wydawało najwspanialszy dzień w życiu kobiety, ale nie dla niej. Białe buty, biała suknia, biały welon. To wszystko było jak światło w tunelu, które nagle zgasło. Tak niespodziewanie jak przyjść mogą łzy, śmiech, ból... Wszystko zniknęło w jednej chwili. Można zapytać ,,Co?'' odpowiedź jest prosta. Stara miłość nie rdzewieje. Kto by przypuszczał, że ex Jej narzeczonego zrobi coś takiego? Znowu pytanie co. Zabiła go. Tak po prostu, bez żadnych skrupułów. A podobno byli przyjaciółmi, nawet ona się z nią zaprzyjaźniła. Oboje jej ufali, ale jak widać pozory mylą. Co biedna mogła zrobić? Co jej pozostało? Nic. Wszystkie drzwi zamknięte. Uchylone zostały tylko jedne drzwi. Drzwi ku śmierci. To jedyne sensowne rozwiązanie. Opuściła ten okropny budynek, w którym przeżyła całe swoje życie. Szła tak ulicą, w białym ubraniu, a suknia szeleściła w ciszy wysokich zabudowań.Nikt nie słyszał jej płaczu, nikt nie słyszał jej krzyków. Samotna, nie miała nikogo. Rodziny, przyjaciół, chłopaka. Zmierzała do miejsca gdzie jeszcze wczoraj siedziała ze swym wybrankiem, wymyślając ciąg dalszy ich bajki. A teraz? Ich bajka rozsypała się na kilka części. Nie da się tego posklejać. To się już skończyło. Przykucnęła na brzegu, obserwując jak fale delikatnie muskają brzeg, słońce zachodzące już za horyzontem, mewy spacerujące po plaży. To takie proste,wystarczy tylko się zanurzyć, ale jednak nie. To zakończy jej życie, wszystko to co przeżyła, wzloty i upadki, dobre wspomnienia, chwile spędzone z nim, chwile dzieciństwa, chwile rozpaczy. To tak jak rozerwać swoją duszę na części. One żyją ale już nie w niej. One zawsze będą żyć, ale już bez jej ciała. Weszła do wody. Nie ściągała ubrania. Dlaczego? By jej śmierć była szybsza i tak nie bolała. By ludzie którzy odnajdą jej ciało wiedzieli dlaczego to zrobiła. By udowodnić swoją miłość i niewinność. Położyła się na błękitnej tafli wody. Na brzuchu, by szybciej to zakończyć. Białe buty, biała suknia, biały welon. To wszystko coś znaczyło. Czuła jak woda opływa całe jej ciało. Jak dostaje się wszędzie wypełniając każdą komórkę jej ciała solą. Wszystko już prawie dopełnione, Jej historia właśnie dobiega końca. Resztkami sił obróciła się na plecy, a oczy które były już prawie zamknięte, ujrzały czarną postać. To tylko kontury, ale to na pewni śmierć. Czuła jak jej dotyka, czuła ciepło bijące od tej postaci. To nie śmierć. Śmierć jest zimna. A więc Bóg nie chciał zakończyć tej historii w taki sposób. Więc to pewnie anioł, jej anioł stróż. Tak anioły na pewno są ciepłe, i potrafią dodać otuchy. Lecz to nie był anioł. Jej wybawcą był, aż radośnie jest to mówić, jej obecny mąż. Kocha ją, dba o nią, mają normalną rodzinę, taką o jakiej zawsze marzyła. Jeśli będzie chciała ujawni jego imię. - Tak, ujawnię. Louis. Kocham, kochałam i kochać będę, już po grób...

T- Tak, teraz na pewno nie będziesz się śmiał. Proszę zaczynaj.
Spojrzałaś na niego. Po jego policzkach płynęły łzy. Nie do końca wiedziałaś dlaczego płacze, ale to było urocze. Twoje córki też płakały, tylko Michael jako jedyny z całej tej rodziny zachował zimną krew i nie płakał.
L- Dlaczego przez tyle lat nie chciałaś mi powiedzieć.
T- A co miałam powiedzieć. Że moi rodzice mnie zostawili, że siostra olała, że mój narzeczony zginął z ręki swojej byłej? Lou zrozum to nie było proste.
L- Ale gdybyś mi powiedziała, to przecież bym ci pomógł.
T- Louis, proszę zrozum, pomogłeś mi. Przecież ty zrobiłeś dla mnie więcej niż ktokolwiek w moim całym życiu. No i zobacz, dzięki temu jesteśmy małżeństwem, mamy wspaniałe dzieci. Czy to ci nie wystarcza?
L- Przepraszam, ja nie wiem, po prostu, to szok. Ja... ja nie wiedziałem ile ty przeszłaś. Przepraszam.
T- Lou, nie masz za co przepraszać. A poza tym, przeczytaj ostatnie zdanie.
L- Kocham, kochałam i kochać będę, już po grób. 
Patrzył zamyślony w zeszyt, a w jego oczach nadal kręciły się łzy. Podeszłaś do niego i czule cmoknęłaś w policzek. Podniósł wzrok i namiętnie pocałował cię w usta. Staliście tak wpatrzeni sobie głęboko w oczy jak zahipnotyzowani. 
M- Może ich zostawimy? Chodźcie.
Dzieciaki się rozeszły, a wy zostaliście sami. Tylko ty o on. Louis rzucił cię na kanapę i kontynuowaliście to co przerwała Wam Julie.

BY ELL
Jest! Stwierdzam, że mój najlepszy dotychczas.
Inspiracją była samotność na plaży, bowiem moja kuzynka dziś wyjechała i z nudów go wymyśliłam.

7 komentarzy:

  1. OMG
    "Spojrzałaś na niego. Po jego policzkach płynęły łzy..." W tym momencie zaczęłam płakać , tak na serio, to chyba drugi imagin w moim życiu przez którego ryczałam ;***
    Boooooski <33
    Hariet

    OdpowiedzUsuń
  2. Taak..

    Stwierdzasz że twój najlepszy.., a ja stwierdzam, że ani ja ani Hariet ani Nia w życiu cię nie ponbijemy..

    Ja też sie poryczałam.. serio.. nie czytałam lepszego...

    OdpowiedzUsuń
  3. taak zgadzam się z Hariet i Ariel na prawde to jest mega...

    Nia

    OdpowiedzUsuń
  4. Ranyy *.* On jest świetny *.* Poryczałam się czytając to ;')

    OdpowiedzUsuń