,,Miłość jest wtedy gdy jesteś przy kimś i on sprawia że jesteś szczęśliwy''

poniedziałek, 24 grudnia 2012

Liam...♥

Hi Kochane !
Oto imagin o Wigilii w Wigilie, hehh, dużo harowałam żeby napisać więc prosze w oczekiwaniu na kolacje Wam dodaje.

                      Imagin z Liamem dla Oli

Omiótł wzrokiem miasto wciągając głęboko w płuca zapach smogu. Mimo to kochał to miasto, a przede wszystkim teraz. Zbliżały się święta najpiękniejsze ze wszystkich. Boże Narodzenie. Co za ironia losu, zawsze kpił sobie z ludzi gorączkowo szukających prezentów dla swoich bliskich na ostatnią chwilę, teraz on był jednym z nich. Przez ostatni nawał koncertów nie miał do tego głowy. Nie było prawdopodobne, żeby każdy dom na jego osiedlu nie był przystrojony kolorowymi lampkami, przeróżnymi świecącymi gwiazdami. Wszędzie dało się wyczuć przepych. Uwielbiał przyglądać się całym rodzinom, które czasem jedyny raz w roku są razem, szczęśliwi. Dobrze ich rozumiał, sam był jedynie gościem w swoim rodzinnym domu. Kupił już prezent dla Harrego, Nialla i Zayna. Jednak nie był pewny co kupić swojemu czwartemu przyjacielowi- Louisowi. Wszedł do jednego ze sklepów, z marnym zainteresowaniem przyglądał się kiczowatym podarkom. W pewnym momencie potrącił coś. To był dziecięcy wózek. Z przerażeniem przechylił się, żeby zobaczyć zawartość i to go nie tyle zdziwiło co jeszcze bardziej przestraszyło. W środku leżała słodka dziewczynka uśmiechając się promiennie.
L: Hej, słodziutka- mała złapała rączką za jego kciuk. Chłopak rozejrzał się po pomieszczeniu, nigdzie nie było widać potencjalnej matki. Podszedł do ekspedientki, przebranej za elfa.
L: Yhm, przepraszam, czy wie pani czyje to dziecko, wózek stał o tam- pokazał ręką.
E: Skądże, wie pan ja tu mam do ogarnięcia cały sklep, chyba pan nie myśli że przyglądam się każdej osobie tu wchodzącej i pytam o dzieci?
L: Ok., przepraszam.- Liam wyszedł pchając przed sobą wózek z dzieckiem. Sam nie wiedział co robi, ani co dalej ma robić. Postanowił w końcu, że popyta w całej galerii.
Zaczepiał, pytał i odpowiedź ciągle była ta sama „ nic nie wiem”.
***
Płakała. Nie wiedziała co zrobić. Już trzecią godzinę szukała małej Roxie. Jaka jest bezmyślną małolatą. Zostawić roczne dziecko gdzieś w sklepie, nawet nie wie w którym. Mama miała racje, zawsze kiedy dawała jej szlaban za głupie wybryki. To nie to samo co ucieczka z domu na imprezę czy złe oceny w szkole. Tu chodzi o życie! Mamy już nie ma, zmarła dokładnie rok temu w wigilie Bożego Narodzenia. Gdyby tylko mogła, gdyby miała czas podziękować mamie za to jak ją uczyła żyć, teraz tego brakowało. Ile by dała, żeby teraz mama pomogła jej znaleźć mała, a potem dała dożywotni szlaban. Ojca w ogóle nie obchodziło co robi, z kim się zadaje. Dlaczego nie doceniała miłości mamy za jej życie, dlaczego ludzie odchodzą w najmniej oczekiwanych momentach. Zakryła twarz dłońmi, a łzy zmywały z jej oczu czarny tusz to rzęs. Poczuła nagłe ciepło, nawet nie zauważyła, że od kilku dobrych minut strasznie się trzęsła. Spojrzała w górę, gdzie zobaczyła brązowookiego bruneta. Chłopak obiął ją mocno ramionami. Nie znała go, ale czuła się przy nim tak bezpiecznie, beztrosko. Już nie bała się o to co zdarzy się za chwilę, wiedziała, że razem poradzą sobie ze wszystkim.
L: Już dobrze…Spokojnie. – dziewczyna lekko odchyliła głowę tak żeby mogła spojrzeć mu prosto w oczy. Delektowała się widokiem jego dobrodusznej twarzy.
Ty: Dziękuję.
L: Dobrze, ale już spokojnie. Jestem Liam.
Ty:[T.I] – uśmiechnęła się blado.
L: Co się stało?
Ty: Chodzi o to, że … Roxie, ona… ona zaginęła… ja … ja nie chciała.. jestem ohydnym człowiekiem…mama miała rację… ja nie powinnam…to wszystko przeze mnie…- znów wybuchnęła okropnym szlochem, tym razem mocno wtulając się w ciepły tors Liama.
L: [T.I] czy,  czy to ona? – pokazał na wózek obok. Brunetka nawet nie zauważyła go kiedy płakała. Szybko wyjęła dziecko tuląc je do siebie i całując. Nie mogła uwierzyć, że po Tylku godzinach mogła trzymać w ramionach małą Roxie. Tak bardzo ją kochała.
Ty: Liam, jak ty ją znalazłeś?
L: Zobaczyłem w sklepie z figurkami, potknąłem się o wózek. Nikt nie wiedział skąd się tam wzięła, więc postanowiłem szukać na własną rękę. Kiedy w pewnym momencie zobaczyłem śliczną dziewczynę, która płakała i…i dalej sama wiesz.- [T.I] uśmiechnęła się zawstydzona, zawsze miała te głupie wypieki na twarzy gdy ktoś, a przede wszystkim chłopak ją komplementował.
***
L:[..] Kiedy w pewnym momencie zobaczyłem śliczną dziewczynę, która płakała i…i dalej sama wiesz.
„O boże, ale ona piękna. Te rumieńce dodają jej jeszcze uroku. Zrobię wszystko, abym mógł spostrzegać je dość często” myślał.
[T.I]: Liam, dziękuję. Życie mi uratowałeś.- dziewczyna rzuciła się na chłopaka szczerze go obejmując. Liam zawsze był wrażliwy, ale tym razem wiedział, że uczucie jakim ją darzy to coś o wiele więcej.
L: Chodź, ogrzejcie się u nas. To niedaleko.- dziewczyna o nic nie pytała. Była mu tak bardzo wdzięczna, że nie potrafiłaby mu nie ufać.
***w domu***
Chłopcy usłyszeli dźwięk otwieranych drzwi.
H: Liaaaam, to ty?
L: Tak, chodźcie na chwilę.
H: Nie mogę, robie kolacje
L: Proszę.
H: ok., ok.
L: To [T.I], a to Harry, Niall, Zayn i… gdzie jest Louis?
H: Poszedł do Eleonor.
L: A rozumiem. Dobrze, yhm to chodźmy. W końcu mieliście się ogrzać.
Poszli do salonu, gdzie wszyscy zasiedli do kominka. Oprócz Harrego, który przygotowywał kolacje wigilijną,
H:[T.I] zostajesz na kolacje?- krzyknął z kuchni
[T.I]: nie, nie chce robić kłopotu, a poza tym w domu…nie, nie będą czekać, ale nie chce robić kłopotu.
L: Zostaaaje- odkrzyknął do lokowatego
H: Super.
Chociaż wszyscy razem rozmawiali, między Liamem, a [T.I] nie trudno było zauważyć napięcie. Nie mogli oderwać od siebie wzroku. Roxie słodko spała w pokoju Liama, gdzie wcześniej ułożyli ją Liam i [T.I].
Z: To my musimy iść pomóc Hazzie
N: Nie, Harry sam sobie poradzi, przecież mówił!- powiedział blondyn z wyrzutem, na co mulat go szturchnął.
N: Tak, idziemy, porozmawiajcie sobie gołąbki.
***
L: Ym, więc…
Ty: Więc…
L: [T.I] to trudne, ale musze Ci to powiedzieć. Zakochałem się w Tobie. Od pierwszej chwili kiedy Ciebie zobaczyłem. Wiem, że ty…
Ty: Ja też Cię kocham Liam. Patrz- pokazała w górę. Po czym ich usta się spotkały. Nad nimi w świetle palącego się ognia w kominku błyszczała wiązka jemioły.
Kolacja była wspaniałe. Siedzieli tam jak ósemka starych przyjaciół. Po kolacji Liam odprowadzał [T.I] i Roxie.
L: Masz wspaniałą córeczkę, [T.I]. – na początku na twarzy dziewczyny widniało zdziwienie, po czy wybuchnęła śmiechem.
Ty: Córeczka?
L: Ale co ja takiego powiedziałem.
Ty: Mówisz o Roxie? To moja siostrzyczka. Uważasz, że w moim wieku miałabym córke?
L: Nie po prostu. Nie ważne. Kocham Cię- obiął ją i znów ją pocałował. Ich usta idealnie się dopełniały. Stali tak, a białe płatki śniegu przyglądały się im radośnie spadając z nieba.
By Harriet
**************************************
Nwm jak wyszedł, za błędy przepraszam. Widze że Ell postarała się już dodać od nas życzenia, więc nie będę się rozpisywać po raz kolejny. Merry  Christmas
A jest taka sprawa:
Wczoraj ktoś zamówił u mnie imagina o Harry o Bożym Narodzeniu, postaram się na jtr go dodać, ale proszę jeśli to czytasz to napisz dla kogo ma być w komentarzu, ponieważ nie napisałaś

5 komentarzy:

  1. Ten Bożonarodzeniowy imagin proszę,żeby był dla Natalii ze Szczecina.
    PS Ten imagin jest wspaniały!)

    OdpowiedzUsuń
  2. Śliczny imagin...
    C U D O!!!
    Napisałabyś imagin wesoły z Louisem do końca tygodnia?
    Dla Megan.

    OdpowiedzUsuń
  3. Hejka. Mam do was prośbę. Czy mogłybyście mi podać swoje numery gg , żebym mogła się was o coś zapytać na priv?


    Ps, Świetnie piszecie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. nasze numery są podane na blogu.. po prawej stronie pod translate..

      ~Nila

      Usuń