,,Miłość jest wtedy gdy jesteś przy kimś i on sprawia że jesteś szczęśliwy''

piątek, 28 grudnia 2012

Harry...♥



Good Morning ! Proszę przeczytajcie to ważne:
Bardzo, bardzo cieszę się że mamy już ponad 60 000 wejść, wiem także że na tle innych blogów to mało, ale i tak moja buźka się dzięki Wam szczerzy, pozostałe szalone pisarki pewnie też się cieszą. Dziękujemy!!!


Hm… co by powiedzieć o tym co zaraz przeczytacie, więc to jest takie s-f trochę, wczoraj natchnęły mnie Mroczne Cienie i wyszło takie coś, więc jeśli nie lubisz czasem zagłębić się w zakamarki dziwnych, paranormalnych zdarzeń to odejdź od komputera i nie czytaj moich wypocin ;* To takie pomieszanie Harryego Pottera, Tajemnic Domu Anubisa, sagi Szeptem i innych. Są dwa zakończenia, bo nie wiedziałam które wybrać, osobiście bardziej preferuje to drugie;D
DEDYKUJĄ go wszystkim Wam, które zaglądacie na tego bloga ;*
Aaa i bardzo zależy mi na Waszej opinii o tym, którą możecie wyrazić zaraz pod postem pisząc komentarz, z góry dziękuję ;*



„- Mówiłam Ci! Nie jestem normalna…”



Trzy miesiące wcześniej

Szedł wąską ścieżką porośniętą gęstą, zdziczałą roślinnością. Zawsze spacerował tu, gdy był smutny. Teraz również coś go gnębiło, wiedziała to, zawsze wyczytywała to z jego szmaragdowych oczu. To właśnie tu go zobaczyła po raz pierwszy. Siedział przygnębiony na brzegu, rzucając płaskie kamyki po wodzie. To tego dnia poczuł po raz pierwszy jak to jest mieć złamane serce. Wizerunek gwiazdy, nieczułego podrywacza, czy tego który myśli tylko o jednym był omylny, bo w rzeczywistości był  bardzo wrażliwym na opinie innych chłopakiem. Rozumiała go doskonale, wiedziała, że to tylko jego kocha, ale była też świadoma tego, że nie mogą być razem, choć czekała na niego niewiarygodnie długo.
- Vallentine  -wzdrygnęła się na dźwięk swojego imienia, odwracając wzrok od ukochanego spojrzała na swoją matkę.
- Co ty tam robisz? – zerknęła za plecy córki- nie możesz wbić sobie do głowy, że to niemożliwe ? – rzekła z wyrzutem
- Wiem mamo, nawet się nie łudzę, nie chce go skrzywdzić.- powiedziała i obie zniknęły wśród drzew.
„Dlaczego Taylor to zrobiła?” bił się z myślami. Nie to żeby szczególnie był w niej zakochany, ale myślał, że dziewczyna jest w stosunku do niego fair. Znów tu przyszedł. W tej chwili uświadomił sobie, że zawsze w tej bezludnej dziczy znajduje ukojenie. O dziwno nigdy nie czuł się tu samotnie, zawsze czuł czyjąś bliskość, choć nie potrafił tego racjonalnie wytłumaczyć.
Teraźniejszość
- Nie wierze, że jesteśmy razem.- powiedziała szatynka patrząc chłopakowi w zielone tęczówki.
- To zaraz uwierzysz- wyszeptał z seksowną chrypką w głosie i po raz kolejny tej nocy pocałował ją tak namiętnie i czule. Vallentine rozkoszowała się miękkością jego słodkich ust i z   równą zażyłością oddawała pocałunki. Upajała się jego bliskością, bowiem wiedziała, że niewiele czasu pozostało im w swoim towarzystwie.
-Kocham Cię- wyszeptała do śpiącego już bruneta. Była pewna, że to wie, gdyż codziennie mu o tym przypominała i udowadniała. Wiedziała także, że loczek kocha ją bezgranicznie, nie miała co do tego żadnych wątpliwości. Wysuwając się spod ciepłej kołdry, otulona jedwabną tkaniną wyszła na balkon, aby zaczerpnąć świeżego, letniego powietrza. Od razu jej uwagę przykuł obraz księżyca w kształcie litery D.
-Zbliża się pełnia- cicho powiedziała do siebie, a z jej oczu spłynęła długo wstrzymywana łza. Wiedziała, że razem z kolejną fazą księżyca straci wszystko. Wraz z jej człowieczeństwem odejdzie z jej życia wszystko na czym jej zależy, a ją samą pochłonie nieskończona otchłań bólu, cierpienia i samotności. Jednak akurat nie tego obawiała się najbardziej. Przerażający był fakt, że przy jej boku nie będzie JEGO. Wysokiego, zielonookiego bruneta, którego kochała mimo wielu różnic, a w szczególności odległości wymiarów w których żyli.
Miłość niemożliwa do ziszczenia odmieniła życie ich obojgu, które już nigdy nie będzie takie same. Bała się, najzwyczajniej w świece, bała się. Ale kto w takiej sytuacji zachowałby zimną krew?
-Harry, ja nie jestem normalna- wyjawiła pewnego razu, kiedy dzień lub dwa dzielił ją od samego końca
- Wiem, kochanie, bo jesteś wyjątkowa- roześmiała się, na myśl, jak bardzo chłopak nieświadom jest tego co się niebawem wydarzy. 
Trwała właśnie ostatnia noc pierwszej kwadry księżyca, kiedy Vallentine obudziły krzyki
-Nie, nie, nie- ocknąwszy się zobaczyła oblanego strugami zimnego potu chłopaka, który wił się na łóżku. W końcu się obudził
-Śniło mi się, że…
- To tylko zły sen, kotku – powiedziała szczęśliwa, że ma jeszcze możliwość zajmowania się tak przyziemnymi sprawami
-To tylko zły sen – powtórzył za ukochaną, po czym całując ją ułożył głowę dziewczyny na swoim torsie i zasnął. Ona już nie zmrużyła oka, gdyż przestraszyła ją myśl, że to już ostatnia noc po której nastąpi wieczyste rozstanie. Napawała się teraz widokiem spokojnie śpiącego już Harrego, aby jak najdokładniej zapamiętać każdy zakamarek jego lśniącej twarzy.
***
Upewniła się, że brunet zasnął, by ostatni raz poczuć smak jego wydatnych ust.
Teraz zmierzała  stromą ścieżką do miejsca, gdzie równo miesiąc temu otrzymała życie. Łzy żalu spływały po jej załamanej twarzy. Nagle zerwał się przerażający wiatr, wszystkie drzewa chyliły się w różne strony, a na niebie zaczęły pojawiać się coraz to szybciej ciemne, burzowe chmury. Była już blisko samego brzegu, poczuła krople na swoim ciele. Nigdy nie widziała większej ulewy. Przykuwając wzrok do białej tarczy dumnie świecącej na sklepieniu nieba opadła ze wszystkich sił, zamknęła oczy. Wiedziała, że to koniec.
***
Ręce mu się trzęsły, a serce kołatało jakby zaraz miało wyskoczyć z  klatki piersiowej. Żeby tylko zdążył. Mimo że nie rozumiał natury istot jaką była Vallentine nie mógł pozwolić, żeby na zawsze zniknęła z jego życia. Nie mógł wyobrazić sobie nawet jednego dnia bez kochającej dziewczyny w swoich ramionach. Jechał swoim Porsche jak najszybciej mógł, nie zważając na wszelkie przepisy i zakazy, liczyła się tylko ona i jej życie.
Dotarł na miejsce, jednak bał się o to co zaraz może zobaczyć. Niewysokie wzgórze porośnięte niezmierzoną dziczą. Od miesiąca tu nie był, od czasu kiedy poznał JA, która wywróciła jego świat do góry nogami. Czy to nie dziwne, tak jak dawniej to miejsce było dla niego powiernikiem sekretów, źródłem spokoju, teraz przy Vallentine czuł się równie swobodnie. Jakby cała magia tego miejsca kryła się w tej jednej osobie. Nagle zobaczył ją, leżała na samym brzegu wzgórza nazwanego przez miejscowych wzgórzem Hery. Klękając koło niej odgarnął z twarzy mokry kosmyk po czym pocałował ją i zaczął potrząsać jej lodowatym ciałem, naiwny, jakby to miało przywrócić jej życie.
Sam nie wierzył, że to robi. Wyjął zżółknięty świstek papieru z kieszeni swojej przemokniętej bluzy i zaczął śpiewać, po prostu. Słowa którymi wypełniona była kartka nie miały dla niego najmniejszego sensu. Nie znał melodii więc improwizował, śpiewając słowa pieśni z tajemniczej księgi.
                          Ego non liceat iis qui parva reliquit os meum
                         Sed si verum.
                        Quod ad vos, o vos pertinet ad illud
                       Parvorum et amo te
Miał złudną, ale jednak nadzieję, że to w jakiś paranormalny sposób pomoże uratować ich wspólną przyszłość. Tak jak podpowiadał mu rozum nic to nie zmieniło. Vallentine leżała na ziemi, jej blada skóra nie zwiastowała nic dobrego. Wiedział, że nic więcej mu nie pozostało. Po jego twarzy spłynęła łza kiedy po raz ostatni pocałował ukochaną. Stanął na krawędzi, krzycząc szczere “Kocham Cię” po czym rzucił się z wzgórza wprost na lśniące w świetle gwiazd i oblewane co chwilą oceaniczną wodą skały.

ZAKOŃCZENIE NR 1.
Leżał na brzuchu. Nie czul nic, żadnego bólu, krwi, czy zimna. Jednak wiedział, że istnieje. Nie mógł przecież być zwykłym duchem. W końcu z trudem otworzył oczy, a blask czegoś oślepił go na chwilę. Przed oczami zobaczył zmartwione, znajome twarze które ze strachem wymalowanym na nich przyglądały się chłopakowi.
- Co się ze mną dzieje, co się stało?- zapytał czując suchość w gardle. Głos zabrał najbardziej przerażony z czwórki
- Harry, ty żyjesz!- powiedział z entuzjazmem po czym zaczął wyjaśniać- Właśnie szarpałeś się z Niallem o chrupki kukurydziane. Ten głupek je puścił, a ty upadłeś na kant stolika. Jak się ciesze, że nic ci się nie stało.
Brunet nic z tego nie rozumiał, przecież jeszcze chwilę temu stał tam, na Wzgórzu Hery i rozpaczliwie ratował jej życie. Uświadomił sobie, że nie było żadnej Vallentine, wtedy zadzwonił dzwonek do drzwi, które otworzył Zayn. Po chwili wszyscy znów ujrzeli chłopaka, jednak nie był sam.
- To nasza nowa stylistka, Volly.- przedstawił dziewczynę. W oczach Harrego pojawiły się iskierki, a na twarzy zagościł uśmiech na widok tak dobrze znanej mu szatynki.
-Vallentine- powiedział jakby w transie.
- Tak, skąd wiedziałeś-przyjaźnie zapytała dziewczyna- nikt nigdy nie nie zorientował się, że Volly pochodzi od tego imienia
-Zgadywałem- skłamał witając się z dziewczyną...

ZAKOŃCZENIE NR 2.
Leżał na brzuchu. Nie czul nic, żadnego bólu, krwi, czy zimna. Jednak wiedział, że istnieje. Nie mógł przecież być zwykłym duchem. W końcu z trudem otworzył oczy.
-Kochanie- powiedział z troską, nie wierząc własnym oczom. Szatynka przytuliła go czule.
- Harry- po jej policzku spłynęła łza szczęścia- skąd... skąd ty to wszystko wiedziałeś...skąd wiedziałeś o mnie, o tym gdzie mnie szukać...
- A czy to ważne? Ważne, że żyjesz, że mnie kochasz
- Tak to ważne,Kochanie, posłuchaj. Nikt na tym świecie z nas nie przeżył czegoś podobnego, nikt do końca nie został człowiekiem, choć wielu próbowało.
- Ja..nic z tego nie rozumiem.Przedwczoraj, kiedy obudziłem się z krzykiem, miałem sen...Ty mi się śniłaś, miałaś długą białą tunikę i przerażająco bladą cerę.Wyglądałaś jak duch. Trzymałaś w ręce książkę która miała taki sam wzór jak twój pamiętnik. Pamiętasz kiedy pytałem dlaczego wygląda tak dziwnie?W tym śnie... Mówiłaś nie swoim głosem że
                                     W Księdze Hery szukać należy,
                                      receptury od której życie zależy”
Sama powiedziałaś, że to zły sen, więc odpuściłem. Ale kiedy dziś obudziłem się, a ty nie spałaś obok, coś mnie tknęło, żeby poszukać tego zeszytu, który potem się okazał tą Księgą ze snu. Szybko zacząłem przekartkowywać, nic z tego nie rozumiejąc. Na jednej ze stron był obrazek, po chwili rozpoznałem w nim to wzgórze, na którym ciągle przesiadywałem nie znając Cię. Wyrwałem tę kartkę i ruszyłem z nadzieją odnalezienia Cię tutaj, nie myliłem się. Improwizowałem śpiewając ten tekst, nawet nie byłem pewien co mam robić, ale śpiew to moje życie, więc zaryzykowałem. Nic się nie zmieniło, nadal byłaś...byłaś no wiesz, straciłem sens życia i się rzuciłem w ocean, ale jak to się stało że jestem tutaj.
- Harry- płakała, bo bała się jak zareaguje na prawdę, ale wiedziała, że teraz musi mu ją wyjawić- raz na sto lat jedna z dusz lasu, ma szanse na miesiąc zostać człowiekiem. Legenda głosi, że jeden wybraniec spośród ludu ze złotym głosem nadejdzie, a miłość jaką będzie darzył swą wybrankę będzie niezłomna i przetrwa wszystko. Nikt prawie teraz w to nie wierzy. Hymn który zaśpiewałeś był hymnem oddania, hymnem poświęcenia miłości. Rzeczony wybraniec po zaśpiewaniu tej pieśni oddaje życie za ukochaną, a ta staje się pełnym człowiekiem. To niemożliwe, ale właśnie to przydarzyło się prawdopodobnie nam.
- Vallentine, czy ty...czy ty jesteś duchem lasu?- usłyszała z ust chłopaka, przestraszyła się, że nie będzie chciał jej znać

- Mówiłam Ci! Nie jestem normalna- powiedziała roniąc kolejne łzy. Chłopak ją obiął
- A ja mówiłem, Kocham Cię- po czym nachylił się i złączył ich usta w namiętnym pocałunku. Wiedzieli oboje, że to już koniec. Że nic im nie zagraża, że miłość ich jest niezłomna i przetrwa wszystko…
THE END ;*
By Harriet

_________________________________________________________________
I co o tym sądzicie? Hmm.?

Info dla Megan: Postaram się dodać imagina dla cb do końca tygodnia, już mam pewną część.Pozdrawiam ;*


4 komentarze:

  1. boskie oba zakończenia <3 ale mi się bardziej 1 podoba <3 zajrzyj :) http://marlentomlinson-hazz.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. NAWET NIE POTRAFIĘ WYBRAĆ KTÓRE ZAKOŃCZENIE LEPSZE ! Świetne Są . BOŻE <3

    OdpowiedzUsuń
  3. Jak dla mnie dwa są super i zapraszam do mnie mój blog nazywa się we-love-imagines.blogspot.com zapraszam i przepraszam za spam...

    OdpowiedzUsuń
  4. Nie rozumiem tego opowiadania za bardzo ale tak to spoko

    OdpowiedzUsuń