,,Miłość jest wtedy gdy jesteś przy kimś i on sprawia że jesteś szczęśliwy''

niedziela, 29 lipca 2012

Louis...♥cz.2

,,Harriet mi nie wystarcza'' to przenośnia, i dopiero co się pogodziłyśmy więc lepiej nie zaczynać od nowa
więc jednak szczęśliwie doleciałam, a ten imagin o Barcelonie, o którym kiedyś wspomniałam to dodam w ciągu najbliższych dwóch tygodni
a teraz ciąg dalszy Lou, mojego Marchewki

2 CZĘŚĆ

OCZKAMI LOUISA

T- Louis to ty, czy któryś z twoich kolegów?
J- To ja. Mogę wiedzieć gdzie mieszkasz?
T- A co?
J- Bo chcę ci coś powiedzieć.
T- Jasne. ----------------
J- Dzięki, zaraz będę.
Cieszyłem się jak głupi, że ją zobaczę. Uświadomiłem sobie, że jednak się zakochałem. Chciałem czym prędzej tam dojechać, bo emocje buzowały we mnie jak szalone. Na chodniku czekała na mnie ona. Spełnienie moich wszystkich najśmielszych snów, sens mojego życia. Zastanawiałem się dlaczego tak póżno los mi ją zesłał.Wysiadłem z auta, a ona rzuciła mi się na szyję. Wiedziałem, że ona czuje to samo, a przynajmniej tak to okazywała, choć może wysyłała mi sprzeczne sygnały.
J- [T.I] nie będę owijał w bawełnę. Powiem ci to. No wiesz tak prosto z mostu. Żebyś nie czekała zbyt długo. I żeby to nie bolało za bardzo.
T- No dobra, mów!
J- O sorry. Nie wiem czy to aby na pewno prawda, ale zakochałem się w tobie.
Jej twarz oblała się rumieńcem, zupełnie jak wczoraj,jeżeli nie bardziej. Myślałem, że nic nie odpowie, ale wreszcie się ocknęła.
T- Louis ja czuję to samo. Harry mi to uświadomił.
J- To zabawne. Gdyby nie chłopcy, pewnie też bym nie wiedział.
T- Wiesz...
Przerwałem jej. Słowa były zbędne. Chciałem udowodnić jej, że to Ona jest tą jedyną. Przysunąłem się i pocałowałem. To był po prostu naj naj najwspanialszy pocałunek mego życia.

TWOJE OCZKA

Rzuciłaś mu się na szyję. Tak po prostu, odruchowo. Nie wiedziałaś czemu to zrobiłaś. Puściłaś jego barki i pewnie byłabyś zawstydzona gdyby nie zaczął rozmowy.
J- [T.I] nie będę owijał w bawełnę. Powiem ci to. No wiesz tak prosto z mostu. Żebyś nie czekała zbyt długo. I żeby to nie bolało za bardzo. 
T- No dobra, mów! - zdenerwowałaś się bo mówi że ,,nie będzie owijał w bawełnę'' a to właśnie robi
J- O sorry. Nie wiem czy to aby na pewno prawda, ale zakochałem się w tobie.
Złość ustąpiła. Czyli jednak to prawda, czyli cię kocha. No to co można odpowiedzieć w takiej sytuacji? Skoro chłopak którego wielbisz od paru lat mówi że jest w tobie zakochany. Chyba tylko jedno.
T- Louis ja czuję to samo. Harry mi to uświadomił.
J- To zabawne. Gdyby nie chłopcy, pewnie też bym nie wiedział.
T- Wiesz...
Przerwał ci. Przerwał pocałunkiem. Pocałunkiem jakiego nigdy w życiu nie doświadczyłaś.
Na prawdę poczułaś, że to ten jedyny, ten z którym chcesz spędzić resztę życia. Marzenie, marzenie.... a może i nie? Mogłabyś sama wymyślić ciąg dalszy, ale dostaniesz ułatwienie.

trzy lata póżniej

L- Słuchaj, wiem że jesteśmy młodzi, ale to nie stoi na przeszkodzie, Chcę zadać Ci tylko to jedno jedyne pytanie. Jeśli powiesz tak będzie ich więcej, jeśli nie... no cóż.
T- Louis, znowu ta sama sytuacja. No powiedz wreszcie!
L- Znów przepraszam. Wyjdziesz za mnie?
T- Co to za absurdalne twierdzenie, że nie?! Lou oczywiście, że za Ciebie wyjdę.
L- [T.I] Tomlinson. Jak to pięknie brzmi.
T- A skąd wiesz, że bedę chciała zmienić nazwisko?
L- A nie chcesz?!
T- Oczywiście, że chcę,pysiu. Niby żartowniś, a nie zna się na żartach.
Louis trochę się speszył, ale nie gniewał się na Ciebie. przeciwnie pocałował cię namiętnie,  tak jak tego pamiętnego dnia gdy zostaliście parą.
Przewrócił cię na plecy i razem tarzaliście się w różnokolorowych kwiatach.
No i dalej żyliście długo i szczęśliwie. Może długo to za dużo powiedziane, ale szczęśliwie na pewno.
Wasze szczęście byłoby pewnie dłuższe, gdyby nie wypadek. Jechałaś z Louisem do szpitala, bo właśnie odeszły ci wody. Chłopak jechał najszybciej jak to tyko możliwe, a ty nie lubiłaś szybkiej jazdy, więc go uspokajałaś. Jechał tak szybko, że wpadł w poślizg no i....
Osierociliście małego Tommiego, którego zaadoptował Harry ze swoją żoną, twoją przyjaciółką, mięli swoje własne dziecko córkę Darcy i kolejne w drodze, ale wy opiekujecie się nimi i czuwacie by waszemu synkowi nic się nie stało.

BY EL
Bardzo bardzo bardzo Was przepraszam, bo to miał być lepszy imagin, ale jestem w kiepskim nastrojui na prawdę nie mam głowy by pisać.
I jeszcze jestem zła na kogoś, Harriet wie na kogo, bo sporo o tym rozmawiałyśmy.
Mam nadzieję, że was nie zniechęciłam.
papa

1 komentarz:

  1. To jest świetne :) Masz talent :>
    Pozdrawiam i zapraszam do mnie :D http://i-wanna-be-forever-young-1dforever.blogspot.com/

    ~Alice :*

    OdpowiedzUsuń