,,Miłość jest wtedy gdy jesteś przy kimś i on sprawia że jesteś szczęśliwy''

niedziela, 2 września 2012

Louis...♥

Hej, moje kochane.
Jak zwykle, do znudzenia pisząca o Louisie Ell.
Moje kochane Pisarki pisały Wam, że mnie nie będzie.
No i wyjechałam do kuzynki, która nie za bardzo lubi 1 D ;( i nie miałam jak pisać imaginów, no bo jak?
I popieram Harriet, która zrobiła to chyba bez konsultacji a przynajmmniej ze mną, ale i tak to dobry pomysł.
I chcę przeprosić Harriet, Ariel i Nię za moje ostatnie zachowanie.
One wiedzą o co chodzi, ale choć tego nie okazują ja wiem że się na mnie zawiodły.
Dobra, moje przynudzanko na śniadanie czas zakończyć.

Imag o Lou, jeden z 3 na które ostatnio mnie naszło.

Sześcioletnia dziewczynka i dziewięcioletni chłopiec. Dwoje najlepszych przyjaciół. Przyjaciele od zawsze na zawsze. Biegali po łące pełnej kwiatów. Wiosna w swej całej okazałości kłaniała im się do stóp. Mięli na wyciągnięcie ręki wszystko. Jako dzieci, cóż było im potrzebne do szczęścia? Ale wiadomo dzieciństwo nie trwa wiecznie. Zaczęli dorastać. Niby wyluzowane nastolatki, a jednak w głębi serca nadal dzieci, bawiące się w kwiatach. Najgorszy ponoć wiek. Wiek buntu. Ale mięli siebie. Nigdy się na sobie nie zawiedli, każde wiedziało, że zawsze i o każdej porze może liczyć na to drugie. Ale i te najwspanialsze dla nich chwile nie trwały długo. On - przystojny, pociągający, od niedawna sławny. Ona - ładna, mądra, cicha, nie znana nikomu. Ich drogi się rozeszły. Przyjaźń, podobno na zawsze - zerwana.
           *** *** ***
Wiem, że kiedyś będziesz mój...
Tęskniłaś za Nim. Za jego uśmiechem, oczkami, gestami którymi doprowadzał cię do szału. Ale mimo wszystko nadal kochałaś tego wariata. Mimo to, że nie widziałaś go tyle lat. Mimo rozłąki nie zapomniałaś co was łączyło. On pewnie zapomniał, ale nie ty. Od zawsze miał miejsce w twoim sercu.

Ale z czasem zaczęłaś żyć z tym niedosytem. Z poczuciem winy i bezsilności. Już wszystko obumarło, pozostały tylko wspomnienia z dobrych chwil. Wydoroślałaś, zmieniłaś się. Już nie byłaś szarą myszką, tylko kimś kto wiele potrafi. Już wszystko poukładałaś, On był tylko wspomnieniem, do którego niechętnie wracałaś, by nie rozczulać się nad tym co było i pewnie nie wróci....
We wrześniu miałaś zacząć naukę w nowej szkole w Londynie. Cieszyłaś się z trzech powodów, a mianowicie... Po pierwsze - była to najlepsza szkoła w całym mieście, po drugie - mogłaś nareszcie uwolnić się od uciążliwych znajomych, po trzecie - ta nadzieja, że spotkasz Jego.
Ostatni tydzień sierpnia. Jedziesz do Londynu. Za pieniądze od rodziców wynajęłaś mieszkanie. Skromne bo skromne ale zawsze jakieś. Wyszłaś by zwiedzić okolicę. Spacerowałaś wzdłuż ulic, bardzo ruchliwych i rozmyślałaś nad tym co by było gdyby... Gdyby wiele rzeczy. Np. gdybyś nie pozwoliła mu wtedy odejść, gdybyś za nim pojechała, gdybyście się teraz spotkali... Czy nadal byłaby to tylko nędzna przyjaźń czy coś czego potrzebowałaś od dawna - miłość? Tego nie wiedziałaś, ale to w końcu hobby pomyśleć o takich rzeczach które nie miały i zapewne miejsca mieć nie będą. Z marzeń wyrwał cię, no właśnie...
Obudziłaś się w... Właściwie nie wiedziałaś gdzie. Było to podobne to samochodu. Otwarłaś szerzej oczy, nie myliłaś się. Samochód. Obok ciebie na miejscu kierowcy siedział chłopak. Wyglądał na wysokiego, dobrze zbudowanego mężczyznę.
T- Yhyymmm.
L- O. Obudziła się pani.
Spojrzał w Twoją stronę. Kasztanowe włosy, błękitne oczy, malinowe usta, ton głosu, uśmiech... Wszystko dokładnie takie jak u Louisa. Przecież on nie ma sobowtóra. To on, na pewno. Poznałaś Go. Poznałabyś go w każdej chwili. Ożyły wspomnienia. Twoje oczka wypełniły się łzami.
L- Dlaczego pani płacze?
T- Nie wierzę. Louis to na prawdę ty! Tak bardzo tęskniłam.
L- Ale, my się znamy?
T- Tak, przecież byliśmy przyjaciółmi. Ale ja wiedziałam. Wiedziałam że nie będziesz mnie pamiętał. To w końcu tyle lat, nie dziwię się.
L- Przyjaciółmi? O czym pani mówi?
T- Jaka znowu pani!? To ja! [T.I]
L- [T.I]?! To ty? Nie... to nie możliwe, tak bardzo się zmieniłaś.
Zatrzymał auto na poboczu.
T- A ty wcale. Wszystko takie samo jak kiedyś. A dlaczego jesteśmy u Ciebie w aucie?
L- Ooo... To długa historia. Uciekałem przed fotoreporterami, ostatnio ciągle mnie prześladują i wpadłem na Ciebie i upadłaś na chodnik,straciłaś przytomność. Wziąłem Cię na ręce i zaniosłem tutaj. Chciałem Cię zawieźć do szpitala, bo nie wiedziałem co się stało. No i się obudziłaś, i chyba nic Ci nie jest.
T- Wcale nie taka długa. I dziękuję.
L- Dałem Ci skróconą wersję, Nie ma za co. W końcu jesteśmy przyjaciółmi. Best Friends Forever?
T- Of course. Best Friends Forever.
L- To może zawiozę Cię do domu. co ty na to?
T- Jeśli możesz.
Całą drogę do Twojego domu rozmawialiście o tym co wydarzyło się przez ostatnie lata. Oczywiście wiedziałaś powierzchownie co się działo u Lou, ale z jego ust te słowa były tak rozkoszne, że trudno było nie odpłynąć.
T- Może wejdziesz na herbatę?
L- W sumie nie mam nic do roboty. Chętnie.
Weszliście do Twojego mieszkania, zaparzyłaś herbatę, usiedliście przy stoliku i kontynuowaliście rozmowę. Dialog przerwał Wam telefon Louisa.
L- Poczekaj chwilę. Odbiorę.
T- Okey.
Tomlinson przypadkiem włączył tryb głośnomówiący, więc słyszałaś całą rozmowę.
L- Hej skarbie.
E- Skarbie?! Jakie skarbie? Widziałam Cię!
L- Eleanor o co Ci znowu chodzi?
E- Nie udawaj niewiniątka! Widziałam Cię w aucie z jakąś dziewczyną!
... Mój, już na zawsze.
L- Co?! Nie rozumiesz, to tylko...
E- Rozumiem, I mam nadzieję, że ty też zrozumiesz, że z nami koniec. Do widzenia.
Calder się rozłączyła. O dziwo na twarzy Louisa nie malował się smutek lecz szeroki uśmiech.
T- Z czego się tak cieszysz?
L- Nareszcie się od niej uwolniłem. Chciałem jej to powiedzieć już dawno, ale bałem się że zrobi coś sobie i w ogóle. Ale nie jest mi przykro, bo spotkałem Ciebie. Dziewczynę moich marzeń. Wiedz, że nie ma dnia bym nie myślał o Tobie, nie ma nocy bym nie widział Cię w snach. Kocham Cię już od dawna.
Nic nie odpowiedziałaś, tylko zbliżyłaś się do chłopaka i czule pocałowałaś w usta. On odwzajemnił pocałunek...

                       *** *** ***     
Dwudziestoczteroletnia kobieta i dwudziestosiedmioletni mężczyzna. Kiedyś - przyjaciele, dziś - zakochani. Wystawieni na próbę. Rozłączeni by po latach złączyć się z podwójną mocą. Stoją dziś na ślubnym kobiercu ślubując sobie miłość, wierność i uczciwość małżeńską. Sto podobieństw, tysiąc różnic a jednak sobie przeznaczeni. Jedna dusza w dwóch ciałach. Połączeni już na zawsze. Tak jak w bajce Happy End...

BY ELL
No i napisałam. Mnie osobiście się podoba, ale nie wiem ja Wam.
Mam nadzieję że nie jesteście na mnie złe.
Jaaa, jutro szkoła.       
Na koniec nie zanudzam Was już tak bardzo.
Papatki. ;***                                                   

6 komentarzy:

  1. "...Oczywiście wiedziałaś powierzchownie co się działo u Lou, ale z jego ust te słowa były tak rozkoszne, że trudno było nie odpłynąć..."
    HiHiHi "rozkoszne"
    Kocham twoją wyobraźnię <33
    ale ostatnia część imaga jest przerozkoszna ;**
    Harriet ;*

    OdpowiedzUsuń
  2. imagin jest ogólnie rozkoszny..
    ale pierwsza częśc najlepsza.. taak.. i ostatnia...
    no i nie kończy się pocałunkiem..
    tyylko..
    nizbyt mi sie podoba fragment zerwania Louisa z Eleanor..
    to by bylo za piękne..

    no kuurczee.. ale ty piszesz piękne imahiny.. czemu ja takich nie umiem?? no czemu?? dobrze że przynajmniej Ty Harriet i Nia macie jakiś talent bo ja to..
    szkoda gadać..


    i zgadzam sie z Harriet ze twoja wyobrażnia jest po prostu świetna..

    OdpowiedzUsuń
  3. sorry zapomnialam sie podpisać ale chyba kazdy kto zna juz nasz blog domyśli sie ze to ja

    Arielka:**

    OdpowiedzUsuń