,,Miłość jest wtedy gdy jesteś przy kimś i on sprawia że jesteś szczęśliwy''

środa, 23 stycznia 2013

Harry.. ♥

Imagin dla Pauliny.. 

Wszystkiego najlepszego z okazji urodzin Paulinko !

________________________________________________________________

Wzięłam do ręki nóż i usiadłam na podłodze. Drzwi od łazienki pozostawiłam uchylone. Nie chciałam umierać. Tylko pokazać mu co stracił. Co stracił zdradzając mnie. Kochałam go. I myślałam że on mnie też kocha. Ale teraz... Gdy zobaczyłam go z tą blondynką... Nie potrafię mu tego wybaczyć. Dołożyłam ostre narzędzie do skóry. Przesunęłam go i z mojej ręki zaczęła płynąć krew. Poczułam przeszywający ból. Z sekundy na sekundę byłam coraz słabsza. Po chwili ból ustąpił. Poczułam się taka lekka. Jakbym leciała.
* * *
Usłyszałam rozmowę. Damski i męski głos. Nie potrafiłam jednak stwierdzić kto mówił ani rozróżnić słów. Otworzyłam oczy. Wysoka kobieta o ciemnych włosach ubrana w ciemno fioletową sukienkę. To była moja mama. Mężczyzna - niski, jasne włosy, ubrany na biało. To na pewno był lekarz. Chciałam poruszyć ręką. Ból wrócił. Nie był jednak już tak mocny. 
 M: Nareszcie się wybudziłaś! [T.I.] nic ci nie jest ? Dlaczego to zrobiłaś? 
 L: Proszę jej teraz nie zawalać pytaniami. Musi odpocząć. Za chwilę pielęgniarka zabierze panią na badania kontrolne. - Powiedział lekarz i wyszedł. 
 J: Mamo, Czy Harry tu był?
 M: Nie. - Z oczu popłynęły mi łzy. Pewnie zabawiał się teraz z tą panienką. - Coś źle powiedziałam? 
 J: Nie. To, to on. To przez niego. Ale, w takim razie kto przywiózł mnie tutaj?
 M: Twój tata pojechał zawieźć ci tą książkę co zostawiłaś i zobaczył, że leżysz cała zakrwawiona. Zadzwonił po karetkę. 
 J: Czyli Harry'ego tu nie było? Nie zainteresował się ? Nie zauważył, że podłoga jest zakrwawiona.-  Wzięłam do ręki telefon. Ani jednego nieodebranego połączenia, ani jednego SMSa. Wolał blondynę ode mnie. Mogłam się domyślić.  - Mamo ? Mogę zostać sama?
 M: Tak. Tylko nie rób nic głupiego. 
 J: Oczywiście. - co prawda po głowie biegały mi myśli samobójcze ale nie zrobię tego. Nie warto. Nie przez tego cholernego idiotę. Przecież mam dla kogo żyć. Mam kochających rodziców, brata, przyjaciółkę. A na pewno gdzieś tam jest mój przyszły mąż. A jak nie to trudno. Już nigdy nie użyję noża w tym celu. Wzięłam w dłoń telefon i wybrałam numer Harry'ego. Zadzwonić? co mi szkodzi. Czas zakończyć tą błazenadę. 
 Sygnał. Drugi. Było ich jeszcze kilka. Trwało to tak długo, że myślałam, że nie odbierze. Ale pomyliłam się. Odebrał. A raczej odebrała, bo słyszałam kobiecy głos.
 D: Słucham. 
 J: Mogę prosić Harry'ego?
 D: Jakiego Harry'ego? Musiałaś pomylić numery dziewczynko. 
 J: Ojj. Jesteś taka głupia czy udajesz głupszą niż jesteś? 
 D: Przepraszam, że cię uraziłam, ale żadnego Harry'ego ze mną nie ma.
 H: Scarlett? Kto dzwoni? - Słyszałam w tle.
 S: Nie wiem. To jakaś dziewczynka. 
 H: Daj. 
 J: Harry? 
 H: [T.I.]? Coś się stało?
 J: Byłeś w domu w nocy?
 H: Co? A ciebie nie było?
 J: Odpowiedz mi. 
 H: Nie. Byłem u... Pracowaliśmy z chłopakami długo nad piosenką. Nie chciałem cię budzić więc zostałem u Louis'a.
 J: Tak. Jasne. Pewnie. Mnie też nie było. 
 H: Co? Gdzie byłaś, kochanie?
 J: Nie mów tak do mnie. Jak ci nie wstyd. A kim jest dziewczyna która odebrała? Może powiesz, że twoją kuzynką która niechcący też była u Lou! 
 H: Nie. Scarlett jest... Czemu nie było cię w domu?
 J:  Byłam w szpitalu. 
 H: Co? Ktoś z twojej rodziny jest chory?
 J: Nie Harry. Ja jestem ranna. Nie raczyłeś nawet zadzwonić, że będzie będzie w domu, że będziesz u kochanki. 
 H: Co? [T.I.] ! Jakiej kochanki?!
 J: Widziałam was Harry! Może to nie ładnie przez telefon, ale to koniec. I nie dzwoń. Muszę odpocząć. - rozłączyłam się. Nie dzwonił. I dobrze. Nie miałam ochoty z nim teraz rozmawiać. 
Zasnęłam. 
Obudziła mnie rozmowa. od razu rozpoznałam głosy. Harry. Przyszedł. Po co? Coś zakuło mnie w 
lewej piersi. To chyba serce. 
 H: Gdzie ona leży? - mówił z pośpiechem.
 M: W tamtej sali. Ale, ona chyba nie chce z tobą rozmawiać. 
 H: Teraz to mało ważne. - po chwili brunet pojawił się w pomieszczeniu. - [T.I.], kochanie, co ty...? 
 J: Mówiłam żebyś tak do mnie nie mówił. - powiedziałam stanowczo. 
 H: To przeze mnie? - wskazał na opatrunek. - Ale [T.I.] to nie tak jak myślisz. Scarlett... My... Ja... Ona... Nie. Masz rację. Nie ma logicznego wytłumaczenia. Ale nie chciałem tego robić. Kocham tylko ciebie.
 J: Tak. Masz rację. Niechcący poszedłeś z nią do łóżka. Niechcący ją pocałowałeś na moich oczach.
 H: Ja... Nie wiedziałem, że ty nas widzisz.
 J: I myślisz, że przez to jesteś usprawiedliwiony? Wiesz co, lepiej już wyjdź, bo boję się, że ci coś zrobię. 
 H: Dobrze. Już wychodzę.- złapał obiema rękami moją chorą dłoń -  Tylko proszę, nie rób nic głupiego. Zrób to dla mnie. 
 J: Ta ręka. Boli. Ale już niedługo nie będzie boleć. 
 H: Co chcesz przez to powiedzieć ?
 J: Dla ciebie już nigdy nic nie zrobię. 
 H: Więc zrób to dla siebie. Nie warto. -wyszedł.
Znów się popłakałam. Jak on tak mógł. Usiadłam. Ręka znów dała o sobie znać. Do pokoju wparowała mama z pielęgniarką. Ta zabrała mnie na badania. 
* kilka dni później*
Dziś wracam do domu. Jadę od razu do rodziców. Tata pojedzie do Harry'ego po moje rzeczy. Ja nie chcę mieć z nim już nic wspólnego. Z ręką jest w miarę ok. Musze jeszcze o nią dbać.
    Siedzę sobie spokojnie w salonie oglądając telewizję gdy nagle słyszę głośne pukanie do drzwi i wołanie. Rozpoznałam głosy bez problemu. 
 Lo: [T.I.] ! Otwórz!
 Z: To ważne. 
 Otworzyłam drzwi za którymi stało czterech chłopców. Jasny blondyn, dwóch brunetów i szatyn. 
 J: A wy tu, ponieważ...
 N: Nie marudź tylko nas wpuść. 
 J No ok. Wejdźcie.
Rozsiedli się w salonie. 
 J: Herbaty? 
 Li: No pewnie.
Zaparzyłam pięć filiżanek herbaty i usiadłam obok chłopaków.
 J: Więc? O co chodzi?
 Lo: Właśnie. Zapomniałbym. Harry...
 J: Nie chcę o nim słuchać. 
 Z: Oj [T.I.] proszę.. - mówił odstawiając filiżankę. 
 J: No dobra.. Macie 2 minuty. 
 Lo: A więc Harry.. Wy musicie się spotkać. Ok chłopcy zbieramy się.. Misja wykonana. 
 J: Nie. Nie spotkam się z nim. 
 Z: Przyjdzie o 18:00
 J: Wiecie że go nie wpuszczę.
 Lo: Wpuścisz, wpuścisz ! Chodźmy. - wyszli. 
 Nadeszła 18:00. Czekałam na tą godzinę. Kochałam go mimo wszystko. Ale nie potrafiłam mu też wybaczyć. Kocham i nienawidzę jednocześnie. Straszne uczucie. 
 Dzwonek do drzwi. Otworzyła mama. słyszałam ich rozmowę. 
 M: Harry? 
 H: Dzień dobry. 
 M: [T.I.] nie ma w domu. - to słodkie, że mnie broniła ale to by było chore gdybym się całe życie przed nim ukrywała. Trzeba to albo zakończyć albo rozpocząć od nowa.
 J: Jeestem! Wejdź. - Po chwili zobaczyłam przystojnego bruneta z burzą loków o kocich oczach. - Harry. Po co przyszedłeś?
 H: Ty mnie zaprosiłaś.
 J: Gdybym cię zaprosiła zrobiłabym to osobiście. Chłopcy?
 H: Yhym
 J: U mnie też byli. Ale to dobrze, że przyszedłeś.
 H: Ja też chcę porozmawiać. - Mówił całkiem spokojnie.- Co z nami będzie?
 J: Nie wiem. Ty i Scarlett...
 H: Nie. To, t było głupie. Tylko ciebie kocham.
 J: To dobrze. Bo ja też.
 H: Ty też tylko siebie kochasz?
 J: Ciebie głupku !
 H: Co powiesz na spacer? 
 J: Chętnie. 
BY ARIEL
____________________________________________________________________

I jak? 
Udało się ! 
Łiiii !
Paulinko dziękuj mojej kochanej siostrzyczce za pomysł..




















10 komentarzy:

  1. Udało się, udało. Dziękuję Tobie, i Twojej kochanej siostrzyczce, za super pomysł ♥

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. oo.. dziękuję.. i życzę wszystkiego najlepszego w dniu urodzin..

      Usuń
  2. Świetne :) Chociaż trochę za szybko mu wybaczyła...
    Harry powinien się bardziej postarać ;p

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak wiem, ale chciałam go szybko skończyć, bo był na zamówienie a siostra mnie pospieszała. Zgadzam się z tobą i dzięki za to że napisałaś co ci się nie podoba. Niewiele osób to robi.

      Pozdrawiam. Ariel

      Usuń
  3. Zostaliście nominowani do Liebster Award. Więcej na: http://paulina-onedirection.blogspot.com/2013/01/nominacja-do-liebster-award-jest.html

    OdpowiedzUsuń
  4. Mi tam w nim wszystko pasuje, przepiękny, cudowny i wgl! Pisz dalej bo masz ogromny talent i radze Cudowny go nie zmarnować, nawet jaki niema komentarzy To zapewniam Cie ze i Tak dzieje osób czyta Troche cudowne imaginy ktore kocham i inni też kochają! Pozdrawiam i życze dalszych sukcesów .

    OdpowiedzUsuń
  5. Aww .. śliczny ♥ ♥

    OdpowiedzUsuń
  6. Wolałabym żeby mu nie wybaczyła

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ale wybaczyła. Przecież to był urodzinowy imagin. MUSIAŁO BYĆ SZCZĘŚLIWE ZAKOŃCZENIE. :b

      Usuń