,,Miłość jest wtedy gdy jesteś przy kimś i on sprawia że jesteś szczęśliwy''

niedziela, 9 czerwca 2013

Louis...

                     
Louis <Niall i Harry>
Urodzinowy dla Wiktorii

Z okazji rocznicy Twoich urodzin, kochana
chciałabym życzyć Ci wszystkiego najlepszego
i przede wszystkim spełnienia marzeń.

Pamiętaj nigdy nie przestawaj marzyć ;*




Siedziałaś na  mięciutkiej, beżowej kanapie i rozmarzona patrzyłaś gdzieś w martwy punkt za oknem. W twojej wyobraźni panowały wyłącznie warunki, które ty ustaliłaś… Letnie promienie słońca radośnie ogrzewały Londyn. Na malowniczej, angielskiej łące można było zauważyć biegnącą parę. Bezmiar zielonej trawy leniwie falował pod ich stopami. Byli coraz bliżej i bliżej, wiedziałaś kim są. Dziewczyna o długich włosach i promiennym uśmiechu to ty.
U twojego boku biegł, tak dobrze ci znany brunet o zniewalająco niebieskich tęczówkach. Nagle zatrzymaliście się, chłopak delikatnie odgarnął twoje włosy i zaczął zmniejszać dystans między wami i … BUM! – podskoczyłaś, gwałtownie wyrwana z wyobraźni. Twoje serce ze strachu biło chyba z tysiąc razy na minutę, spojrzałaś na sprawcę.
Nadnaturalnie rozbawiony blondyn zwijał się ze śmiechu.
-Niaaall! – krzyknęłaś, na co chłopak nie przestał się śmiać, a nawet był jeszcze bardziej z siebie zadowolony.
- Wy…wyglądałaś jak hihi jak zahipnotyzowana – mówił dławiąc się, wzięłaś poduszkę i z całej siły rzuciłaś nią w Nialla.
-Auuć! – syknął -  nie moja wina, że odpłynęłaś, nie wiem o czym myślałaś, ale na pewno miało to związek z nim- powiedział, a ty wstałaś z kanapy
- Pff, ciekawe o kim! Myślałam co zrobić na obiad – zgrabnie skłamałaś
- Oj [T.I], [T.I] – mówił z politowaniem w głosie – oboje dobrze wiemy, że imię obiektu twojej miłości zaczyna się na L, a kończy na OUIS! – powiedział
- Bzdura! – skwitowałaś, wystawiłaś mu język i wyszłaś z pokoju.

Przez cały dzień nie potrafiłaś zapomnieć o słowach Nialla, które namolnie zajmowały twoje myśli.
Wieczorem, po kolacji wybrałaś się na spacer do parku. O tej porze park był prawie pusty, taki lubiłaś najbardziej, byłaś prawie sama oprócz otaczającej przyrody i miałaś czas i spokój na przemyślenia. Po dłuższym krążeniu pomiędzy wiekowymi drzewami zorientowałaś się, że jednak się myliłaś. Na jednej z ławek ktoś siedział. Wolno podeszłaś bliżej i zobaczyłaś Harryego.
Bez słowa podeszłaś i usiadłaś obok. Brunet na początku nie zwrócił na ciebie uwagi tylko patrzył się gdzieś w przestrzeń. W końcu spojrzał w twoją stronę
- O! [T.I] – od razu jego usta wygięły się w szczerym uśmiechu
- Hej – powiedziałaś cicho. Chciałaś z nim porozmawiać, o tym co się dzieje. Chciałaś, żeby ci doradził co masz zrobić, był twoim zaufanym przyjacielem. Znałaś go jeszcze zanim zamieszkałaś w Londynie i poznałaś resztę chłopaków.
- Harry?
- Tak?
- Czy to aż tak widać że zakochałam się w Louisie? – zapytałaś nieśmiało, na co chłopak parsknął śmiechem.
- No co? – fuknęłaś, gotowa stamtąd uciec
- No trochę widać – odpowiedział siląc się na poważność i rozsiadł się wygodniej na ławce.
- Co ja mam zrobić, Harry? – powiedziałaś płaczliwie.
- [T.I] Louis to mój najlepszy przyjaciel, a ty jesteś moją najlepszą przyjaciółką … - mówił dość wolno
- Ale? – zapytałam domyślając się, że to nie wszystko
- Ale, po prostu uważam, że nie pasujecie do siebie, Louis nie jest ciebie wart – z każdym jego słowem twoje serce coraz bardziej krwawiło, nie rozumiałaś go, nie potrafiłaś go zrozumieć…
- A kto jest?!?-  zapytałaś mocno poirytowana
- [T.I] ja nie chce dla ciebie źle. – wstał i  spojrzał przepraszająco – zresztą, zapomnij, hmm? Masz ochotę na watę cukrową? – zapytał, on zawsze wiedział jak poprawić ci humor.
Chodziliście niczym dzieci, beztrosko w watą cukrową.
Uśmiechnęłaś się i oderwałaś kawałek różowej waty i rozsmarowałaś go na twarzy loczka. Chłopak się zatrzymał się i ze stoickim spokojem wytarł sobie twarz. Kiedy skończył czynność, wiedziałaś już, że musisz migiem uciekać, więc ruszyłaś co sił w nogach po parkowej alejce. Biegłaś i biegłaś, nagle się przewróciłaś o niezauważony konar. Chłopak prędko był przy tobie i z łobuzerskim uśmiechem zaczął cię łaskotać.
Kiedy już nie mogłaś złapać tchu, zorientowałaś się, że masz jeszcze watę cukrową w dłoniach. Pokazałaś szyderczo ją brunetowi i zaczęłaś wcierać ją w jego włosy.
- Niee, tylko nie moje kochane włosy – wrzeszczał, odskakując od ciebie.
- Rozejm? –zapytałaś zadowolona
- Rozejm – przytaknął.

*NEXT DAY*
(narracja trzecioosobowa)

Niall skrupulatnie rozkładał odświętny obrus na stole w jadalni, następnie nakrył dla dwóch osób.
Nagle usłyszał kroki, zamarł. Modlił się w duchu, aby to nie była [T.I], a tym bardziej Lou. Tak bardzo mu zależało na tym, aby wszystko poszło pomyślnie. Kiedy zobaczył kręconą czuprynę, odetchnął z ulgą.
- Mmm, Niall, co tu wyprawiasz? – zapytał opierając się o blat w kuchni.
- A nic takiego, nie dla ciebie! – odrzekł wymownie
- Nasz blondynek zaprosił jakąś dziewczynę?- zaciekawił się
- Nie, to również nie dla mnie! – kiedy to powiedział, zielonooki już nic z tego nie rozumiał.
- Więc dla kogo?
- Dla[T.I]iLouisa- powiedział niezrozumiale
- Co?!?!
- Dla [T.I] i Louisa – powtórzył
- Co?!?! Zwariowałeś!? Nie możesz ich swatać, oni są dorośli! – oburzył się loczek.
Nagle uwagę obydwu przykuł dzwonek do drzwi.
- O! to do mnie – powiedział starszy i ruszył do drzwi, a zaciekawiony Harry podreptał za nim.
- Dostawa jedzenia z RestoMeal. Czy to Niall Horan? – zapytał się młody mężczyzna
- Tak, proszę- podał pieniądze- reszty nie trzeba. – rzucił na koniec i zamknął drzwi.
- Czyś ty do reszty oszalał? – ciągnął dalej brunet.
- Skądże – zdziwił się blondyn, ustawiając jedzenia w kuchni.
- Ok. Jak chcesz. – niebezpiecznie szepnął i podszedłszy do stołu strącił talerz. Na dźwięk tłuczonego naczynia Niall aż podskoczył ze strachu.
- Harry – powiedział złowieszczo Horan. Całkowicie nad sobą nie panując, wziął co miał pod ręką i rzucił w stronę loczka. Trzeba, że co jak co, ale chłopak miał cela. Żółta maź wypływająca spod skorupki ciekła po twarzy bruneta. Ten rzucił się niespostrzeżenie w kierunku kuchni, nie dał za wygraną oddając przyjacielowi tym samym. To był początek fight for food ( czytaj: walki na jedzenie)

(Narracja drugoosobowa)

Z lekkim bólem głowy wyszłaś z sali wykładowej. Na szczęście to był ostatni wykład i teraz mogłaś iść prościutko do domu. Droga minęła ci przyjemnie.
Nacisnęłaś klamkę i szczęśliwa, że już jesteś na miejscu weszłaś do środka.
Od razu doszły cię słuchy kłótni, więc nawet nie ściągając butów, poszłaś w stronę krzyków.
Niall i Harry stali naprzeciwko dziwnie zezłoszczonego Louisa.

Podeszłaś do niebieskookiego który stał zaraz w wejściu do totalnie skąpanej w przeróżnym jedzeniu kuchni.
- Co tu się dzieje?- zapytałaś na co chłopak w czerwonych spodniach się wzdrygnął.
- O! [T.I] chodźmy! – powiedział tylko i chwytając twoją rękę, ciągnął cię w stronę wyjścia.
- Co? Poczekaj, co się stało?
- Te nicponie urządziły sobie walkę na jedzenie. Nie ważne, chodź. – ponaglił cię i wziął kluczyki z przedpokoju.
Wsiedliście do samochodu i brunet ruszył.
Wymownie spojrzałaś na chłopaka.
- No co? Spokojnie – powiedział tylko i  z powrotem  zwrócił wzrok na drogę. Nie odezwałaś się ani słowem, gdyż od pewnego czasu sama obecność Louisa cię onieśmielała.
Po dłuższej, niezręcznej jeździe samochód się zatrzymał, a Lou wysiadł, co ty zpapugowałaś.
- Co my tu robimy? – spytałaś
- Chodź – powiedział tylko, a ty ruszyłaś jego śladem.
Kiedy stanęliście na miejscu, zaparło ci dech w piersiach.
Widok, który zobaczyłaś zapamiętasz chyba do końca swoich dni.
Od miejsca, w którym się znajdowałaś, aż po horyzont rozciągało się morze wiosennej łąki. Wtem przypomniałaś sobie krajobraz ze swojej wyobraźni, ten był milion razy piękniejszy.
Raj dla jaskrawo-żółtych mleczy, fioletowych chabrów oraz delikatnych dzwoneczków. Przed wami rozciągało się niezmącone jezioro. Jego tafla robiła wrażenie szklanej, była całkowicie nieruchoma. Wokół zbiornika rosły leniwe wierzby płaczące, to właśnie tam poprowadził cię bez słowa chłopak. Pod kloszem z liści znajdował się kraciasty koc. Usiedliście naprzeciw siebie.
- Louis? Co to ma znaczyć?
- Mam mówić szczerze? – zapytał
- Yhym- skinęłaś głową
- Albo nie, lepiej pokażę. – powiedział, zbliżył się i musnął twoje usta.
Byłaś zdezorientowana jego czynem, ale mimowolnie się uśmiechnęłaś.
- Wcale cię nie rozumiem – stwierdziłaś
- Czyli co? Nie mam u ciebie szans? – posmutniał
- Nie! To znaczy ciągle mnie unikasz, nie zwracasz na mnie uwagi, myślałam, że mnie nie lubisz, a teraz…
- Ja po prostu sądziłem, że między tobą a Harrym coś jest. – parsknęłaś śmiechem
- Ja i Harry? Żartujesz prawda? My przecież do siebie nie pasujemy.
- Chłopcy mi wyjaśnili, że jesteście tylko przyjaciółmi i od razu pomyślałem, że muszę coś zrobić.
- Więc co robimy? – zapytałaś, na co chłopak ponownie złączył wasze usta w pocałunku, tym razem trochę śmielszym i czulszym.

By Harriet
_______________________________
Wiem fatalnie zepsułam zakończenie, proszę zhejtujcie mnie bo już sama nie potrafię opisać mojego beztalencia do pisani.

9 komentarzy:

  1. Awww.. Dziekuje. Bardzo Cie i wam dziewczyny dziekuje za zyczenia. Nawet nie wiecie jak sie ciesze. Imagin jest bardzo ladny. Jeszcze raz dziekuje. :*

    OdpowiedzUsuń
  2. Piekny boski .. nornalnie zakochałam sie w waszych imaginach
    Pozdrawiam paula♥

    OdpowiedzUsuń
  3. Kochana Wiktorio.. ja również dołączam się do życzeń złożonych przez Hariet.. życzę ci spełnienia wszystkich marzeń.. tych realnych i nie realnych.. tych directionerskich i nie bardzo.. i pamiętaj żeby nigdy nie przestać marzyć o to jest najważniejsze w życiu.. Bo marzenia się spełniają :D

    Nilka :**

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Awww... Nie wiem jak ja mam wam dziekowac a szczegolnie Harriet za to ze sie specjalnie dla mnie meczyla. Ale Tobie Nila tez szczegolnie za takie mile slowa. Macie swietne pomylsy nie wiem ja Wy to robicie jestem pelna podziwu. Bardzo wam dziekuje za zyczenia i wiedzcie ze ja nigdy nie przestane marzyc. Miec marzenia - to podstawa dla zycia. Dla mnie te slowa sa prawdziwe. Mam nadzieje ze uda mie sie spelnic te marzenia i te realane i nierealne i inne.. Dziekuje jestescie The Best. Przepraszam ze sie tak rozpisalam ale czasami tak mam. Nie umiem opisac mojego szczescia. Powiech chyba to po raz setny i chyba juz ostatni : DZIEKUJE!!!!

      Usuń
  4. Kocham ♥ Dawaj kolejne imaginy ;**

    OdpowiedzUsuń
  5. cudny! powiem szczerze, że sądziłam, że " będę " z Harrym a tu jednak Lou :) fajnie :D


    zapraszam do mnie http://everybodyhaveadream1.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  6. Jest super czy moge poprosic o imagin z Zaynem wesoly dla mnie prosze prosze prosze prosze -Karolina

    OdpowiedzUsuń