Droga Olu, to dla ciebie jest ten imagin. Napisz mi proszę czy jest ok, czy mam pisać jeszcze jeden.
I jeszcze jedno, przepraszam, że są polskie imiona i nazwiska, ale tak było mi wygodniej.
Był pierwszy dzień wakacji.
Oliwia Repcak miała dziś, tak jak już od kilku lat, pojechać bo babci Zofii na
wieś. Już rano postanowiła, że kiedy będzie na miejscu, pójdzie ze swoim
przyjacielem Louisem*, który jest sąsiadem jej babci na spacer do lasu, aby zaczerpnąć
świeżego powietrza.
Dziewczyna była na miejscu dopiero o szesnastej,
ale nie miała zamiary rezygnować z porannych planów.
– Witaj babciu, bardzo się za tobą
stęskniłam. – przytuliła kobietę.
– Ja za tobą też kochanie. Wejdź, zrobiłam
twoją ulubioną szarlotkę. – Uśmiechnęła się staruszka.
– Oj, jesteś kochana, ale naprawdę nie
musiałaś. – Odparła nastolatka.
– Ale chciałam, Oliwko. Dobrze wiesz, że to
dla mnie przyjemność.
Dziewczyna usiadła na
krześle, a Zofia położyła obok niej mały talerzyk z kawałkiem ciasta.
– Dziękuję – powiedziała Oliwia i zrobiła
mały kęs ciasta. – Pyszne jak zawsze. – Zastanowiła się chwilę. – Babciu, nie
wiesz, czy Lou jest w domu?
Babcia nie zdążyła odpowiedzieć bo po kuchni
rozległ się dźwięk pukania do drzwi. Staruszka wstała i otworzyła drzwi.
– Dzień dobry – do nastolatki dobiegł
chłopięcy głos, który bardzo dobrze znała – Wydawało mi się, że, czy Oliwka
przyjechała? – zerwała się z krzesła i podbiegła do drzwi. Przytuliła chłopaka.
– Taak! Przyjechałam. Idziemy za chwilę na
spacer? – bardziej stwierdziła niż zapytała.
– No pewnie. Też za tobą tęskniłem Oliwko. –
na jego twarzy zagościł szczery uśmiech.
– Ja powiedziałam, że tęskniłam? – Uniosła
pytająco jedną brew.
– Dobrze wiem, że tęskniłaś, Oliwio Repcak.
– Masz rację Lousie Tomlinsonie. –
uśmiechnęła się. – Chodźmy. Emm, Babciu, wrócę za jakiś czas, dobrze?
– Pewnie, wnusiu. Bawcie się dobrze.
– Poczekaj chwilę, wezmę tylko z domu
aparat, może zobaczymy coś fajnego. – powiedział i pobiegł do swojego domu. Po
minucie był na miejscu trzymając swoją lustrzankę.
Nastolatka pociągnęła przyjaciela
za rękę w głąb lasu.
– Co tam u ciebie, Lou? Coś się zmieniło?
– W sumie to nic. Jakoś żyję. Wreszcie
wolne. Nie mogłem się doczekać, kiedy cię zobaczę. A u ciebie?
– Dokładnie to samo. – Oliwia zrobiła krótką
przerwę. – A tak właściwie, to gdzie my idziemy?
– Znam dobre miejsce. Ostatnio widziałem
tam… Zresztą, sama zobaczysz. – pokazał ząbki.
– Ojej, a daleko to? – zapytałam z grymasem
na twarzy.
– Co marudzisz? Sama chciałaś iść na spacer,
więc nie narzekaj. A daleko wcale nie jest. Sama stwierdzisz. Teraz w lewo.
– Jak ty to robisz, że nigdy nie tracisz
orientacji w terenie?
– A ty tracisz? Przecież to proste. Kiedy
jesteś tu często przyzwyczajasz się do tego widoku.
– Jeśli jeszcze nie zdążyłeś zauważyć to ja
tutaj nie bywam zbyt często. – stwierdziłam rozglądając się
– Może, ale przecież znasz ten teren. Mylę
się? – Miał rację. Gdzie jak gdzie, ale w tym lesie Oliwia nigdy by się nie
zgubiła.
– Już rozumiem. Lou?
– Tak?
– Daleko jeszcze? Bolą mnie nogi.
– Miałaś nie narzekać.
– Przepraszam. – zrobiła smutna minę.
Owszem, było daleko, bo zanim
chłopiec powiedział, że są na miejscu minęła godzina.
– Co tu takiego wyjątko… - urwała - Aaa!!! Niedźwiedź! Widzisz to? Louis, Lou
widzisz? Tam jest… - brunet zakrył jej usta dłonią. – Cicho. – wyszeptał. – Bo
go wystraszysz.
– Ale przecież on nam może coś zrobić.
– Nic nam się nie stanie, jeśli nie będziemy
hałasować i wykonywać gwałtownych ruchów. – dalej szeptał. Po chwili zaczął
robić zdjęcia misiowi.
– Jest niesamowity, prawda? – Zapytała.
– Oczywiście, jak również każde inne
zwierzę. Wszystkie są niepowtarzalne. – Chłopak ostrożnie poruszał się po
ściółce leśnej, niezauważalnie dla drapieżnika.
– Jesteś pewien, że nas nie zauważy? –
powiedziała chyba jednak za głośno.
– Zauważył. W nogi!!! – Zaczął uciekać, a
Oliwka natychmiast pobiegła za nim.
Piętnaście minut później
chłopak przystanął.
– Zgubiliśmy go?
– Oliwka – zaczął mówić jak do małej
dziewczynki. – Następnym razem, jak ktoś co powie, żebyś była cicho to masz być
cicho, tak?
– Przepraszam, nie wiedziałam, że on… -
Louis przerwał przyjaciółce.
– Przecież mogliśmy zginąć!!! Naprawdę nie
widziałaś zagrożenia? Tez stwór był drapieżny. Mógł nas zabić! – już nie był
taki spokojny.
– No wiem. Moja wina, przepraszam. Ale
przecież nic nam się nie stało.
– Tym razem mieliśmy szczęście. Na
przyszłość słuchaj, co się do ciebie mówi. – odwrócił się i ruszył przed siebie.
– Poczekaj! Gdzie idziesz?
– Do domu. Jest już
późno, jak nie zauważyłaś. Zaraz się ściemni.
– Lou, jest jeszcze coś
– Tak?
–
Bo… Bo ja się bardzo lubię
– Ja ciebie też bardzo
lubię Oliwia. Chodź już
– Ale…
– Tak, wiem, właśnie
wyznałaś mi miłość.
– Ty też?
– Już dawno, Oliwko. Już
dawno. – uśmiechnął się.
~Ariel.
PS. Przepraszam, że bez zdjęć ale nie mam już siły dodawać.
Fajne <33
OdpowiedzUsuńOhh senk ju świetne <3
OdpowiedzUsuń