,,Miłość jest wtedy gdy jesteś przy kimś i on sprawia że jesteś szczęśliwy''

piątek, 20 lutego 2015

Zayn... ♥


Zayn… ♥


Po co żyć? Przecież życie nie ma sensu.
Chce umrzeć.
Chce po prostu umrzeć…


            Chłopak wszedł chwiejnym krokiem do męskiej toalety. W prawej dłoni ściskał opakowanie tabletek, które ukradł jakiejś pijanej dziewczynie z torebki. Mi są bardziej potrzebne. – myślał. W lewej ręce trzymał do połowy pustą butelkę piwa.
            Oparł się o umywalkę i spojrzał ten ostatni raz na zwoje lustrzane odbicie. Zobaczył dziewiętnastoletniego chłopaka, albo raczej to co z niego zostało.
            Był wychudzony, podkrążone oczy miały brudny brązowy kolor i były przekrwione. Ciemne rozczochrane włosy opadały na bladą, kościstą twarz. Lewe oko otaczał fioletowy siniak, a na policzku skóra była rozcięta. Twarz była brudna od zaschniętej krwi. Ten widok go obrzydzał.
            Do łazienki wszedł jakiś chłopak, który ciągnął za sobą ledwo przytomną dziewczynę. Rzucił nią do kabiny, zrywając resztki ubrania. Nawet nie zamykając za sobą drzwi kabiny zaczął się za nią zabierać.
            Dlaczego ja nie jestem taki jak on? - pomyślał brunet. No tak, tak było by łatwiej. Żyć nie przejmując się uczuciami innych.
            Zayn stał się tym wychudzonym, pobitym chłopakiem właśnie dlatego, że inni byli dla niego ważni.
            Osunął się na podłogę opierając się o ścianę. Wysypał sobie na dłoń tabletki i zaczął po kolei je połykać, popijając piwem. Już niedługo będzie koniec. Zaśnie i już się nie obudzi.
            Jakby za mgłą widział, że drugi chłopak bez słowa wychodzi z łazienki.
            Wstał i podszedł do dziewczyny. Jej smukłe ciało leżało bezwładnie oparte o sedes. Na twarzy miała rozmazany makijaż. Płakała. Była przytomna, chociaż na pierwszy rzut oka mogło się wydawać inaczej. W ręku trzymała żyletkę.
            Przyłożyła ją do przedramienia i pociągnęła wzdłuż żyły. Z rany trysnęła krew.
            Chłopak usiadł obok dziewczyny. Spojrzała na niego, on na nią.
            Ostatnie co zobaczył to jej błękitne oczy, w których utonął.
            Stracił przytomność.


            Kiedy dziewczyna weszła do klubu już była pijana. Chciała się zabawić, ten ostatni raz. W torebce miała buteleczkę z tabletkami, które chciała połknąć i odejść z tego świata.
            Podeszła do baru. Jakiś chłopak postawił jej drinka. Wypiła i poszła na parkiet.
            Chłopak, który postawił jej drinka, cały czas był przy niej. Dorze się bawiła.
            Kiedy poczuła się zmęczona, podeszła do ściany, aby chwilę odpocząć. Świat stał się nagle jakby odległy. Widziała bawiących się ludzi, ale ich nie czuła. Była sama.
            Za chwilę poczuła, że ktoś ją trzyma za rękę i gdzieś prowadzi. Znalazła się w łazience. Widziała chłopaka, opartego o ścianę.
            Nawet nie zauważyła, kiedy nie pozostało na niej żadne ubranie.
            Chłopak zachowywał się bardzo brutalnie, jednak dziewczyna nie mogła krzyczeć, choć próbowała.
            Traktował ją jak szmatę.
            Dziwka.- pomyślała  - nie jestem niczym więcej. Jestem zwykłą dziwką. Ktoś taki jak ja nie pa prawa żyć.
            Dlatego gdy tylko chłopak ją zostawił, postanowiła zakończyć są historię. Przypomniała sobie, że torebkę zostawiła gdzieś w klubie. Na podłodze łazienki zobaczyła coś błyszczącego. Podniosła żyletkę.
            Ktoś do niej podszedł. Spojrzała na chłopaka. Nie widziała dokładnie jak wyglądał.
            Szybkim ruchem podcięła sobie żyłę na przedramieniu.
            Chłopak usiadł obok niej. Spojrzała na niego.
            Zasnęła, wpatrzona w jego brązowe tęczówki.



            Kiedy Zayn otworzył oczy zobaczył, że znajduje się w jakimś białym pomieszczeniu.
Żyję. Muszę żyć. Piekło na pewno nie byłoby takie jasne.
            Spróbował wstać, ale jego wysiłek był daremny. Rozejrzał się tylko po sali. Znajdowało się tam jeszcze jedno łóżko, nic więcej. Na łóżku leżała jakaś postać. Patrzyła na niego. Uśmiechała się.
            - To ty. – powiedziała tylko.
            - Dlaczego…? – chciał zapytać, ale on a mu przerwała.
            - Widocznie tak miało być.  
            Mieli razem umrzeć, a tymczasem leżą w jednej Sali szpitalnej. Żywi. Tak, tak na pewno miało być.
            - Jestem Zayn.
            - [TI]
            - Dlaczego chciałeś to zrobić?
            - Myślę, że życie mnie przerosło.
            - Tak, mnie też.
            - Dlaczego się nie udało? Co poszło nie tak? – Nie mógł znieść myśli, że będzie musiał zrobić to jeszcze raz.
            Nie chciał żyć, ale nie chciał też zabijać się po raz drugi.
            Dziewczyna nic nie odpowiedziała. Chyba zasnęła.
            Zayn nie potrafił zasnąć. Próbował, ale sen nie nadchodził. Tak samo jak śmierć.


Codziennie przychodzili do nich lekarze i pielęgniarki, ale nikt więcej. Byli sami na świecie.
            Dużo rozmawiali. Można powiedzieć, że się zaprzyjaźnili. Połączyło ich pragnienie śmierci.
            Mieli spotkania z psychologiem. Kobieta mówiła im, że życie może być piękne. Że jeszcze spotka ich szczęście. Zayn wiedział, że to prawda. Ale wiedział też, że dla niego szczęściem może być tylko chwila śmierci.
            Spędzili w szpitalu dużo czasu, później zostali przeniesieni do placówki wychowawczej, ponieważ nie mieli rodziców.
            Nie mieli dostępu do leków ani ostrych przedmiotów. Wiedzieli jednak, że muszą znaleźć jakiś sposób, aby odejść.

            - Zayn? Jesteś tu? – zapytała [TI] wchodząc do pokoju chłopaka.
            - Mhm.
            - Chodź, muszę ci coś pokazać. Tylko cicho, żeby nikt nas nie zauważył.
            Dziewczyna prowadziła go do miejsca, w którym jeszcze nigdy nie był. Pokój na końcu korytarza, który zawsze był zamknięty. Tym razem drzwi łatwo ustąpiły. W środku były tylko schody. Weszli po nich. Gdy dotarli na szczyt znaleźli się na dachu budynku.
            - Chwila nieuwagi personelu dała nam jedyną szansę. – była naprawdę szczęśliwa. – Chodź.
            Pociągnęła go za rękę do krawędzi budynku.
            - Razem? – zapytała.
On w odpowiedzi namiętnie ją pocałował.
- Razem. – szepnął.

Trzymając się za ręce skoczyli. 

BY  NILA
________________________________________________________________________

Żeby nie było, nie mam myśli samobójczych. Ten imagin to tylko i wyłącznie wymysł mojej chorej wyobraźni. Sama nie wierzę że to napisałam. 

5 komentarzy:

  1. Uwielbiam Ciebie i Twój styl i tak długo czekałam, aż wrócisz chociaż z jednym imaginem. <3
    Stella

    OdpowiedzUsuń
  2. Piękny imagin. Gdyby był ciuchne dłuższy, pewnie bym się poryczała. Nie twierdzę, że nie skończyłam ze szklanką w oczach, ale... Po prostu świetny imagin. :')

    OdpowiedzUsuń
  3. Przyjemne :) Przeczytaj mojego Imagina o 1D: http://one-direction-4u.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  4. Oh. Pierwsza myśl po przeczytaniu. Jestem pod wrażeniem Twojego stylu pisania, Twoich pomysłów i Twojego doboru słów. ~alexis

    OdpowiedzUsuń
  5. imagine1donedirecton.blog.pl polecam bardzo i przepraszam że tutaj dopiero zaczynam i chce wiedzieć czy jest ku temu sens :)

    OdpowiedzUsuń