Wszystkiego najlepszego, kochanie!!!
Imagin dla ciebie:
Plaża to miejsce, które kochają wszyscy, a przynajmniej
większość angielskiej młodzieży. [T.I.] i Sara z pewnością zaliczały się do tek
części Anglików.
Wokół roiło
się od ludzi o przeróżnym wieku. Od małych dzieci pluskających się w wodzie,
poprzez nastolatków opalających się, po staruszków odpoczywających w cieniu
większych lub mniejszych drzew. Przyjaciółki bez zastanowienia zrobiły tak, jak
większa część ich rówieśników.
Ty: Muszę się wreszcie opalić. Minęła już połowa wakacji, a
ja jestem blada jak ściana.
S: Połowa?! Jest siódmy lipca, a do końca lata zostało
jakieś pięćdziesiąt pięć dni.
Ty: Oj tam, oj tam. Przesadzasz, Saro. – [T.I.] położyła się
na leżaku i z cierpliwością czekała, aż jej skóra zrobi się ciemniejsza. Z
rozmyślań szybko wyrwał ją nieznajomy męski głos.
L: Ykhm, ykhm… Przepraszam – dziewczyny spojrzały na
chłopaka. – Czy któraś z was, całkiem przypadkiem, umie może pływać kajakiem?
Ty: Owszem, ale zazwyczaj nie pływamy z nieznajomymi.
S: Ej, mów za siebie. Ja wcale nie umiem pływać. Nawet nie
kajakiem.
N: Nauczę cię. – odezwał się towarzysz chłopaka. – Mam na
imię Niall. – uśmiechnął się szczerze.
S: Okej! – krzyknęła brunetka i poszła za blondynem. Brunet
usiadł na miejscu Sary.
L: Mam na imię Louis.
To jak? Popływamy?
Ty: [T.I], ale znam tylko twoje imię, więc nadal jesteś
nieznajomym.
L: Zawsze będziemy nieznajomymi, jeśli nie zechcesz mnie
poznać.
Ty: Skąd mogę wiedzieć, że mogę ci ufać?
L: Boisz się, że cię uprowadzę, czy coś w tym stylu? Spójrz,
twoja koleżanka świetnie się bawi z moim przyjacielem. – wskazał na Sarę i
Niall’a. Chłopak trzymał dziewczynę na rękach chyba coś tłumacząc. – Naprawdę
możesz mi zaufać. Przyrzekam, że nic ci nie zrobię, [T.I.]. – wypowiedział jej
imię z prowokującym akcentem. – To jak?
Ty: No nie wiem.
L: Proszę – powiedział robiąc minę proszącego kotka.
Ty: Skoro nalegasz. Ostatecznie mogę się zgodzić.
L: Super. Chodźmy! – wykrzyknął i pociągnął za sobą.
N: Saro, nie tak! Musisz ruszać i rękami i nogami! – mówił
lekko znudzony nauką pływania Niall.
S: Masz rację. Nic z tego nie będzie. Chodź , postawię ci
loda za tą całą naukę.
N: Loda? – spojrzał na nią, a jego źrenice powiększyły się.
S: Oj, no nie takiego, zboczuchu.
N: Wcale o tym nie pomyślałem, Saro.
S: Aha, a to spojrzenie to tak samo z siebie przyszło, tak?
N: Jakie spojrzenie?– udał, że nie wie o co chodzi.
S: Chodź! – pociągnęła blondyna za rękę.
N: Nie chcę, abyś kupowała mi cokolwiek. Będę się czuł tak
niegentelmensko.
S: To będzie taka zapłata.
N: Ale ja ciebie niczego nie nauczyłem.
S: Nie szkodzi. Liczą się chęci.
N: No niby tak, ale…
S: Więc nie narzekaj, tylko powiedz jaki smak lubisz
najbardziej.
N: Lubię wszystkie – powiedział niepewnie.
Podeszli do
stoiska z lodami.
S: Poproszę dwa czekoladowe. – powiedziała do kasjerki, a ta
po chwili podała lody.
K: To będą cztery funty. – Sara wyjęła portfel, aby
zapłacić, ale Niall ją wyprzedził
N: Ja zapłacę. – krzyknął i podał pieniądze.
[T.I.] i Louis siedzieli już w kajaku.
Ty: Może się poznamy:
L: Jestem Louis Tomlinson, mam prawie dwadzieścia dwa lata.
Urodziłem się w Doncaster, teraz mieszkam w Londynie. Mam czterech przyjaciół:
Harry’ego, Liam’a, Zayn’a i Niall’a. – mówił tak, jakby recytował jakąś
regułkę. – Teraz ty.
Ty: [T.I. i N.], dwadzieścia lat, od zawsze mieszkam w
Londynie. Mam tylko jedną przyjaciółkę, Sarę. Coś jeszcze?
L: Mam wrażenie, że czujesz się przy mnie jakaś spięta.
Rozluźnij się. Zamknij oczy i zrelaksuj. Uwierz, to pomoże.
Ty: Nie jestem spięta! – powiedziała z wyrzutem.
L: Aha, tak. Wyluzuj się, [T.I.].
Ty: Czym się interesujesz?
L: Zmieniasz temat. Nie wiesz co
powiedzieć. Boisz się, że jeśli coś powiesz, będę się z ciebie śmiał. Po każdym
wypowiedzianym słowie czujesz się jeszcze gorzej. Wstyd wyrzera cię od środka.
Ty: Co? Skąd ci to przyszło do
głowy? – Powiedziała ze sztucznym uśmiechem. Miał rację. Nie wiedziała co się z
nią dzieje. Nigdy się tak przy nikim nie czuła.
L: Co jest, [T.I.]? Źle się
czujesz?
Ty: Nie, wszystko w porządku.
L: Jeśli naprawdę bardzo nie
chcesz tu ze mną siedzieć, możemy zawrócić.
Ty: Nie. Chcę tu z tobą być. –
powiedziała i zaczęła szybciej wiosłować. Już p chwili tego żałowała, gdyż,
kajak przewrócił się do góry nogami, a oni wylądowali w wodzie.
Szybko
wyłoniła się z wody. Otworzyła oczy i zorientowała się, że jej twarz znajduje
się zaledwie kilka centymetrów o twarzy bruneta, który kiedy był mokry wyglądał
bardzo pociągająco. Ich spojrzenia spotkały się. Jego tęczówki były inne niż
innych ludzi. Całe jego oczy były inne. On ogólnie był inny od innych mężczyzn.
Ich usta powoli
zaczęły się do siebie zbliżać. Oboje zostali otoczeni przez jakąś magiczną nić.
[T.I] już nie była spięta, wręcz przeciwnie, czuła się aż za bardzo zrelaksowana.
Nagle dwójka
w tym samym momencie wybuchła śmiechem.
Ty: Przepraszam, to moja wina. – powiedziała rozbawiona dziewczyna
L: Ależ nic się nie stało. Wszystko w jak najlepszym porządku.
Ty: Wszystko dobrze, ale może wracajmy już, okej?
L: Tak, tak. Oboje porządnie przemokliśmy.
Odwrócili kajak
i wrócili na brzeg.
S: Przecież to ja miałam zapłacić, nie pamiętasz?
N: Pamiętam, pamiętam… Ale już mówiłem, że głupio bym się czuł.
S: Więc jak mam ci się odpłacić?
N: Daj mi swój numer telefonu,to wystarczy.
S: Naprawdę?
N: W zupełności, Saro.
Ty: Saro! Saaro! – z daleka słychać było krzyki [T.I.], która
zmierzała w ich stronę z Louisem. Oboje byli nieźle mokrzy. Niall wybuchnął śmiechem.
N: Lou, do diaska, co ci się stało? – mówił nie przestając się śmiać.
L: Wywróciliśmy się, ale to nic takiego.
Ty: Saro, mogłybyśmy już wrócić do domu? Musze się przebrać.
S: Ale już?! Tak szybko? Nie chcę - zasmuciła się.
L: Nie martw się, Saro. [T.I.], ja się odwiozę.
Ty: No okej. - blondynka uśmiechnęła się i poszła za brunetem.
* * *
L: A więc już się żegnamy?
Ty: Na to wychodzi. Przepraszam, to moja wina.
L: Serio, nie przepraszaj. Gdyby nie to, pewnie wcale byś mnie nie polubiła [T.I] - nadal jej imię wypowiadał prowokująco.
Ty: Może racja. Pójdę już, okej? - odwróciła się.
Złapał ją na nadgarstek. Odwróciła się i znów ich twarze dzieliły niebezpieczne centymetry, których z sekundy na sekundę było coraz mniej. Z w końcu całkiem zniknęły, a ich usta połączyły się.
N: No i ciekawe jak ja teraz wrócę? - zastanawiał się Niall.
S:Ja cię odwiozę. Ty będziesz miał jak wrócić, a ja wreszcie spłacę swój dług.
N: Możesz go inaczej spłacić.
S: Masz lepszy pomysł niż odwózka?
N: O niebo lepszy.
S: Tak? A jaki?
N: Pocałuj mnie - szepnął jej do ucha, a ona bez zastanowienia wypełniła jego prośbę.
Ariel. <3
O jezusss...to było takie szybkie,słodnie,romantyczne i zajebiste!!!
OdpowiedzUsuńKocham <3333
Boskie *.*
OdpowiedzUsuńCudowny *.* Zapraszam do mnie http://dreams519632.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńooo a jakie słodkie :P
OdpowiedzUsuńCudowny i czekam na kolejny
@JustinePayne81
Boski! Słodki i romantyczny- Idealny!
OdpowiedzUsuńhttp://marlentomlinson-hazz.blogspot.com/<<< zapraszam
sorry za spam