,,Miłość jest wtedy gdy jesteś przy kimś i on sprawia że jesteś szczęśliwy''

sobota, 6 października 2012

Louis & Harry...♥♥cz.1

Hej kochane moje
To ja Ell
Jednak zostaję.
Tamte moje żyrafy i kotki by mnie zabiły, co dziś mi pokazały, a ja kocham swoje życie więc chcąc nie chcąc zostaję.
Nie bądźcie na mnie złe, bo to wszystko przez Harriet, tak jakby przez nią chciałam odejść.
Nie myślcie że ona coś złego robi czy coś, po prostu taka nasza kłótnia nic po za tym.
A więc...
Tommo i Hazza, jak powiedziałam.
Harriet by mnie zamęczyła gdybym tego nie dodała bo kiedyś jej napomknęłam iż może dodam coś takiego a teraz codziennie mnie torturuje.
Dobra nie ważne.
małe wyjaśnienie  E-EWA, N1- NIEZNAJOMY 1, N2 - NIEZNAJOMY 2 S - STEWARDESSA

Zapraszam, Miłego Czytania...


To trudne. Bardzo trudne. Przerażająca wizja rozstania z kimś tak ważnym jak ona. Przecież tyle dla siebie znaczyłyście i nadal znaczycie. Ale musisz wyjechać. Niestety harmonogram nie przewiduje zmian. Zespół się rozpadł, oni się nienawidzą a wy ich kochacie. Dylemat. Zostać z przyjaciółką, którą znasz od kilku pięknych lat i kochasz jak siostrę, czy wyjechać z chłopakiem którego poznałaś rok temu a obecnie nie wyobrażasz sobie życia bez niego. Długo, długo nad tym rozmyślałaś. Nic pustka, kompletna pustka. Ale co dwie głowy to nie jedna! Z nią zawsze działo się coś ciekawego. A może by tak pogodzić chłopaków? Tak super plan, ale jak... Do cholery jak?!...


*******


T- Ewa, Ewa rozumiesz? Czy do Ciebie dociera przekaz tych słów?

E- Yyyy, chyba nie bo jeszcze nic nie powiedziałaś.
T- Co?! A no fakt. Słuchaj, nie uwierzysz. Jedziemy na ferie do Anglii.
Zakochałam się...
E- Eeee, to super. A z kim jedziesz?
T- O Boże, na serio jesteś taka ciemna czy tylko się zgrywasz.
E- Możesz jaśniej?
T- No to chyba jasne że z Tobą tłumoku.
E- Co?!?!?! Żartujesz?!
T- Czy ja jestem żartownisią? Bez komentarza.
E- [T.I] a skąd wiesz że moi rodzice się zgodzą?
T- Bo to już jest załatwione. No jak mogłaś się nie skapnąć? Nie rozumiem Ciebie dziewczyno. Moja mamuśka była taka mądra że już uzgodniła wszystko z Twoją i jedziemy!
E- Ale super, ale super. A kiedy?
T- Hymm, nie wiem, dziś?!
E- DZIŚ?!?!?! Kpisz sobie ze mnie?!
T- Heh, pakuj się, za cztery godziny będę u Ciebie.
E- Jajca sobie robisz?
T- Tak, wiesz żartuję. Ale nas serio o 17 mamy lot.
Rozłączyłaś się bez słowa pożegnania bo miałaś jeszcze masę pracy a tamta zagadałaby cię na śmierć. Spakowałaś ostatnie rzeczy,co zajęło ci pół określonego czasu, więc w pozostałe dwie godziny obeszłaś wszystkich znajomych by się pożegnać. Następnie twój tata zawiózł was (Cb i Ewkę) na lotnisko gdzie się z nim pożegnałaś i ruszyłyście do odprawy. Stałaś z BFF w kolejce, gdy nagle ktoś na Ciebie wpadł.
T- Jak łazisz człowieku?!
N1- No przepraszam, ten głąb mnie popchnął.
N2- Zważaj na słowa milordzie.
N1- Jeszcze raz cię przepraszam, za siebie, za niego, za nas.
T- Dobra, przeprosiny przyjęte.
Dwaj chłopcy oddalili się a ty kontynuowałaś rozmowę z przyjaciółką.
E- Mychu, czy oni ci kogoś nie przypominają?
T- No właśnie nie wiem, jakbym ich skądś kojarzyła.
E- Gdzieś bije ale nie wiem, w którym kościele.
Odprawiłyście się i po chwili już byłyście w samolocie. Obsługa kulturalnie was przywitała, powiadomiła co robić w razie awarii. Wystartowaliście. Gdy wyłączono sygnalizację ''zapiąć pasy'' w samolocie rozkręciła się zabawa. Wszyscy nawijali jak najęci. Ty też rozmawiałaś z Ewką, ale co chwila coś ci przerywało. Tym czymś było mianowicie niewygodne siedzenie. I nie chodzi tu o niedogodność materiału z którego było zbudowane, ale o tylnego lokatora. Cały czas bawił się stolikiem, kieszenią i wszystkim co było związane z fotelem. Miałaś tego już dość, ale się nie odzywałaś. Czekałaś iż może cudem się uspokoi. Ale Ewa widząc  twoją  frustrację postanowiła zainterweniować.
E- Gościu, uspokój się albo powiem kapitanowi! - zwróciła się do tego, który był winien całej tej akcji na lotnisku
H- Nie jestem gościu tylko Harry, i nie wrzeszcz tak bo przeszkadzasz pozostałym pasażerom.
E- Phi, i kto to mówi?
H- Harold Edward Styles, przyjaciel nijakiego Louisa Wiliama Tomlinsona.
E- Dobra, panie Haroldzie, uspokoić się pan raczy, bo inaczej ja iść do obsługi i naskarżyć na pana. - coś zatrzęsło samolotem, lecz po chwili wszystko się uspokoiło
H- A łaskawa pani skarżypyta mogłaby mówić po ludzku?
T- Ona mówi normalnie a jak ty jej nie rozumiesz to lepiej się nie udzielaj.
H- Bo co?!
S- Mamy złe wieści.  Otóż państwo z pewnością przed chwilą poczuli wstrząs. Nie były to zwykłe turbulencje lecz klucz gęsi amerykańskich. Straciliśmy jeden z silników. Mamy niewielkie szanse na dotarcie do celu, kapitan zrobi co tylko może ale najprawdopodobniej będziemy lądować awaryjnie. Obecnie przelatujemy nad Tamizą i już zniżamy się do podłoża. Proszę nie wpadać w panikę, wszystko będzie dobrze. Kogo ja chcę oszukać. Mogą państwo już się pożegnać. Przykro mi. Dziękuję za niestety zawiedzione zaufanie. Był to zaszczyt pracować w przestworzach.
Nastała cisza. Wszyscy zapewne myśleli tak jak ty. To koniec? Koniec życia? W takiej chwili? Przecież jeszcze całe życie przed Tobą. Jeszcze nie znalazłaś tej drugiej połówki. I co pomyślą rodzice? Puścili córkę samą a ta zginęła? Nie, to nie jest możliwe. To są jakieś bujdy.
E- I co?
T- Nie wiem, przepraszam, bardzo Cię przepraszam.
E- Ale za co?
T- Za to że Cię w to wciągnęłam. Że przeze mnie zginiemy. Nie mogę sobie tego wybaczyć. Przepraszam.
Rozpłakałaś się. Ewa Cię przytuliła.
E- Ej, głowa do góry, teraz mamy jakąś całą wieczność przed sobą. Widzisz to? Spójrz na dobre strony.
T- Wiesz kochana, ja ich nie widzę. Ja chcę jeszcze żyć!
Strasznie miotało samolotem. Część ludzi płakała, część się modliła, część wrzeszczała. Każdy inaczej wyrażał rozpacz. A ci dwaj siedzący za wami cały czas się śmiali. Jak można? Jak można w chwili zagrożenia z czegoś się cieszyć? Wyjrzałaś przez okno. Do ziemi było jakieś 600 metrów. Tak niewiele a jednak. I nagle...
T- Ewka patrz, tu są drzwi awaryjne!
E- No i ?
T- Skaczemy?
E- CO?!
T- Przynajmniej przeżyjemy!
Spojrzałaś do tyłu, tam było drugie wyjście. A więc jeśli ktoś oprócz was ma jeszcze przeżyć to ci dwaj? Dobra raz kozie śmierć. Obróciłaś się.
T&L - Ej wiecie co? Możemy przeżyc! Co? Będziemy żyć! Czekaj.
T- Dobra mów pierwszy.
L- Skaczemy?
T- Na trzy cztery.
L- JUŻ!
Robimy to dla Ell i Harriet...
Otworzył drzwi i skoczył, tak po prostu. Zostało jakieś 200 metrów. Ty powtórzyłaś jego czynność. Po chwili już czułaś ten wiatr, tę wolność. Cieszyłaś się że opuściłaś tę piekielną maszynę, ale czułaś ból. Ból żę wszyscy ci ludzie, oni zginą. I jeszcze najprawdopodobniej będziesz do końca życia kaleką. Nie, taki marny koniec, lub marny początek. Na takich myślach minął cały lot w dół. Poczułaś zimno.

BY ELL
Przepraszam, że taka krótka ta część, ale jakby był cały w jednej to byłby za długi a tak będą takie krótkie.
Przepraszam.
Możecie być na mnie złe że tak kręcę, ale proszę nie opuszczajcie tego bloga.
Ja też jestem okropnie wściakła na siebie, ale jakoś muszę z tym żyć.
I proszę o komentarze i opinie.
Dziękuję.

W celu lepszego zrozumienia tekstu:
sen
sen
rzeczywistość

7 komentarzy:

  1. Prosze napisz szybko następną część :P / Zosia

    OdpowiedzUsuń
  2. Fajne :D
    Zapraszam też na bloga mojej przyjaciółki http://dreamsandmusic1d.blogspot.com/2012/10/imaginyopowiadania.html

    OdpowiedzUsuń
  3. Cudoo ;*
    Imagin taki ... inny, oryginalny ;)
    Czekam na nastepna część ;)
    zajżyj do mnie demetria-and-hazza-story.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  4. Naprawde świetny :D Nie moge sie doczekać nastepnego :)
    Przy okazji włąśnie zaczybnam pisac bloga i byłoby mi bardzo miło gdybys skomentowała i wyraziła swoja opinie :D
    Z góry dziekuje :D http://would-you-capture-it.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń