Zayn… ♥
Po co żyć? Przecież życie nie ma sensu.
Chce umrzeć.
Chce po prostu umrzeć…
Chłopak
wszedł chwiejnym krokiem do męskiej toalety. W prawej dłoni ściskał opakowanie
tabletek, które ukradł jakiejś pijanej dziewczynie z torebki. Mi są bardziej potrzebne. – myślał. W
lewej ręce trzymał do połowy pustą butelkę piwa.
Oparł się o
umywalkę i spojrzał ten ostatni raz na zwoje lustrzane odbicie. Zobaczył
dziewiętnastoletniego chłopaka, albo raczej to co z niego zostało.
Był
wychudzony, podkrążone oczy miały brudny brązowy kolor i były przekrwione.
Ciemne rozczochrane włosy opadały na bladą, kościstą twarz. Lewe oko otaczał
fioletowy siniak, a na policzku skóra była rozcięta. Twarz była brudna od
zaschniętej krwi. Ten widok go obrzydzał.
Do łazienki
wszedł jakiś chłopak, który ciągnął za sobą ledwo przytomną dziewczynę. Rzucił
nią do kabiny, zrywając resztki ubrania. Nawet nie zamykając za sobą drzwi
kabiny zaczął się za nią zabierać.
Dlaczego ja nie jestem taki jak on? -
pomyślał brunet. No tak, tak było by łatwiej. Żyć nie przejmując się uczuciami
innych.
Zayn stał
się tym wychudzonym, pobitym chłopakiem właśnie dlatego, że inni byli dla niego
ważni.
Osunął się
na podłogę opierając się o ścianę. Wysypał sobie na dłoń tabletki i zaczął po
kolei je połykać, popijając piwem. Już niedługo będzie koniec. Zaśnie i już się
nie obudzi.
Jakby za
mgłą widział, że drugi chłopak bez słowa wychodzi z łazienki.
Wstał i
podszedł do dziewczyny. Jej smukłe ciało leżało bezwładnie oparte o sedes. Na twarzy
miała rozmazany makijaż. Płakała. Była przytomna, chociaż na pierwszy rzut oka
mogło się wydawać inaczej. W ręku trzymała żyletkę.
Przyłożyła
ją do przedramienia i pociągnęła wzdłuż żyły. Z rany trysnęła krew.
Chłopak
usiadł obok dziewczyny. Spojrzała na niego, on na nią.
Ostatnie co
zobaczył to jej błękitne oczy, w których utonął.
Stracił
przytomność.
Kiedy
dziewczyna weszła do klubu już była pijana. Chciała się zabawić, ten ostatni
raz. W torebce miała buteleczkę z tabletkami, które chciała połknąć i odejść z
tego świata.
Podeszła do
baru. Jakiś chłopak postawił jej drinka. Wypiła i poszła na parkiet.
Chłopak,
który postawił jej drinka, cały czas był przy niej. Dorze się bawiła.
Kiedy
poczuła się zmęczona, podeszła do ściany, aby chwilę odpocząć. Świat stał się
nagle jakby odległy. Widziała bawiących się ludzi, ale ich nie czuła. Była
sama.
Za chwilę
poczuła, że ktoś ją trzyma za rękę i gdzieś prowadzi. Znalazła się w łazience.
Widziała chłopaka, opartego o ścianę.
Nawet nie
zauważyła, kiedy nie pozostało na niej żadne ubranie.
Chłopak
zachowywał się bardzo brutalnie, jednak dziewczyna nie mogła krzyczeć, choć
próbowała.
Traktował
ją jak szmatę.
Dziwka.- pomyślała - nie
jestem niczym więcej. Jestem zwykłą dziwką. Ktoś taki jak ja nie pa prawa żyć.
Dlatego gdy tylko chłopak ją
zostawił, postanowiła zakończyć są historię. Przypomniała sobie, że torebkę
zostawiła gdzieś w klubie. Na podłodze łazienki zobaczyła coś błyszczącego.
Podniosła żyletkę.
Ktoś do
niej podszedł. Spojrzała na chłopaka. Nie widziała dokładnie jak wyglądał.
Szybkim
ruchem podcięła sobie żyłę na przedramieniu.
Chłopak
usiadł obok niej. Spojrzała na niego.
Zasnęła,
wpatrzona w jego brązowe tęczówki.
Kiedy Zayn
otworzył oczy zobaczył, że znajduje się w jakimś białym pomieszczeniu.
Żyję. Muszę żyć.
Piekło na pewno nie byłoby takie jasne.
Spróbował
wstać, ale jego wysiłek był daremny. Rozejrzał się tylko po sali. Znajdowało
się tam jeszcze jedno łóżko, nic więcej. Na łóżku leżała jakaś postać. Patrzyła
na niego. Uśmiechała się.
- To ty. –
powiedziała tylko.
- Dlaczego…?
– chciał zapytać, ale on a mu przerwała.
- Widocznie
tak miało być.
Mieli razem
umrzeć, a tymczasem leżą w jednej Sali szpitalnej. Żywi. Tak, tak na pewno
miało być.
- Jestem
Zayn.
- [TI]
- Dlaczego
chciałeś to zrobić?
- Myślę, że
życie mnie przerosło.
- Tak, mnie
też.
- Dlaczego
się nie udało? Co poszło nie tak? – Nie mógł znieść myśli, że będzie musiał
zrobić to jeszcze raz.
Nie chciał
żyć, ale nie chciał też zabijać się po raz drugi.
Dziewczyna
nic nie odpowiedziała. Chyba zasnęła.
Zayn nie
potrafił zasnąć. Próbował, ale sen nie nadchodził. Tak samo jak śmierć.
Codziennie przychodzili do nich
lekarze i pielęgniarki, ale nikt więcej. Byli sami na świecie.
Dużo
rozmawiali. Można powiedzieć, że się zaprzyjaźnili. Połączyło ich pragnienie
śmierci.
Mieli
spotkania z psychologiem. Kobieta mówiła im, że życie może być piękne. Że
jeszcze spotka ich szczęście. Zayn wiedział, że to prawda. Ale wiedział też,
że dla niego szczęściem może być tylko chwila śmierci.
Spędzili w
szpitalu dużo czasu, później zostali przeniesieni do placówki wychowawczej,
ponieważ nie mieli rodziców.
Nie mieli
dostępu do leków ani ostrych przedmiotów. Wiedzieli jednak, że muszą znaleźć
jakiś sposób, aby odejść.
- Zayn?
Jesteś tu? – zapytała [TI] wchodząc do pokoju chłopaka.
- Mhm.
- Chodź,
muszę ci coś pokazać. Tylko cicho, żeby nikt nas nie zauważył.
Dziewczyna
prowadziła go do miejsca, w którym jeszcze nigdy nie był. Pokój na końcu
korytarza, który zawsze był zamknięty. Tym razem drzwi łatwo ustąpiły. W środku
były tylko schody. Weszli po nich. Gdy dotarli na szczyt znaleźli się na dachu
budynku.
- Chwila
nieuwagi personelu dała nam jedyną szansę. – była naprawdę szczęśliwa. – Chodź.
Pociągnęła
go za rękę do krawędzi budynku.
- Razem? –
zapytała.
On w odpowiedzi namiętnie ją
pocałował.
- Razem. – szepnął.
Trzymając się za ręce skoczyli.
BY NILA
________________________________________________________________________
Żeby nie było, nie mam myśli samobójczych. Ten imagin to tylko i wyłącznie wymysł mojej chorej wyobraźni. Sama nie wierzę że to napisałam.