[T.I.] siedziała samotnie w autobusie,
wyglądając przez okno. Jej policzki piekły na znak tego, że było jej zimno, co
w tej porze roku było naturalne. Z jej oczu bez zahamowań płynęły gorzkie łzy.
Zima niczym panna młoda w połyskującej
klejnotami śniegu sukni i w przejrzystym niczym szklana tafla welonie otula swą
niepowtarzalną kiecą cały świat. Biel połyskuje niebywale w promieniach słońca.
Podczas gdy prószy białe szaleństwo, którym jest śnieg rzeczywistość wygląda,
jakby była pokryta milionem mikroskopijnych gwiazd. Są to ponadprzeciętne
gwiazdy, można ich dotknąć, poczuć ich subtelną miękkość. Pani Zima rozsypała
śnieżne diamenty, ubrała kulę ziemską w aksamitne, puszyste szaty, natomiast
nagie gałęzie pokryła łagodnie srebrzystym meszkiem, przypominającym jedwabiste
rękawy aksamitnego szlafroka. Drzewa otoczone bielą kołyszą się lekko, niby
rozglądając w poszukiwaniu kolorów. Wiatr zdaje się tańczyć w rytm przez samego
siebie wykreowanej muzyki. Powołuje tym do życia nieruchome konary drzew. Z odrośli
drzew zwisają sople, które z duma stanowią zwierciadła lustrujące zaklęty
zimowy świat.
L:
Przepraszam, wolne? – usłyszała i spojrzała na osobę, która wypowiedziała
słowa. Bez słowa pokiwała prawie niezauważalnie głową i odwróciła się. - Mam na
imię Liam, a ty?
Nie miała
ochoty rozmawiać. Nie miała ochoty nawet patrzeć na tego człowieka. Nie miała
ochoty żyć. Ale kultura wymaga odpowiedzieć. Otarła łzy.
Ty: [T.I]. –
powiedziała cicho, ledwie dosłyszalnie.
L:
Przepraszam, że pytam, ale czy coś się stało? Nie zrozum mnie źle, po prostu…
Ty: Nie.
Dziękuję, ale wszystko w porządku – przerwała mu.
L: Chyba
jednak nie wszystko w porządku, skoro płaczesz.
Ty: Naprawdę nic
mi nie jest. A nawet jeśli, to nie twoja sprawa.
L:
Przepraszam. Po prostu zaintrygowała mnie płacząca dziewczyna, siedząca sama w
autobusie. Nie chciałem, abyś zrozumiała mnie źle.
Ty: W takim
razie, możesz już nic nie mówić? Nie mam ochoty na rozmowę.
L: Słuchaj,
[T.I], jeśli chcesz, mogę nic nie mówić, ale wiem, że w takich momentach
najlepiej jest się komuś wygadać. Przecież mnie nie znasz, możesz być pewna, że
nie powiem nikomu o co chodzi.
Ty: No
właśnie. Nie znam cię. Nie ufam ludziom poznanym na ulicy.
L: Nie jestem
mordercą ani gwałcicielem. Wyglądam na takiego?
Ty: Może i
nie, ale pozory mylą.
L: Nie w tym
przypadku.
Ty: Im dłużej
mnie przekonujesz, tym bardziej jestem przekonana, że jednak jest z tobą coś
nie tak. Czemu tak ci zależy?
L: Bo według
mnie to nienormalne, że taka śliczna dziewczyna jak ty podróżuje zapłakana
autobusem po Londynie.
Ty: Nie
jestem śliczna. Jakbym była, to wszystko by się potoczyło inaczej. Teraz bym
była szczęśliwa. Ale nie jestem śliczna, więc jest źle.
L: Jeśli
chodzi o chłopaka, to szkoda łez. Wierz mi, mam doświadczenie. Znaczy…
Ty: Jesteś
gejem? – zapytała zaskoczona
L: Nie. Chodziło
o to, że mam doświadczenie w związkach.
Ty: Nie
chodzi tylko o chłopaka. Między innymi. To nie do pomyślenia, że w tak krótkim
czasie może się dosłownie wszystko spieprzyć.
L: Możesz mi
zaufać.
Ty: Tu
wysiadam. – zignorowała go i opuściła czerwony pojazd.
L: Tak się
składa, że ja też – usłyszała głos za sobą.
Ty: Nie masz
zamiaru rezygnować? – odwróciła się.
L: Nie. –
uśmiechnął się uroczo.
Ty: Dlaczego
ci tak zależy?
L: Nie
domyśliłaś się jeszcze, że mam zamiar uprowadzić cię do jakiejś chaty w lesie,
zgwałcić i zamordować? - spojrzała na
niego podejrzliwie. – No proszę Cię, naprawdę chcę ci pomóc, dlaczego mi nie
ufasz?
Ty: Bo cię
nie znam!
L: W takim
razie opowiem ci o sobie. Nazywam się Liam Payne. Urodziłem się w Wolverhampton i mieszkałem tam do szesnastego
roku życia. Potem poszedłem do x-factora. Wkrótce zostałem członkiem zespołu-
One Direction. Kojarzysz?
Ty: Jasne.
Kto nie słyszał. Tylko, jakoś mi się nie chce wierzyć. I tak normalnie idziesz
sobie ulicą Londynu i żadna psychofanka cię nie rozpoznaje?
L: Też mnie
to dziwi. Naprawdę to ja. Nie poznajesz mnie?
Ty: Nie wiem
jak wyglądasz. Nie interesuję się wami.
L: Czyli
wierzysz, że to ja?
Ty: Mam
wybór? I tak się ode mnie nie odczepisz, więc…
L: Słusznie.
Ale już nie płacz, ok?
Ty: Już nie
płaczę.
L: Więc
powiesz mi o co chodzi?
Ty: Moi
rodzice bez przerwy się kłócą, a najlepsza przyjaciółka i chłopak… dopowiedz
sobie.
L:
Współczuję. Wiesz, ja tez się ostatnio pokłóciłem z przyjaciółmi.
Ty: O co?
L: To skomplikowane.
Ty: Czyli?
L: Chodziło o…
o skład pizzy. Oni woleli z salami a ja z szynką. No. I wiesz.
Ty: Serio? –
zapytała z ironią – Serio?
L: No co? To
poważny problem.
Ty: Boże,
widzisz i nie grzmisz. Żartujesz, prawda?
L: Jasne, że żartuję.
Chciałem Cię jakoś rozweselić.
Ty: Dzięki,
ale to będzie trudne…
L:
Pocieszenie ciebie? E tam. Dla mnie nie ma nic niemożliwego – uśmiechnął się. –
Ale na pewno nie jest tak źle jak mówisz.
Ty: Mój
chłopak zdradził mnie z moją przyjaciółką. Cały mój świat runął w jednej
chwili. Masz rację, nie jest tak źle – podsumowała z sarkazmem. W tym momencie
zadzwonił do niej telefon. To Chris. Jej chłopak. Nie chciała odbierać, ale jej
wola jej kazała.
Ty: Tak?-
warknęła ostro.
C: Kochanie,
spotkajmy się. To nie tak jak myślisz. Jesteś dla mnie najważniejsza. Wybacz.
Ty: Chris, to
nie takie łatwe. Zdradziłeś mnie. Nie wybacza się zdrady.
C: Wiesz, że
to nic nie znaczyło. Wiesz, że tylko Ciebie kocham.
Ty: Chris
nie. Nie chcę znowu przez to przechodzić. Zraniłeś mnie.
C: Ale ja
ciebie kocham, [T.I], zaufaj.
Ty: Chris,
teraz jest już za późno.
C: Daj mi
ostatnią szansę.
Ty: Chris,
byłeś dla mnie najważniejszy, ale nie potrafię ci wybaczyć. Przepraszam –
rozłączyła się.
L: Dobrze
zrobiłaś.
Ty: Nie
jestem pewna. Moje szczęście się rozpłynęło wraz z miłością do niego.
L: Jak nie
on, to ktoś inny. – pocieszał ją.
Ty: ty nic
nie rozumiesz.
L: Rozumiem
więcej niż myślisz.
**Trzy
miesiące później**
L: [T.I], mam
dla Ciebie niespodziankę. – powiedział, gdy jechali razem samochodem.
Ty: Co to
jest?
L:
Niespodzianka.
Ty: Liam. Powiedz.
L: Już
jesteśmy na miejscu. – wyszli z samochodu i stanęli przed niewielkim, ale
przeuroczym domem. Payne objął swoją dziewczynę – jest nasz.
By Ariel <33