,,Miłość jest wtedy gdy jesteś przy kimś i on sprawia że jesteś szczęśliwy''

poniedziałek, 29 kwietnia 2013

Niall...♥


Imagin z Niallem

Dla ELI


Duży czerwony autobus podjechał właśnie na przystanek. Jedyne co spostrzegłam to, to, że był wypchany po brzegi. Nie wyobrażałam sobie tego, że będę się musiała wcisnąć do tego przeludnienia, normalnie jak w Indiach. Jednak okropnie się spieszyłam, więc mimo ogromu trudu wcisnęłam się do środka. Opierając się o ściankę autobusu wypuściłam z ulgą
powietrze. Wcale nie było tak źle. W tłumie rzucił mi się w oczy pewien blondyn. Miałam dziwne wrażenie że ciągle na mnie zerka, a kiedy się na niego spojrzę odwraca wzrok.
Na jednym z przystanków wysiadło kilka osób i w chwili spostrzegłam, że stoję twarzą w twarz z owym chłopakiem. Mój wzrok napotkał jego czarująco błękitne oczy. Nie myliłam się, on naprawdę się do mnie uśmiechał. Staliśmy tak, nie spuszczając z siebie wzroku, poczułam że na moją twarz wkrada się rumieniec. Na co chłopak jeszcze szerzej się uśmiechnął. Na kolejnym przystanku wysiadło jeszcze kilka osób, tak, że oprócz nas dwoje było pusto. Szłam właśnie w kierunku wolnego miejsca, kiedy autobus gwałtownie zahamował. Runęłam jak długa na podłogę, a zawartość moich zakupów, które zrobiłam na prośbę mamy rozsypała się. Już zaczęłam zbierać warzywa i owoce, kiedy ten sam blondyn trzymając część z nich, a dokładniej prezent urodzinowy dla mojego brata, przed sobą, stał przede mną.
Ty: Dzięki- szepnęłam tylko, odbierając rzeczy, kiedy chłopak szybko czmychnął na zewnątrz. Kiedy mi je podawał wyglądał jakby chciał coś powiedzieć, wahał się, ale nie, nic nie zrobił.
Kiedy za jakiś czas dochodziłam do swojego domu, oświeciło mnie. Ten blondyn, on…ja go znam, nie dość że widywałam go już wcześniej na tej linii to też jeden z chłopaków z One Direction. Nie skojarzyłam go wtedy bo miałam dużo na głowie.
W domu nie mogłam o nim przestać myśleć. Jak wariatka wymyślałam co może się stać przy następnym spotkaniu, choć wiadomo że to tylko moje głupie wymysły.
Następnego ranka ubrałam się i wyszłam. Dzień jak co dzień. Owinięta szczelnie szalikiem jak na zimę przystało ruszyłam w kierunku autobusu który miał zawieść mnie prosto na cieplutką uczelnię. Aż podskoczyłam kiedy dotarłam do mojego przystanku. Na moje szczęście nikt nie zauważył mojego wyskoku. Upewniłam się, że to nie sen, szczypiąc się w ramię. Przeczytałam ponownie treść krótkiej informacji.
 „Jechałaś wczoraj około trzeciej ‘ósemką’. Miałaś na sobie czerwone spodnie i czarną kurtkę, oraz torebkę z zakupami. Jeśli możesz spotkaj się ze mną, będę tu jutro czekał około drugiej.”
Wszystkie lekcje przeleciały w oka mgnieniu. Nie mogłam się na żadnej skupić. Kiedy tylko zamknęłam oczy widziałam jego idealnie niebieskie tęczówki.
Aby być na czas musiałam dwie lekcje sobie odpuścić. Na szczęście moja kumpela Cendie zgodziła się mnie kryć, pod jednym warunkiem „opowiesz mi wszystko pierwszej, ze szczegółami”
„nie omieszkam” rzuciłam i odeszłam. Po półgodzinnej przeprawie przez wyjątkowo zatłoczone dziś miasto dotarłam na miejsce punktualnie druga. Z daleka widziałam już postać blondyna. Poczułam, że nogi mi miękną i prawie się trzęsę. Nieśmiało podeszłam
Ty: Cześć- rzekłam
N: Cześć- odpowiedział po czym zaległa przejmująca cisza.
Ty: Na mnie czekasz? – zagadnęłam
Niebieskooki utkwił wzrok w swoich trampkach.
Ty: Yym, to ogłoszenie…- próbowałam coś z niego wyciągnąć
N: Było idiotyczne, przepraszam- powiedział nadal nie patrząc mi w oczy- to tylko dlatego że ty…
P: Przepraszam- wtrąciła się jakaś staruszka- jak mogę dostać się na pocztę
Ty: Tam w następnej ulicy- powiedziałam szybko, a kobieta szybko zniknęła z widoku.
Ty: No więc to dlatego że co ja? – zwróciłam się do chłopaka
N: No bo…tylko nie bądź zła… to dlatego że ty…
Serce zaczęło mi bić szybciej. Jak on wspaniale wyglądał taki zawstydzony, wrażliwy…
Ty: Tak?
N: Ty.. wzięłaś moją koszulkę Nirwany, chciałbym ją odzyskać bo, to moja ulubiona- nagle cały czar prysł. Co ja sobie wyobrażałam? Romantyczną randkę na przystanku? Rzeczywiście, znalazłam jakąś koszulkę której nie kupiłam, ale myślałam że zostawił ją przez przypadek mój kuzyn. Nawet ją dzisiaj wzięłam żeby mu ją oddać, a tu jednak..
Ty: A więc jest twoja? – wygrzebałam z torby dany ciuch i podałam go blondynowi.- To pa.
N: Cześć- rzucił i poszedł w swoim kierunku.
Nadal nie wiedziałam jak ma na imię. Był taki tajemniczy.
Przez następny tydzień żałowałam, że nie spytałam go o to. Aż pewnego pięknego czwartku zobaczyłam go ponownie, w tym samym autobusie.
N: Będzie kontrola- szepnął nad moją głową. Podał mi bilet i wyskoczył na przystanku.
Ty: Wariat. Kompletny szaleniec. – mruknęłam pod nosem wsuwając skrawek papieru do kieszeni.
Przypomniałam sobie o nim dopiero następnego dnia, gdy jechałam do szkoły, a blond wlosy widniały mi gdzieś z przodu. Wyjęłam bilet z kurtki. Uff, na szczęścia miałam na sobie tę samą. Ruszyłam w jego kierunku, aby mu oddać rzecz, nie chciałam być czegoś mu winna.
Dopiero teraz zauważyłam odwrotną stronę karteczki.
„ Koszulka to tylko pretekst. Podrzuciłem ją sam. Zapominam język w buzi kiedy cię widzę. Może pójdziesz ze mną do kina. Tam nie trzeba gadać”
Uśmiechnęłam się do siebie. Teraz przepychałam się przez tłum pasażerów żeby dotrzeć do niego. Wiedziałam już że nie będziemy się spotykać tylko w komunikacji miejskiej…

BY HARRIET

_____________________________________________


I jak? Pomysł nie w 100% mój, ale imagin napisałam samiuteńka ;D
Wiem że trochę krótki i  nieimaginowy, a Wy co sądzicie?



poniedziałek, 22 kwietnia 2013

Niall...♥



                          Imagin z Niallem

                                       Dla Karoli!!!

Hej. To mój pierwszy z Niall'em. Mnie osobiście wydaje się bez sensu. Ale chciałam go dziś dodać, więc macie. Proszę

Oparłam się lekko o parkowy pomost. Moje ręce swobodnie zwisały nad balustradą rzeki. Ciepły wiatr delikatnie przeczesywał moje długie i lśniące w pryzmacie dzisiejszego słońca, brązowe włosy. Przymknęłam lekko oczy wsłuchując się w radosny świergot pierwszych ptaków. Wiosna przyszła i dawała o sobie znać wszędzie. Dotarła już do każdego zakamarka mojego ciała. Napawałam się właśnie pierwszymi promieniami słońca, które ciepłem smagały moją twarz, kiedy coś z impetem postanowiło mnie zabić. Pochłonęła mnie niemiłosierna ciemność.
***
Powoli otworzyłam oczy, czego migiem pożałowałam. Zaczęłam mrugać powiekami, żeby przyzwyczaić oczy do panującej jasności.
-Ty idioto, co jej zrobiłeś, mogłeś ją zabić, a co jak straciła pamięć? –do moich uszu dobiegł krzyk. Jak mi się zdawało – dwoje rozmówców- mówiło o mnie.
Nagle zakręciło mi się w nosie i …
A psiiik – kichnęłam zwracając na sobie całą uwagę, bo po ułamku sekundy pięcioro nastolatków wbiegło do pokoju.
Patrzyli na mnie, a ja na nich.
Zbadałam wzrokiem każdego z nich po kolei.

Pierwszy, o ciemnej karnacji i czarnym stroju przyglądał mi się bez wyrazu, dalej stał uśmiechnięty brunet, w dziwacznym, a zarazem słodkim ubraniu, bo kto dziś nie nosi szelek? Potem mój wzrok spoczął na chłopaku o kręconych włosach, który opierał się na swoim szelkowym koledze. Obok niego nerwowo bawił się rękoma blondyn, dalej stał… zaraz? Wróciłam do blondyna. Uśmiechnął się, ukazując rząd prostych zębów. Nieświadomie odwzajemniłam czynność. Jego oczy były takie szczere. Niczym lagunowe morze skrywające najróżniejsze uczucia. Z jakby transu wyrwał mnie głos bruneta, któremu jeszcze nie zdążyłam się przyjrzeć. Wydawał się najrozsądniejszy z pozostałej czwórki.
- Wszystko w porządku?- pokręciłam głową, na znak sprzeciwu.
- O boże co ja narobiłem teraz one nie może mówić – powiedział płaczliwie rozhisteryzowany blondyn, po czym bezwładnie opadł na fotel. Wybuchnęłam śmiechem, przy czym zawtórowali mi chłopcy.
Ty: Ależ umiem  mówić – powiedziałam między salwami śmiechu
-Super- powiedział ten z lokami i opuścił pokój.
- Jestem Liam, to Zayn, Louis, ten który wyszedł to Harry, a to sprawca twojego zemdlenia- Niall
Ty: Cześć
Li: A ty?
Ty: Co ja?
Li: Jak masz na imię? Nie pamiętasz?
Lo: Masz amnezję?
Ty: Aaa.. [T.I], miło was poznać, tooo pa.  – wstałam z kanapy idąc w kierunku drzwi. Zakręciło mi się w głowie. Upadłam. Wprost na Niall’a
Ty: Ja.. Eee.. przepraszam, zakręciło mi się w głowie i..
Li: Połóż się, wezwiemy lekarza.
N: Gdzie? Ona? Co? Tu?
Z: Na łóżku. Niall! – chłopak podniósł mnie i położył na łóżku.
Nagle „…I’m yours..” rozniósł się po pomieszczeniu głos piosenki. Louis wygrzebał z kieszeni telefon po czym przyłożył go do ucha.
-Halo? Tak.. Yhym… Dobrze..
Kiedy odsunął od ucha komórkę oznajmił
Lo: Jedziemy do studia, Paul dzwonił.
N: A kto z nią zostanie
Z: To oczywiste, ty! – powiedział mulat, potem zwrócił się do mnie – Nie martw się [T.I], zostawiamy cię w naprawdę … nie oszukujmy się, zostawiamy cię w rękach Niall’a. Powodzenia. – kiedy skończył wydukałam tylko – Ale…
trójka powiedziała „Pa” i wyszła z pokoju.
Blondyn zawahał się i zapytał
N: Potrzebujesz czegoś?
Ty: Nie. Albo! Tak, jak się denerwuje to jem
N: Ok. - rzucił wychodząc.
Nie minęło pięć minut jak przed oczyma ukazał mi się chłopak z wielka tacą, pełną jedzenia. 3 jogurty, 2 porcje kawałków kurczaka, kilka paczek chipsów i o wiele więcej
Ty: Niall. Nie chciałam aż tak dużo
N: Słusznie – powiedział przeżuwając coś- bo to dla mnie, to jest twoje- podał mi… jabłko.
Ty: Dzięki.
Rozsiadł się na krześle obok i zaczął zajadać się produktami.
Po kilku niezręcznych minutach chłopak skończył jeść.
Ty: Eem, Niall?
N: Hm?
Ty: Ubrudziłeś się- powiedziałam lekko się uśmiechając, z keczupem na policzku wyglądał jeszcze słodziej.
N: Tu? – przeciągnął dłonią po policzku co jeszcze pogorszyło sytuację
Ty: Podejdź – machnęłam ręką żeby się przybliżył i chusteczką delikatnie wyczyściłam jego twarzy. Byliśmy tak blisko. Utonęłam w jego lazurowych kryształach. Chłopak spojrzał na moje usta, zaczął się zbliżać. Centymetr po centymetrze… „Bim Bam” oboje się wzdrygnęliśmy i odskoczyliśmy od siebie
N: Yyy, to ja ten, pójdę otworzyć
Po niepełna minucie zobaczyłam ponownie Horana
N: Musimy jechać do studia.
Ty: My?
N: Tak, nie zostawię cię samej. Nie licz na to.
~~~ W studiu~~~
D: No Niall została twoja solówka, zostaw swoją dziewczynę wskakuj do środka
Błyskawicznie spojrzeliśmy na siebie.
N: Yyy My nie… My nie jesteśmy razem. – mówił nadal patrząc na mnie. Przeszedł mnie dziwny dreszcz.
D: Ale będziecie – burknął pod nosem
N: Co mówisz?
D: Niee, nic. Śpiewaj – jednak ja dobrze słyszałam co powiedział dźwiękowiec.
Czy my będziemy razem? Przecież ja go znam od…

You'll never love yourself half as much as I love you

Jego głos zaczął docierać do moich uszu…
 do mojej duszy…




You'll never treat yourself right, darlin' but I want you to.

Z każdym kolejnym słowem moje serce szybciej biło. Czułam… czułam jakby śpiewał to do mnie, tylko do mnie.

If I let you know, I'm here for you, maybe you'll love yourself,

Cały czas patrzył tylko na mnie.

Like I love you. Ooh..
Zakończył spuszczając wzrok.

D: Brawo! Brawo – zaczął klaskać- Wow, Niall zaśpiewałeś lepiej niż na poprzednich wersjach. Zaśpiewałeś lepiej niż kiedykolwiek
H: Niektórzy mówią że jeśli się śpiewa do kogoś ukochanego to śpiewa się najlepiej. – szepnął Hazz na co blondyn uderzył go z łokcia
Zaczerwieniłam się.
Li: Dobra. Spadamy, jedziemy do domu.
Zayn, Hazz i Liam wyszli, za nimi ruszył Lou
Lo: Chodźcie gołąbeczki – rzucił przez ramie
N: Loooouis- wycedził przez zęby.
Nie rozumiałam tego. Znam go niecały dzień, a wydaje mi się że cale życie. No właśnie. Ale on przecież nic nie mówił, nawet kiedy byliśmy sami, unikał mnie. Tylko chłopcy cos sugerują, w dodatku tylko na żarty. Nie powinnam sobie za wiele wyobrażać…
Ty: Chłopcy? Odwieziecie mnie do domu?



Lo: Jasne. Po kolacji.

Ty: Ale…
Lo: Nie ma mowy. Zostajesz i kropka. Wsiadaj
***
Po obiedzie Zayn poszedł do swojej dziewczyny, Liam chyba też. Harry z Niellem gdzieś zniknęli. Siedziałam z Louisem.
Lo: Nooo więc?
Ty: Co?
Lo: Jak ci się podoba Niall?
Ty: Coo???

Lo: Nie udawaj. Mnie nie oszukasz, widziałem to naaaapięcie między wami. Idź do niego. Dalej… Ja zadzwonię do Elki, nie będę wam przeszkadzał.
Wstałam. Oczywiście że nie miałam zamiaru zrobić tego co kazał mi pasiasty. Po prostu chciałam pozwiedzać. Weszłam po schodach, usłyszałam dźwięki gitary [klik]. Za głosem muzyki dotarłam do drzwi. To było naprawdę piękne. Zobaczyłam siedzącego tyłem do drzwi blondyna. Starając się jak najciszej weszłam do środka. To było fantastyczne, muzyka pochłonęła Nialla całego. Było widać że zatracił się w niej całkowicie.
Ty: Niall to było… - chłopak się wzdrygnął i przerażony odwrócił w moją stronę
N: Co Ty? Długo tu stoisz?
Ty: Chwilę, to było piękne.
Irlandczyk blado się uśmiechnął
N: [T.I], to co mówili w studiu ja myśle że.. nie znamy się długo, aale ja…nom, kiedy cię zobaczyłem w parku… przepraszam… nie chciałem cię uderzyć i…
Ty: Też Cię kocham Niall
N: Przepraszam nie chciałem żeby tak…zaraz… co?
Ty: Też Cię kocham- powtórzyłam. Zbliżyłam się do blondyna lekko muskając jego usta.
N: Będziesz moją dziewczyną?- zapytał, na co pokiwałam głową z uśmiechem. Niall podniósł mnie i całując obracał wokół własnej osi.
H: Wiedziałem że tak się to skończy…
Lo: No tak, opłaciło się uderzenie…
Spojrzałam na Nialla
Ty: Co to to było specjalnie.
N: Nie, nie. Bo wiesz. Nie to nie tak.
Ty: Oh, Niall i tak Cie kocham- ponownie złączyliśmy nasze usta w pocałunku. 
Harriet

___________________________________________________
Jeśli mega zły to walcie śmiało ;)

poniedziałek, 15 kwietnia 2013

Harry...♥


Bez owijania w bawełnę..

Imagin o Harrym dla Justyny...


Kochany Harry…
Nie znasz mnie… jestem tylko twoją fanką… Pisze ten list, bo… w sumie to nie wiem dlaczego go pisze… Ty i tak pewnie go nie przeczytasz bo dostajesz setki takich… ale jest nadzieja… Ona umiera ostatnia… Jestem twoją wielką fanką Harry.. Kocham Cię.. Co?? Nie.. jak mogę cię kochać, skoro cię nie znam.. Nie wiem kim tak na prawdę jesteś. Według tego wszystkiego co o tobie czytałam wynika, że jesteś płytkim, aroganckim podrywaczem, który myśli, że jest najważniejszy i może mieć każdą dziewczynę.. Przepraszam.. Nie pomyśl, że źle o tobie myślę, ale w takim świetle stawiają cię media. Ale ja właśnie myślę, że jesteś inny. Jesteś jak wszyscy inni ludzie.. masz uczucia... i myślę, że te głupie artykuły i komentarze cię męczą.. Myślę, że jesteś wrażliwy, liczysz się z uczuciami dziewczyny i nie łamiesz jej serca kiedy ci się zechce. Jesteś dla mnie autorytetem, wzorem do naśladowania. I i tak prawdopodobnie cię nigdy nie spotkam, bo na „wycieczkę” do Londynu raczej nie mogę sobie pozwolić, a i jakbyście przyjechali do Polski t raczej na wasz koncert nie pojadę. Niestety, ale taka jest prawda. Nie mam pieniędzy… L Wiesz, mam wrażenie, że cię zanudzam… to już będę kończyć..
                                                                                   [T.I.iN.]

P.S Mimo, że szanse są marne, ja mam marzenia i wierzę, że one się spełnią, i kiedyś spotkam mojego największego idola, który właśnie czyta te słowa.

Wrzuciłaś list do skrzynki i wróciłaś do domu. Weszłaś do wspólnego pokoju i zaczęłaś czytać książkę " Cisza". Poprzednie części cię zaciekawiły, więc liczyłaś, że ta również cię nie zawiedzie...


★★★

Ty: Maja przycisz tą muzykę... nie widzisz, że czytam?
M: Głupia jesteś. Przecież ja nie puszczam żadnej muzyki. -Krzyknęła siostra z sąsiedniego pokoju.
Ty: No przecież słyszę... Leci Irresistble Łan Dii...
M: Idź do psychiatry.
Obie z Mają kochacie One Direction. Ty najbardziej Harrego, a siostra Zayna.
Ty: Debilka. - krzyknęłaś do siostry i poszłaś do kuchni. - Mamo idę się przejść. Majka puszcza piosenki na głos a mnie boli głowa i nie mam ochoty teraz tego słuchać.
Ma: Dobrze, ale wróć na obiad. O 15 jak zawsze.
Ty: Ok.
Wyszłaś z domu i zobaczyłaś... Nie nic nie zobaczyłaś bo to sen. Przynajmniej tak myślałaś. Przed twoim domem stała 5 twoich idoli i śpiewała Irresestble. Stałaś z otwartymi ustami i gapiłaś się na nich jak głupia. Gdy skończyli powiedziałaś:
Ty: No to teraz mogę zacząć krzyczeć?
H:  What?
Powtórzyłaś tym razem po angielsku.
H: Nie. Proszę nie krzycz. Ty jesteś [T.I.iN]?
Ty: Nie no na serio muszę iść do psychiatry. Tak to ja.
H: Ja jestem Harry. Harry Styles. To Zayn, Niall, Louis i Liam,
Ty: I ty serio myślisz że ja was nie znam?
H: Nie no wiem, że znasz, inaczej nie pisałabyś do mnie listu, ale wypada się przedstawić.
Ty: Aa... Więc przeczytałeś list?
H: Gdybym nie przeczytał to by mnie tu nie było. Bardzo chciałem cię poznać. Jesteś wyjątkowa.
Ty: Co we mnie takiego specjalnego?
H: Pierwszy raz w życiu dostałem taki list.
Ty: Taki? Czyli jaki?
H: Po pierwsze napisałaś, że mnie nie kochasz. To mi jako pierwsze zaimponowało.
Ty: Nie rozumiem. Podoba ci się, że cię nie kocham? - zrobiłaś minę WTF..
H: No ty napisałaś, że nie możesz powiedzieć, że mnie nie kochasz, bo mnie nie znasz i nie możesz tego powiedzieć.
Ty: Aha.
H Po drugie... Mówił ci już ktoś kiedyś, że jesteś do bólu szczera.
Ty: No wiem. Uważam, że za bardzo.
H: Tego nigdy za wiele. Lubię, gdy ludzie są szczerzy. I cieszę się, że nie wierzysz w te brednie, które o mnie mówią. To na prawdę nie prawda.
Ty: Wiem. gdybym tak nie uwarzyła to bym tak nie napisała.
H: Bardzo chciałem cię poznać.
Ty: Możesz tak sobie ot tak przyjeżdżać do Polski?
H: Nie ot tak ale mogę. Mimo nawałów pracy mam też życie prywatne. Poza tym chcę spełniać marzenia fanów...
Ty: Więc przyjechaliście tylko dla mnie?
H: Ja tak. A oni dla towarzystwa. Zrobili sobie kwietniowe wakacje.
Nagle wybuchłaś nieopanowanym śmiechem.
H: Powiedziałem coś nie tak
Ty: Nie. Po prostu... Noe no fajny mam sen... Stoję sobie tutaj z One Direction. Gadam z Harrym o liście który wysłała do niego 3 miesiące temu i nawet nie sądziłam, że on go przeczyta. Hehe.. Ktoś mnie obudzi?
H: To nie jest sen.
Za swoim uchem usłyszałaś pisk.
Ty: Maja uspokój się.
M: O-onneee d-ddirecctttiiiooonn? Aaa.. Zemdlała. Na szczęście Niall ją w porę złapał.
Zaraz się ocknęła. była już spokojniejsza, ale nadal nie wierzyła własnym oczom. Cały czas gadała z Niellem.
H: Ykhm... Może poszłabyś się przejść? - zapytał cię lokowaty.
Ty: Jasne.
Weszliście w jedną z polnych dróżek. Mieszkasz na obrzeżach miasta więc to raczej nie rzadkość.
H: Hmm... to może opowiesz mi o sobie coś więcej?
Ty: Ok. Więc jestem T\ I. Mam 15 lat. Wiem... jestem młoda. Uwielbiam One Direction. Najbardziej Harr... znaczy ciebie. Uwielbiam różowy kolor. Z mięsa jem tylko kurczaka. Muszę nosić okulary cały czas bo mam strasznie słaby wzrok. Mam trzy przyjaciółki, które eż są directioners w tym jedna jest moją siostrą. Uważam, że jestem za wysoka. Hmm.. co jeszcze?
H: To może teraz ja powiem coś o sobie. Jestem Harry. Mam 19 lat. Wiem.... stary jestem. Uwielbiam wszystkie moje fanki najbardziej T\... znaczy ciebie. Też uwielbiam różowy. Jem wszystkie rodzaje mięsa, ale nienawidzę ryby. Mam dobry wzrok. Mam pięciu przyjaciół. Mój wzrost mi odpowiada. Jako jedyny z rodziny mam loki, które lubię.
Ty: Jasne. Mnie lubisz najbardziej... tak mówisz, bo tu jestem.
H: Serio? Okey. Udowodnić, że tak nie jest? Zaczekaj. - Wyjął telefon i coś na nim zrobił. - Sprawdź TT.
Włączyła ten portal i zobaczyłam tweet Harryego. "Tak żeby nie było. Moja ulubiona directioners to Polka ( Twój nick na tt) I spróbuj się wykręcać kotek."
Ty: Nazwałeś mnie kotek przed całym światem?
H: Przeszkadza co to? Zaczekaj już usuwam.
Ty: Nie. Nie przeszkadza mi, tylko po prostu wciąż nie dociera do mnie fakt, że tu jestem z tb.
H: T\I? Muszę ci coś powiedzieć.
Ty: Słucham.
H: Bo wiesz... - chłopak zaczął bawić się palcami. - jak przeczytałem twój list to... od tamtego czasu nie mogę o tobie zapomnieć. To chłopcy i Paul zorganizowali ten wyjazd, bo nie mogłem się skupić na żadnym zajęciu.
Uśmiechnęłaś się.
Ty: I co teraz?
H: No nie wiem.
Szliście w milczeniu. Weszliście głęboko w las. Ciszę przerwał Harold.
H: Mogę ci zrobić terapeutyczny masaż ust?
Ty: Co?
Złapał cię za rękę i przeciągnął do siebie. Twoje usta dotknęły ust Harrego, a on złoży na nich namiętny pocałunek.
H: Bardzo mi się podobasz. Jesteś moim ideałem.
Z twojego oka popłynęła łza.
Ty: Nie jestem dla ciebie za młoda? Za brzydka? Za głupia? Za zwykła?
H: Wiek to tylko liczba. Poza tym zawsze chciałam mieć młodszą dziewczynę, aby ją uczyć tajników życia. Brzydka? Dziewczyno, ty jesteś piękna, a ja tobie nawet w połowie urodą nie dorównuję. Głupia? Nie wiem jeszcze dokładnie jaka jesteś, ale na pewno nie głupsza ode mnie. Zwykła? Jesteś bardziej wyjątkowa niż ja. Jesteś jedyna. Kocham Cię. Ale zaakceptuję twoją decyzję.
Ty: Teraz, kiedy już cię poznałam mogę spokojnie powiedzieć, że też kocham. Nawet bardzo.
Zastygliście w długim namiętnym pocałunku.
BY NILA
 ***************************************************************

Przepraszam za tak długą nieobecność.. nie miałam weny, a wcześniej mnie nie było.. niestety, ale 3 tygodnie przedłużyły się do 5 :( Ale już jestem i wróciła mi wena.. mam nadzieję że imagin się spodoba... 

środa, 10 kwietnia 2013

Harry...♥




Hey  kochane. Dziś wyszło u mnie słońce, więc wyszedł i imagin… ale jak to same oceńcie…

         Imagin z Harrym              
           Dla Werci



Ty: Kogo niesie o tej porze - mruknęłam do siebie zwlekając się z łóżka. Podreptałam do drzwi po chwili je otwierając.
Ty: Harry! Co ty do cholery robisz o 4 nad ranem?!?!- powiedziałam przecierając zaspane oczy
H: Też cię miło widzieć [T.I] – odrzekł stąpając już po mojej podłodze
Ty: No przepraszam, ale ja nie wdzieram się brutalnie w twój świat snu! – powiedziałam lekko z wyrzutem kiedy byliśmy już w salonie
H: Oj, słodko wyglądasz jak się złościsz – powiedział – i jeszcze w tym wdzianku – dodał lustrując mnie wzrokiem. Dopiero teraz dotarło do mnie że jestem w samej piżamie, składającej się ze sportowego stanika i spodenek z ledwością zakrywających tyłek. Pisnęłam i cała czerwona pobiegła na górę-do mojego pokoju.
Harry to mój przyjaciel. Ale chyba powinno być „przyjaciel”, bo dla mnie już od dawna nim nie jest. Jest kimś o wiele ważniejszym. Jest moją miłością, o której nijak nie mogę zapomnieć. Odkąd moje oczęta spotkały się z jego szmaragdowymi tęczówkami, on jest moim ideałem, a ja dla niego co najwyżej dobra przyjaciółką
Założyłam szlafrok i wróciłam do mojego gościa.
Ty: O widze, że się już rozgościłeś. Smacznego- powiedziałam do  siedzącego przy stole chłopaka.
H: A dziękuję, bardzo dobre, tylkoo.. za dużo tu warzyw
Ty: Bo to sałatka warzywna? Na moje jutrze… dzisiejsze śniadanie?- poprawiłam się
H: Oj nie marudź zrobie ci lepsze. A teraz idź spać, bo się nie wyśpisz
Ty: Zaraz, zaraz czy mi się tylko to śni czy mi się wydaje, że przyszedłeś wyjeść mi śniadanie – powiedziałam już ziewając
H: Wydaje ci się – powiedział pod nosem
Ty: Chwila! Co ty robi twoja walizka, może jestem troszeczkę zaspana, ale…czy ty właśnie się do mnie wprowadziłeś? Co się stało? – dodałam siadając koło przyjaciela, „i kilka godzin snu poszło się bimbać” * pomyślałam, ale czego nie robi się dla miło… przyjaźni!
H: Nic –wzruszył ramionami
Ty: Jak to nic? O ile wiem to u mnie nigdy nie mieszkałeś.
H: Pokłóciliśmy się. – burknął cicho pod nosem
Ty: Co? Jak to? Wy? Że co? Nie rozumiem, ale o co?
H: Dobrze, to idę, myślałem że jesteś moją przyjaciółką…zawiodłem się, ale takie życie – chłopak wstał i biorąc swój bagaż kierował się do wyjścia. Dotarło do mnie co chce zrobić więc szybko się poderwałam do góry łapiąc go za ramię.
Ty: Nie! Harry! Zostań! Jak możesz tak myśleć? Nie wypuszczę cię - stanęłam naprzeciw zagradzając rękoma drogę do wyjścia. Chłopak się uśmiechnął i mocno mnie przytulił.
H: Koooocham Cię. – powiedział, drgnęłam, jednak szybko do mnie dotarło że kocha mnie jak przyjaciółkę.
Ty: Ja ciebie też. – odrzekłam „ tyle że inna miłością” dodałam już w myślach, nie byłabym w stanie mu tego wyznać.

~Następny dzień~
Co? Już rano? Zdążyłam zamknąć oczy a już szósta?! A no tak, miałam gościa. Przypomniałam sobie w samą porę, żeby nie zacząć paradować po domu w samej bieliźnie. Ubrałam się i zaspana zeszłam na dół. Przywitał mnie przyjemny zapach
Ty: Hm..? Czy ja czuję jajecznicę? Moja ulubiona z bekonem?!?!?!
H: Tak..i  tak
Ty: Hazz, jesteś kochany, w sumie to nie wiem dlaczego zastanawiałam się czy pozwolić Ci ze mną mieszkać. Kucharz za darmo, towarzystwo w domu,  muzyka za darmo, brzeszcze nastolatek, hmm… żyć nie umierać – zaczęłam wyliczać, co doprowadziło chłopaka do wybuchu śmiechu. Zaraz do niego dołączyłam.
Ty: Muszę lecieć – powiedziałam do loczka po wspólnie zjedzonym śniadaniu.
H: Gdzie?
Ty: Do pracy Hazzuńciu, nie każdy ma tak idealna pracę jak Ty.
H: Odwieźć cie?
Ty: Jakoś sobie radziłam przedtem, dzięki. Zostajesz w domu? Bo jak nie to zostawie ci klucze, hm?
H: OK.
Ty: Tylko prooszę zachowuj się jakoś, pa.
W drodze do pracy trochę się rozmarzyłam. Głównie o tym jakie wspaniałe byłoby życie gdybyśmy byli parą. Idealne. Aaah. Zaraz, zaraz muszę się ocknąć. ON JEST TYLKO PRZYJACIELEM, A JA PRZYJACIÓŁKĄ… kogo ja oszukuję…
Stałam właśnie za barem w mojej pracy, kiedy do pomieszczenia jak wichura wpadł Styles
Ty: Proszę tylko nie mów, że spaliłeś lub wysadziłeś  powietrze mój dom – zakryłam oczy dłońmi
H: Nie no coś ty. Tylko niechcący zburzyłem, nie gniewasz się, prawda?
Ty: Co?!?! – chłopak zaczął się śmiać
H: Hm..? powinienem być aktorem, nie sądzisz?
Ty: Nie, nie sądzę, ale to dobrze że mojemu domowi nic nie jest.
H: Mam niespodziankę, co robisz dziś po południu?
Ty: Zapewne odpoczywam po ciężkim dniu w pracy. – powiedziałam do chłopaka niosąc zamówienie do jednego z stolików.
H: Czyli idziesz ze mną
Ty: Słucham?
H: Na mecz. Koszykówka, przecież wiem że lubisz

~Mecz~
Po wejściu na ogromną halę, która -trzeba przyznać- robiła wrażenie, usiedliśmy na swoich miejscach. Ja ze swoim czerwonym, gąbkowym paluchem z #1 a Styles - wielkim pudłem popcornu.
Ty: Angliaaa biało-niebiesko-czerwoni, Anglia… -  zaczęłam się wygłupiać, loczek nie zawtórował mi, ponieważ był zajęty skręcaniem się ze śmiechu
Ty: Jak chodzi?!?! – krzyknęłam w stronę kogoś kto boleśnie mnie potrącił
Kt: [T.I]?
Ty: Cris?!?! – powiedziałam na widok znajomej mi blond czupryny.
Cr: Jak dawno Cie nie widziałem?
Ty: Ile to już lat od podstawówki?
Cr: Sporo, heh. Co tu robisz? Ze swoim chłopakiem?
Ty: Ah, Harry? Nie to mój przyjaciel. Harry to mój kolega ze szkoły, Cris – zwróciłam się do zdziwionego Stylesa.
H: Cześć
Cr: Zaraz czy ty nie jesteś tym sławnym Harrym Styles? Wiele o Tobie słyszałam…
H: Serio? No spójrz, a ja o tobie nic. Hmm… Jaka szkoda. – ironicznie się uśmiechnął
Nie zwróciłam większej uwagi na nieuprzejmość Hazz, gdyż zaczął się mecz.  Niewiele widziałam z meczu, zresztą jak i Cris. Przeszłość, wspólne wspomnienia, zabawne zdarzenia… jak fajnie powspominać


Cr: A wiesz że kiedyś się w Tobie kochałem?
Ty: Hahahaha. I dlatego podłożyłeś mi pająka do plecaka? Zaraz… to było w czwartej klasie?
Cr: Yhym. Myślałem ze rzucisz mi się wtedy w ramiona..
Ty: Oj grubasek Cris – dźgnęłam go lekko w brzuch
Cr: Nie przesadzaj wcale taki gruby nie byłem
Ty: Zmieniłeś się
Cr: Mam nadzieje że nie na gorsze.
Ty: Nie. Wyprzystojniałeś
Cr: Wyskoczymy gdzieś? Mecz już się kończy.
Ty: Chętnie. – w tym momencie do rozmowy wtrącił się Harry
H: Yhym? [T.I] gdzie chcesz iść? Dziś?!? – zapytał zbulwersowany
Ty: A czemu nie?
H: Przecież Ci mówiłem  - spojrzał szybko na zegarek
Ty: Co? Przecież ty wcale… - nie dane mi było skończyć bo pan pępek świata mocno pociągnął mnie w stronę wyjścia, tylko się odwróciłam mówiąc do Crisa krótkie „cześć”

~W samochodzie~
Ty: Harry przecież ty mi nic nie mówiłeś o Lou!
H: Mówiłem
Ty: Nie
H: Tak
Ty: Nie
H: Tak
Ty: Tak
H: Nie
Ty: Ha! Mam Cie
H: No dobra. Nie ufam temu twojemu ‘Crisiowi’ – wybuchłam śmiechem
Ty: Hazz, ja znam go dłużej niż ciebie
H: On jest dziwny
***
Weszliśmy do domu. Hazz zdjął buty i pokierował się do kuchni. Po chwili weszłam tam i widząc szukającego czegoś w szafkach Stylesa oparłam się o blat.
Ty: Czyli że Louis nie ma zamiaru nas odwiedzić? – chłopak zignorował moje pytanie, po chwili stając naprzeciwko
H: Dziś rano w studiu dostałem od fanki chińskie ciasteczko
Ty: z wróżbą? Zawsze takie uwielbiałam – uśmiechnęłam się
H: Yhym. – chłopak otworzył zmiętą karteczkę – „ Zaryzykuj. Zrób to o czym zawsze marzyłeś a bałeś się”- przeczytał. Nie minęła sekunda od ostatniego słowa kiedy błyskawicznie zmniejszył dzielącą nas odległość do minimum i wpił się w moje usta. To była magia. Jego malinowe cuda  ;)  idealnie pasowały do moich ust. Byliśmy jednością, tak bardzo upragnioną, tak długo wyczekiwaną.
Ty: Wiesz to bardzo mądre słowa, może ja też powinnam zaryzykować? – chłopak uśmiechnął się, kiwając głową, a ja ponownie musnęłam jego słodkie usta
H: Kocham Cię.


By Harriet


_______________________________________
*zwrot zapożyczony z języka siostrzyczki ;*

PODOBA SIĘ  vs. NIE PODOBA SIĘ
skomentuj               pozostaw bez reakcji



Długo nie dodawałam. Przepraszam. Następny postaram dodać szybciej

piątek, 5 kwietnia 2013

Harry..♥


Hej miśki.
To ja Ariel.
Wiem, wiem dawno mnie nie było i przepraszam, ale tak musiało być.
Ale nie będę was zanudzać więc...
Przed wami...

Imagin z Harrym dla Sary.




Ja, jako jedna z niewielu kocham to co robi. Mim swoje hobby, potrafię określić to co kocham. Teraz czaiłam się za drzewem szkicując sarny gaszące pragnienie przy strumieniu zimnej i orzeźwiającej wody. Mój  ołówek poruszał się szybko i zwinnie, niczym mała przestraszona jaszczurka.
            Szelest. Sarny rozbiegły się we wszystkie strony a zza krzaków wyszedł jakiś chłopak.
J: Co robisz?! Psujesz mi rysunek !!
Ch: No przepraszam, nie wiedziałem, że rysujesz.
J: To teraz już wiesz. Wielkie dzięki! Nie ma szans, żeby sarny tu wróciły i ustawiły się tak samo jak wcześniej. Jesteś po prostu genialny.
Ch: Wiem, wiem...ale, no nie przesadzaj, na pewno nie jest tak źle..
T: Nie no źle nie jest, tylko jednej sarence coś zżarło zadek,  Nie, wiesz, masz rację, jest idealnie.
Ch: Serio?
J: Niee! – odwróciłam się na pięcie i odeszłam. Usłyszałam za sobą krzyk.
Ch: Ej, poczekaj! Nawet nie wiem jak masz na imię.
J: Po co ci imię osoby której zepsułeś rysunek? – dopiero gdy to powiedziała zauważyła, że zabrzmiało to żałośnie.
Ch: A Jednak chciałbym je poznać.
J: Ja też bym chciała wielu rzeczy, a jednak nie mogę ich mieć. – już chciałam  iść ale on mnie zatrzymał. Złapał mnie za rękę i spojrzał głęboko w oczy.
Ch: Powiedz co to za marzenia a je spełnię. – Uśmiechnęłam się.
J: Chodź! – pociągnęłam go za rękę, by zaprowadzić do „tego” miejsca. Miejsca o którym wiedziałam tylko ja, miejsca, w którym mogłam zapomnieć o wszystkich problemach i smutkach, miejsca, którym teraz chciałam się podzielić właśnie z nim.
            Kiedy byliśmy już na miejscu usiedliśmy na trawie. Przed nami rozciągał się ten widok.
 J: Chciałabym aby mój rozum potrafił ogarnąć ten widok.
Ch: Nie umiem spełnić takiego marzenia. Ale ja też bym tego chciał. To piękne.
J: Tak, cudowne.
Ch: Emm… Nadal nie wiem jak masz na imię.
J: Po co tam imiona?  – położyłam głowę na jego ramieniu.
Ch: Co?
J: Sorry… Chciałam zabrzmieć jak w jakimś romantycznym filmie. Izolda tak chyba powiedziała.
Ch: W takim razie.. Emm… musze znać twoje imię, aby powiedzieć to co chcę.
J: Pewnie… [T.I.] – wstał i zaczął wykonywać teatralne ruchy
Ch: Co za blask tam strzeliłOna jest zachodem, a [T.I.] jest słońcem!
Zachichotałam.
J: A ty? Jak masz na imię? – Podał mi rękę i pomógł wstać.
Ch: Harry Edward Styles.
J: Harold?
H: Jeśli wolisz.
J: Haroldzie! Czemu ty jesteś Haroldem? – wybuchneliśmy śmiechem. -  Kto ci dopomógł znaleźć to ustronie?
H: Miłość co mi go doradziła szukać:
Ona mi instynkt, ja jej oczy dałem.
J: Gdyby nie ciemność, co mi twarz masuje, widziałbyś na niej rozlany rumieniec.
H: Często tu przychodzisz?
J: Codziennie. – znów usiadłam. – Kocham to miejsce. Uwielbiam je. Prawda, że jest pięknie.
H: W sumie, to nie sądziłem, że w Wielkiej Brytanii są jeszcze takie miejsca. Takie wyjątkowe.
J: Jest ich pełno. Na przykład… Byłeś kiedyś w Belfaście? Na tej plaży.. Tam jest równie pięknie.
H: Nie byłem. Niestety… Ale na pewno tam pojadę. Emm… [T.I.] to bardzo niepowtarzalne imię.
J: Dziękuję. To chyba komplement, prawda?
H: Tak, oczywiście.. Ee.. mogę o coś zapytać?
J: Pewnie.
H: Emm… Zdaje się, że kiedy się spotkaliśmy coś rysowałaś.. Ee.. lubisz to robić?
J: Tak, kocham. To pozwala mi oderwać się od rzeczywistości.
H: Aa.. Rysowałaś o miejsce? – wzruszyłam ramionami
J: Próbowałam ale nie umiem.
H: Mogę zobaczyć? Znaczy… jeśli pozwolisz..
J: Właściwie to czemu nie? – wyjęłam z torby swój szkicownik i podałam chłopakowi.
H: O te króliki są śliczne, i dziki są super, kocham cię i ryś tez cudny.
J: Czekaj, czekaj, co?
H: Mówiłem, że rys jest cudny.
J: Aha, ja też uważam że jest ładny i… ja ciebie też i gołębie są ładne.
H: Serio? – spojrzał mi w oczy. Pokiwałam głową
J: To super. 

poniedziałek, 1 kwietnia 2013

Louis...♥

Hej kochane
Daaawno się nie udzielalam, prawda?
Przepraaaaszam, najmooocniej, moje kochane
Nie będę się rozpisywać, tylko HAPPY ESTER!!!!!!!

IMAGINE WITH LOUIS FOR MARLENKA TOMLINSON

mam nadzieje, że się spodoba


- Znowu pała?! - byłem zdziwiony na widok ''ndst'' na kolejnym sprawdzianie z matmy
- Tomlinson!- usłyszałem wzburzony głos nauczycielki, pani Sinise i automatycznie stanąłem na baczność - Jeśli nie poprawisz tej oceny, wiedz że czeka Cię powtórka klasy. Możesz usiąść.
Pokiwałem smutno głową i opadłem na krzesełko, mając kompletną pustkę w głowie.
- Nie martw się. Poprawisz to. - usłyszałem cichy głos swojego przyjaciela
Zawsze mnie wspierał i po każdym oblanym sprawdzianie mówił to samo. Łatwo mu było mówić, kiedy to nie on był zagrożony.
- Panie Styles, czy ja panu przeszkadzam? - ponownie odezwała się pani Sinise obdarzając cała klasę złowrogim spojrzeniem, po czym zatrzymując swój wzrok na Harrym.
-Przepraszam. - wymamrotał
- Siadaj. Usłyszę jeszcze jedno słowo, a cała klasa będzie miała zadane na poniedziałek wszystkie zadania z pięciu najbliższych tematów.
W klasie zapanowała grobowa cisza. Nikt nie śmiał się odezwać. Zniecierpliwiony  zerkałem na zegarek powieszony nad biurkiem nauczycielki.
Po całej lekcji milczenia, z opresji, wyrwał mnie dźwięk szkolnego dzwonka. Czym prędzej spakowałem książki i ruszyłęm szybkim krokiem w stronę drzwi, chcąc jak najszybciej wydostać się z klasy matematycznej, ale coś mnie zatrzymało. 'Nieee, tylko nie to, proszę'' błagałem w myślach.
-Tomlinson, pozwól na chwilę. - usłyszałem cierpki głos za sobą
Odwróciłem się na pięcie w stronę tablicy, niechętnie podążając w jej stronę, by skonfrontować się z kolejną monotonną przemową nauczycielki.
- Tak, proszę pani?
- Mam nadzieje, że wiesz w jakiej jesteś sytuacji?
- Tak, wiem, proszę pani.
- Musisz poprawić te oceny.
- Tak, wiem, proszę pani.
- Poniedziałek odpowiada?
- No, nie...
- Czyli poniedziałek. Możesz już iść. - powiedziała spoglądając na mnie spod okularów
- Do wiedzenia. - rzekłem cicho i opuściłem klasę, jeszcze przez jakiś czas czując na sobie jej zabójcze spojrzenie
Na korytarzu czekał na mnie Harry. A raczej by zabić czas czekając na mnie, zdążył już poflirtować z połową dziewczyn w szkole.
- Co Ci powiedziała? – zapytał z troską w głosie
- To co zwykle. W poniedziałek mam się poprawiać.
- Mam pomysł. Chodźmy dziś na impreze.
- Harry…
- Tylko mi nie mów, że będziesz się uczyć. Wpadnij do mnie o siódmej. – krzyknął wychodząc ze szkoły
Odprowadziłem go wzrokiem po czym poszedłem do swojej szafki, by odłożyć książki. Odwróciłem się, przy okazji wpadając na jakąś dziewczynę. Upuściła książki, które jeszcze przed sekundą miała na rękach. Przykucnąłem, aby pomóc jej pozbierać podręczniki. W pewnym momencie nasze dłonie zatrzymały się na tej samej książce. Podniosłem wzrok. Nasze spojrzenia się spotkały. Miała czarujące oczy, głębokie i tajemnicze. Oblała się bladoróżowym rumieńcem.
- Prze… przepraszam – wymamrotałem i pomogłem jej wstać
- Nie szkodzi. Gapa ze mnie. – na jej usta wpełzł nieśmiały uśmiech
- Jestem…
- Znam Cię, panie Tomlinson. Kto by Cię tu nie znał?
- Ale, wybacz, ja Ciebie nie znam.
- Bo jestem tu nowa. [T.I]
Wyciągnęła w moją stronę rękę, którą uścisnąłem.
-Muszę już iść. Wybacz.
- Jasne. Pa – rzuciłem kiedy dziewczyna była już kilka kroków ode mnie
- Pa – odwróciła się i zniewalająco przymknęła powieki, omiatając powietrze wachlarzem mrocznoczarnych rzęs
Wyszedłem uradowany ze szkoły. Na placu stali grupkami ostatni uczniowie, którzy jeszcze nie zdążyli upuścić terenu szkoły. Opuściłem szkołę i szybkim krokiem ruszyłem w stronę mojego domu.

˟˟˟˟˟˟˟˟˟˟˟˟˟˟˟˟
- Plany na dziś? Impreza! – wykrzyknęła moja przyjaciółka wchodząc, wesołym krokiem do mojego domu
- Może najpierw ‘’Hej’’?
- Hej - odpowiedziała zrezygnowana i udała się do mojego pokoju
- Chcesz coś do picia?
- Nie, dziękuję. Twojej mamy nie ma?
- Nie, musiała zostać w pracy po godzinach.
Clarie usiadła, a ja podeszłam do szafy w celu znalezienia ubrań na dzisiejszy wieczór, kiedy to, jak powiedziała Clear, miałyśmy wybrać się na imprezę.
- Misiek, gdzie idziemy? – zapytałam, zastanawiając się w co się ubrać
- Tam gdzie zawsze.
- ‘’Sweet Night’’?
- Yhym. – pokiwała głową – Zdecydowanie nie to. – rzuciła gdy wyjęłam z szafy fioletową princeskę
Krytykowała większość ubrań, w które miałam zamiar wcisnąć się dzisiejszego wieczoru. W końcu stanęło na TYM.
- Wyglądasz co najmniej olśniewająco, kochana.
- Wiesz, że właśnie chwaląc mnie, doceniłaś siebie?
- No przecież. Od Ciebie nie otrzymuję pochwał, więc skądś muszę je brać.
- Oj, już nie przesadzaj. Ale dziękuję, myśku. – ucałowałam ją w policzek – A właściwie o której idziemy?
- Eeym, za godzinę ma się zaczać, ale po drodze muszę jeszcze wpaść do domu.
- To chodźmy już. Najwyżej będziemy wcześniej.
Nabazgrałam na kartce kilka słów wyjaśnienia dla mamy i odłożyłam ją na mały stolik stojący w korytarzu. Zamknęłam za nami drzwi i radosnym krokiem ruszyłyśmy się wyszaleć.
˟˟˟˟˟˟˟˟˟˟˟˟˟˟
Podniosłem rękę, by zapukać do drzwi domu przyjaciela, które w tym samym momencie otworzyły się, a po drugiej stronie stał, jak zwykle stylowo ubrany, ze swoimi specyficznymi, nieułożonymi włosami, Harry.
Kilka minut później byliśmy na miejscu. Przytulny lokal, który odwiedzaliśmy z Hazzą dość często. Zabawa już się rozkręciła, choć na parkiecie widać jeszcze było pustki.
Styles czym prędzej zażył alkoholu i o wiele raźniejszym krokiem ruszył na podbój parkietu. Ja usiadłem przy barze, zamawiając pierwszego drinka, Pierwszego, bo byłem pewien, że będzie ich więcej. Harry już dawno zniknął mi z pola widzenia, dlatego zająłem się zabawą kieliszkiem. Po chwili usłyszałem blisko siebie bajecznie ciepły głos. Podniosłem wzrok. Tuż koło mnie zajęła miejsce oszałamiająco piękna dziewczyna. Kogoś mi przypominała.
-Cześć – powiedziałem cicho, lecz na tyle by dziewczyna mogła usłyszeć
- Ooo, znowu się spotykamy, Tomlinson. – zwróciła się do mnie swoim przepełnionym spokojem głosem
Znowu się spotykamy? Czy my się w ogóle znamy?
- [T.I] ? – zapytałem
Dziewczyna pokiwała głową. No tak, jak mogłem jej nie poznać?!
- Wyglądasz…
- Inaczej, wiem. To dzięki niej. – wskazała dłonią na dziewczynę, z którą właśnie flirtował Harry
- …Pięknie – odpowiedziałem cicho. Otrząsnąłem się z transu i trzeźwo spojrzałem na dziewczynę – Zatańczysz?
˟˟˟˟˟˟˟˟˟˟˟˟˟˟˟˟
Chłopak uważany z jednego ze szkolnych łobuzów, ale za to tez jeden z najbardziej pożądanych przez uczennice chłopak zaczął ze mną rozmawiać. W szkole na mnie wpadł, raczej musiał się odezwać, ale nie przypuszczałam, że jeszcze kiedyś przyjdzie nam wymienić zdania, więc zdarzenie sprzed południa puściłam w niepamięć, a tu proszę. … Z chęcią poszłam za Tomlinsonem na parkiet. DJ puścił wolny kawałek.
- Dobrze tańczysz, Tomlinson. – zwróciłam się do niego, mając pretekst by wtulić się w jego ciało
- Mów mi Louis, proszę. Tomlinson jest zarezerwowane dla ludzi, którzy mnie nie lubią
- Och, mój Boże! Są tacy? – udałam przerażoną
- Nie gadaj, tylko tańcz. – skarcił mnie Loueh.
Następna piosenka również była kołysanką. Korzystając z okazji, przytulałam się do chłopaka przez cały możliwy czas. A wbrew pozorom było go całkiem dużo. Cały wieczór spędziliśmy w swoim towarzystwie, dowiadując się coraz to mroczniejszych tajemnic ze swojego życia. Nadszedł czas wracać do domu. Clear wyszła już wcześniej z jakimś chłopakiem, informując mnie telefonicznie, więc szybko razem z Lou opuściliśmy lokal.
- Pozwolisz, że odprowadzę Cię do domu?
- Nie musisz, Lou.
- Ale chcę.
- Jeśli chcesz, to chętnie skorzystam z propozycji. – uśmiechnęłam się szeroko
Szliśmy wolnym krokiem w stronę mojego domu, cały czas milcząc. W pewnej chwili poczułam na swojej dłoni ciepło. Spojrzałam w dół. Lou splótł nasze ręce w jedność, Uśmiechnęłam się w duchu i dalej szłam bez słowa. Kilka chwil potem staliśmy już pod moim domem.
- Nie chcę się żegnać. – powiedział cicho
W świetle ulicznej latarni widziałam jego oceanicznie turkusowe tęczówki lśniące iskierkami, brązowe, mierzwione przez wiatr włosy, malinowe, wąskie usta, które aż błagały by je pocałować. Nie mogłam nie ulec ich namawianiom i samoistnie wpiłam się w usta chłopaka. Wiedziałam, że jest zdziwiony moim nietypowym zachowaniem, ale jednocześnie zadowolony, ponieważ odwzajemnił pocałunek.
- Ja też nie chcę się żegnać. – powiedziałam kiedy nasze usta już się rozstały – Jutro zadzwonię.
- Masz mój numer?
Wymieniliśmy się numerami, Chłopak, przed odejściem cmoknął mnie w policzek.
Najciszej jak się dało weszłam do domu. Na szczęście mama już spała, więc uniknę kary. Kiedy znalazłam się w pokoju, szybko wbiłam się w piżamy i wskoczyłam do łózka, natychmiastowo zasypiając i śniąc o nim.
~~~~ NASTĘPNEGO DNIA~~~~
˟˟˟˟˟˟˟˟˟˟˟˟˟˟˟˟˟˟˟˟
Od razu po przebudzeniu wybrałem jej numer. Co prawda nie spodziewałem się że odbierze o tej porze, ale jednak spróbowałem. Odezwała się sekretarka. Tak więc doprowadziłem swój stan do właściwego porządku i ponownie zadzwoniłem do [T.I]. Znowu nic. Nie przejmując się zbytnio, zorganizowałem sobie dzień. Ale wszystkie moje plany trafił szlag, ponieważ na niczym nie mogłem się skupić. Dlaczego? W żaden sposób nie mogłem się skontaktować z moją dziewczyną. Tak, moją dziewczyną. Ogólnie cały dzień zszedł mi na panikowaniu. Nie mogąc dłużej wytrzymać, wybiegłem z domu jak oparzony i skierowałem się do jej domu. Droga niemiłosiernie się dłużyła, Jakby specjalnie chciała odwlec nasze spotkanie. Kiedy wreszcie stanąłem pod jej drzwiami, powolnie wypuściłem zgromadzone w płucach powietrze, starając się rozluźnić napięcie, jakie we mnie wzrosło. Zapukałem do drzwi, Słyszałęm jak ktoś schodzi z góry, by otworzyć mi drzwi. Uradowany, że zobaczę się z [T.I] stałem pod jej domem, gdy drzwi się otworzyły. Kogo tam zobaczyłem? To było spełnienie moich najkoszmarniejszych koszmarów. Panią Sinise.
- Tomlinson? Przyszedłeś poprawić sprawdzian? – zapytała zdziwiona
- Dzień dobry. Ja właściwie, chyba pomyliłem adres, proszę wybaczyć,
- Wiem, że przyszedłeś do mojej córki. Wejdź. – powiedziała oschle, lecz wpuściła mnie do środka
Wskazała dłonią na kanapę. Bez zawahania usiadłem i spojrzałem na nauczycielkę w roli matki mojej dziewczyny.
- Skąd pani…?
- No nie wiem. Tak się domyśliłam przez te 18 nieodebranych połączeń i jakieś 13 smsów do [T.I]
- Ja przepraszam. Najmocniej przepraszam.
- Nie masz za co. Miłości się nie wybiera. [T.I] jest na górze.
Byłem zdziwiony jej tak nagłą zmianą zachowania. Ale radosny ruszyłem po schodach.
- Ale nie myśl, że podaruje Ci te oceny. – pogroziła mi, ale mówiąc to uśmiechała się
Doszedłem do pokoju [T.I]. Uchyliłem drzwi i od razu poczułem jej ciepły dotyk na całym moim ciele. Dziewczyna rzuciła się na mnie i mocno przytuliła.
- Tak strasznie tęskniła, Lou.
- Ja też tęskniłem.
Złączyłem nasze usta w namiętnym pocałunku. Drugim pocałunku inicjującym nowy początek naszego związku.

BY ELL
Wm, wm, koniec beznadziejny. 
Przepraszam? Chyba tyle mogę powiedzieć.
Proszę, komentujcie.
No i w imieniu SzP jestem Wam cholernie wdzięczna za to, że nadal z nami jesteście i mamy nadzieje, że nas nie zostawicie.
Kocham Was!